#oV8DR

Zastanawiam się czasem, czy to ja mam dziwne poglądy na związek, czy moi rodzice i dziewczyna. Dla jasności – moja definicja związku to dwoje ludzi, którzy się kochają i są sobie wierni. Ale mają czasem przyjaciół i znajomych, z którymi się spotykają. I nie wiem czemu jak ten hipotetyczny przyjaciel/ znajomy jest przeciwnej płci, to wszystkim, za przeproszeniem, odpieprza.

Znam się z pewną dziewczyną (Beatą) od podstawówki. Nigdy nie pomyślałem o niej inaczej niż o dobrej koleżance. Ona tym bardziej, bo od kilku lat ma wspaniałego partnera. A ja od trzech świetną dziewczynę (Kamilę), która ma jedną wadę – jest chorobliwie zazdrosna. Kiedy tylko wychodzę ze wspomnianą koleżanką, moja dziewczyna przez tydzień potrafi suszyć mi głowę. A to czy muszę, że po co, że ona nie rozumie jak tak można, skoro mam ją. No nie docierają żadne logiczne argumenty. Najgorsze jest to, że moi rodzice mają podobne zdanie. Jak tylko wywęszą, że wychodzę z Beatą, potrafią mi prawić kazania jakie to nieodpowiednie i niestosowne wobec Kamili.

Nie mam siły tłumaczyć po raz setny, że tylko się kolegujemy, spotykamy się raz na kilka miesięcy i to wszystko. No po prostu jak o ścianę. Nie mam już siły, dlatego spotykam się z nią po kryjomu. Partner Beaty o wszystkim wie i nie widzi w naszych spotkaniach żadnego problemu, zna nasza relację i rozumie naszą przyjaźń, niestety ja swoich bliskich okłamuję dla świętego spokoju.
JMoriartyy Odpowiedz

Wybrałeś sobie psychiczną desperatkę to teraz nie narzekaj. Nikt cię nie zmuszał żeby z nią być. I nie, ona nie przestanie.

klipybinder

o, ja opowiem jako taka przyjaciółka. Dziewczyna mojego przyjaciela była o mnie strasznie zazdrosna. Czy pozwoliłam mu ją w takim razie ranić potajemnymi spotkaniami? No nie. Ona kazała mu wybierać. Ja, albo ona. Chciał ją zostawić, no bo go ogranicza. Ale zaproponowałam kompromis - jeśli wszystko inne mu w niej odpowiadało, tylko nie ta zazdrość o mnie, to może spróbujmy spotykać się w trójkę? Albo z jakimś jeszcze kolegą, czy koleżanką, żeby nie było tego "sam na sam", albo zwyczajnie z jego dziewczyną (przez chwilę byłam singielką, potem też z moim facetem po prostu). Bo powiedzmy sobie szczerze, jakie mogę mieć tajemnice z przyjacielem, który ma kobietę? No mogę dużo, ale raczej nie takie, o których nie może wiedzieć też ona. Także w ogóle nie przeszkadzało mi, że będziemy się widzieć w trójkę. Na początku ja miałam opory przed jakimś zwierzaniem się, bo to w końcu on jest moim przyjacielem, a nie ona, ale po prostu wtedy załatwialiśmy to telefonicznie (chwilę pogadaliśmy, to jakieś takie lepsze niż to spotykanie się sam na sam, które jej przeszkadzało), a potem już się do niej przyzwyczaiłam. I wiecie co? Nie żałujemy, że było nas stać na kompromis. On ma już 4 lata dziewczynę, która przestała być zazdrosna, ja mam nową koleżankę w sumie..
Chcieliśmy się dalej przyjaźnić, ale nie brnęliśmy w to, że musimy sam na sam, więc dzięki kompromisowi, mamy wszystko. I przyjaźń i szczęśliwe związki bez zazdrości (mój żaden facet nigdy nie był zazdrosny, ale faceci chyba generalnie nie mają z tym problemu).
a tak szczerze mówiąc.. mój ojciec nie lata po knajpach czy kinach sam na sam z jakąś koleżanką. I jakoś od 35 lat są z mamą bardzo szczęśliwi, mają znajomych, ale raczej spotykają się ekipami.
I ja nigdy nie miałam sytuacji, żeby mój facet miał przyjaciółkę, z którą chciałby się spotykać sam na sam. Ale gdyby miał, i gdybym się czuła o nią zazdrosna, to chciałabym, żeby zareagowała na moją zazdrość tak, jak ja na zazdrość dziewczyny przyjaciela.

Eldingar Odpowiedz

I jak to sobie dalej wyobrażasz?

Redhairdontcare Odpowiedz

A mnie ciekawi to spotykanie się z płcią przeciwną sam na sam. Mój chłopak ma multum znajomych obu płci, a jakoś nigdy nie spotyka się tylko z jedną dziewczyną. Umawiaj się razem z jej mężem na spotkania, on nie ma nic przeciwko tobie

Solange

Równie dobrze ja bym mogła być zazdrosna gdyby mój chłopak miał przyjaciela z dzieciństwa, który jest gejem. Też byłoby nie w porządku gdyby wychodzili sam na sam na piwo? Przecież to śmieszne.
Przez pewien czas mój przyjaciel miał dziewczynę. Była naprawdę miła i polubiłam ją, ale spędzanie czasu we trójkę to zupełnie inna rzecz niż we dwójkę. Przy niej nie dało się rozmawiać o tym co zwykle, bo jej to zwyczajnie nie interesowało, trzymanie jej obok było bez sensu. Mam też te szczęście, że ten przyjaciel przyjaźni się też z moim chłopakiem, ale nadal - we dwójkę rozmawiamy zupełnie inaczej niż we trójkę. Mogę sobie z przyjacielem pozwolić na więcej metafor, poetyckości, filozofii, a przy chłopaku nie, bo takie rzeczy nie są dla niego.

Redhairdontcare

Dla mnie to przykre, że przy partnerze możesz sobie na mniej pozwolić niż przy przyjacielu. Mój chłopak za każdym razem mnie pyta czy chce z nim pójść, ale ja nie lubię za często spotykać się z ludźmi. Dla mnie bardziej toksyczne jest, że partner nie chce spotykać się z przyjaciółmi i ze mną jednocześnie niż zazdrość. Ale ludzie są różni i jak się nie zgadzają w wielu rzeczach to lepiej się rozstać. Mój partner szanuje to, że nie lubię jak spotyka się sam na sam z dziewczyną i tego nie robi

Solange

Źle trochę się wyraziłam. Nie chodzi o to, że nie mogę, bo mi nie wolno, ale chłopak ma zupełnie inny sposób bycia, nie rozumie (a raczej nie czuje) poezji w takim stopniu, jak ja i przyjaciel. Nie jest to coś czego wymagam od miłości mojego życia, bo właśnie przez to (między innymi) między mną a tym przyjacielem nie może być nic romantycznego. Nie znaczy to, że tylko przy jednym z nich jestem sobą, bo jestem przy każdym i obu jednocześnie, po prostu z innej strony, a każda z tych stron lubi dochodzić do głosu.
On wie, jakie mam relacje z tym przyjacielem i każdym moim kolegą, zna nasze historie. I uwierz mi, większość moich znajomych nie jest w jego typie, więc by się z nimi tylko męczył. Mój przyjaciel jest wyjątkiem, ale gdybyśmy byli we trójkę, to w pewien nasz specyficzny sposób byśmy nie pogadali, bo nie byłoby możliwości. Żadne z nas nie ma z tym problemu.
Gdyby miał z tym jakiś problem, szukałabym kompromisu, ale nigdy bym nie zrezygnowała z przyjaźni. O takich rzeczach rozmawiamy i ufamy sobie, nie ma potrzeby kontroli.

Kris2020 Odpowiedz

Jesteś dziwny. Spotykajcie się w dwie pary. Jeśli wolisz spędzać czas sam na sam z inną dziewczyną niż twoja luba, to znaczy że w związku się nudzisz i masz z nią mało wspólnego.

livanir

No tak, bo z partnerem trzeba dzielić 100% zainteresowań. Posiadanie jakiegoś innego jest naganne, a rozmowa z kimś o tym to już całkiem sodoma i gomora

Econiks

Ty go pierwsza obraziłaś i się dziwisz, że Ci odpowiedział, więc pokazujesz swój poziom (tak, mówienie że czyjaś logika jest z "dupy" to argumentum ad personam)

Econiks

Shreking odpowiedział na Twój komentarz ws krisa. Nie mówi się lubieć (nie ma takiego słowa w słowniku) tylko lubić.

Lucy5 Odpowiedz

A ja się twojej dziewczynie nie dziwię. Wiem, że będę tu zjechana strasznie, ale to rzaaadkie przypadki, żeby była tylko przyjaźń z osobą innej płci. Wczesniej czy później zawsze wchodzi kontekst seksualny. Mój facet też zrezygnował z tzw. Przyjaźni z dziewczyną, a ja z kumplem. Nawet w jakimś mamie to widziałam: zacznij się bać, jak twój facet powie- to tylko koleżanka 😉
Za długo juz żyje i za wiele widzialam, żeby dac się na to nabrać.

JMoriartyy

Czyli wg ciebie praktycznie każdy każdego pociąga seksualnie? Co za bzdura.

Lucy5

Ehhh nie chce mi sie tłumaczyć... Nie, nie wszyscy nas pociągają. Ale spytam autora: z ręka na sercu, czy uwazasz swoją przyjaciółkę za atrakcyjną? Na pewno tak... Kupię sobie popcorn i poczekam na ciag dalszy, bo będzie na pewno. Ps. Ms0body przykro, że chłopaka cenisz mniej niz przyjaciela; już wiesz, dlaczego twoj chlopak będzie zazdrosny 😪

Solange

@Lucy5 ja natomiast mogę z ręką na sercu uznać, że moi przyjaciele atrakcyjni nie są. Nie wiem, może innym się podobają, może nie, ale dla mnie nie. Każdy jest w innym typie, ale nadal nic w nich atrakcyjnego. Jeden ma spore powodzenie u dziewczyn, ale mnie nie rusza. Powód jest całkowicie prosty. Nie patrzę na nich, jak na kandydatów na partnera, ale bardziej jak na członków rodziny (dla jasności, gdybym miała przyjaciółkę też bym na nią tak patrzała). A oni? Jeden stwierdził, że jesteśmy zbyt podobni by nam wyszło, drugi skarżył mi się, że w jego otoczeniu nie ma żadnej wolnej dziewczyny, a byłam wtedy singielką. Spojrzenie na nich przez pryzmat seksu jest dla mnie wręcz obrzydliwe i kazirodcze. I też bym wybrała ich, gdyby partner mi kazał wybierać, jeśli uważasz, że ceniłabym go mniej niż ich, to tak. Masz rację. Uważam, że ten kto stawia takie ultimatum (poza paroma wyjątkami związanymi z przemocą) "albo ja albo on/oni/ona" nie jest za wiele wart.

livanir

Wszystko zależy od ludzi. Ja mam przyjaciela dłużej niż partnera. Dla mnie seks z nim byłby jak seks z bratem. No fuj.
Na dobrą sprawę to nie wina przyjaźni, a tego że zbyt wiele ludzi myli zauroczenie i daje się ponieść pożądanu. Przy tym drugim to należy i zabronić pracować, lub pracować tylko z kobietami a i zero pasji bez drugiej połówki, bo pociąg i fascynacja może pojawić na zwykłej rozmowie o projekciew pracy lub na wyjeździe w sprawie hobby też nie ciężko zostać sam na sam choćby na chwilę

Lucy5

Solange po co Ci facet? I tak mniej znaczy niz przyjaciel. Może nie doroslasś do związku? Jak dla mnie miłość mojego życia ma wieksze znaczenie niż przyjaźń- A dobry przyjaciel zrozumie poluzowanie więzi...
No cóż, jak juz wspomniałam, zacznie się i będę zjechana.. Probujecie mnie przekonać, że można miec przyjaciela innej płci. Sorki, mnie nie przekonacie. Swoje w życiu juz widziałam.

Solange

Odnoszę wrażenie, że nie zostałam zrozumiana. Mój partner w życiu by mi nie kazał wybierać między nim, a przyjacielem, dlatego żaden z nich nie znaczy mniej ani więcej. Znaczyłby mniej, gdyby kazał. Dla mnie zmuszanie (choćby suszeniem głowy, narzekaniem) to próba kontroli i narzucenia własnej woli. I niby dlaczego mam luzować więzi z przyjacielem skoro nie jest to konieczne? Dla idei w którą nie wierzę ja, ani mój partner? Po co mi facet? No bo może go kocham? Chcę z nim spędzić życie? Ale życie to nie tylko dwie osoby, życie to także inni ludzie, zainteresowania, pasje, a to wszystko się ze sobą łączy. Nawet mój partner by uznał, że mnie poje*ało, gdybym mu powiedziała "Słońce, od dzisiaj nie przyjaźnię się już z chłopakami, mam tylko ciebie. To nic, że są dla mnie jak bracia. A no właśnie, mój rodzony brat jest przecież mężczyzną! Powinnam zrezygnować też ze znajomości z nim" i wysłałby mnie do psychiatry. Bo to jest dla mnie chore. Jak nie chcesz mieć przyjaciół płci męskiej, bo masz partnera - okej, to twoje życie. Ale wmawianie, że nie da się mieć przyjaciół płci przeciwnej jest okrutne, bo się da.
Na własne oczy widziałam, jak źle było z dziewczyną, która nie miała żadnych przyjaciół, bo jej partner jej wystarczył, a sama sobie to zrobiła. Uzależniła się od niego, gdy mieli kryzys w związku nie miała komu się wygadać i męczyła mnie... dziewczynę, której praktycznie nie znała, którą obrażała z zazdrości, bo śmiałam mieć fatalny czas w życiu, płakać za byłym i potrzebować się przytulić. Gdy robiłam wszystko, żeby ich związek się nie rozpadł, ona wmawiała nam, że coś do siebie czujemy, a my nawet nigdy nie widzieliśmy się sam na sam.
Więc żyj po swojemu, ale innym nie wmawiaj uczuć do przyjaciół, gdy ich nie ma. To więcej może zniszczyć niż taka przyjaźń czy znajomość między chłopakiem, a dziewczyną.

Angouleme

Lucy5, jestem biseksualna. Czy w tym wypadku tracę możliwość na posiadanie jakichkolwiek przyjaciół, bo z każdym/każdą może wkraść się kontekst seksualny? No nie, prawda? Sama mam czasem problem z zazdrością, kiedy mój chłopak wychodzi ze swoimi koleżankami (też dużo w życiu widziałam), ale zdaje sobie sprawę, że oczekiwanie by przestał, byłoby z mojej strony czystą hipokryzją.

Dahun2

Mam kilku przyjaciół, obojga płci. Spotykam się z nimi w różnym składzie, czasem jesteśmy w czwórkę, czasem w piątkę, a czasem sam na sam.
Jak wiele osób napisało, jeśli dla Ciebie mężczyzna i kobieta = tylko segz to musisz być niesamowicie toksyczną osobą. Nie wyobrażam sobie jak można odrzucić przyjaciela czy przyjaciółkę "bo mam partnera".
Naprawdę, zdziwię ale można przyjaźnić się z ludźmi i nie mieć żadnego konfliktu seksualnego czy innego tworu.
Znałam taką jak Ty, była kolegi. Najpierw przychodziła z nim wszędzie jak rzep, a potem dawała ultimatum "jak wyjdziesz ze znajomymi to z nami koniec". Złościła się o każdą oddychającą dziewczynę, która śmiała się kolegować z jej chłopakiem. I w ten sposób przez dwa lata nikt tego kolegi nie widział, potem ją zostawił.

Wezskoncz Odpowiedz

Mam podobnie. Mam kumpla, którego znam z 15 lat. Nigdy nic między nami nie było, traktuje go jak część rodziny. Gadamy o wspólnych tematach, jakieś memy z neta, polityka itd, ale tylko przez internet, bo mieszkam w innym kraju. Mój facet jest zazdrosny bardzo, mimo, że go nawet nie poznał, choć okazja po temu była i chęć ze strony kumpla. Nie i koniec. Ja z drugiej strony zawsze byłam zazdrosna o jego koleżanki, bo jest "bawidamkiem" dla wszystkich pasek, tylko nie dla mnie. Skończyło się na tym, że on podobno z koleżankami nie gada, a ja z kumplem i jego narzeczoną zrobiłam grupę na messengerze, żebym nie miała wyrzotow sumienia albo powodów do wytykow. Może moja logika jest pokrętna, ale przynajmniej nasze rozmowy są na widoku i nikt mi nie może zarzucić, że gadamy o jakichś zdrożnych rzeczach.

Cystof

Fajny ten wasz związek. Taki nie za dojrzały.

Vito857 Odpowiedz

Spotkajcie się kiedyś może we czwórkę. Jeśli dalej się będzie sadzić - to sorry, ale ja nie widzę tego związku dalej.

Econiks Odpowiedz

Rozumiem dziewczynę autora. Znam przypadek, gdzie chłopak też spotykał się sam na sam ze swoją przyjaciółką, tylko że jego dziewczyna się na to zgadzała, a potem ją zdradził z tą przyjaciółką. Po co kusić dziwne sytuację? To, że Beata ma męża nie oznacza, że nie będzie chciała czegoś więcej od autora. I co za problem, by spotykał się z Beatą w większej grupie, a nie koniecznie sam na sam?

Lucy5

Zgadzam się w 100% z Econiks

livanir

Bo nie każdy lubi takie spotkania. Dla mnie spotkania w 4 osoby to max. A nie zawsze jest ma czas,a chcę się pogadać. Plus umawiając się na spotkanie przy herbacie z kumplem z pasji chcę pogadać o pasji i będę czuć się niekomfortowo, gdy partner będzie się nudził.
No i mój przyjaciel i mój partner się nie lubią, więc po co niszczyć czas?

Econiks

A ja nie mówię, by ciągnęli swoje połówki, tylko żeby spotkał się np z Beatą i kolegą Piotrkiem, albo koleżanką Marysią. Dlaczego to takie ważne, by byli sam na sam?
Prawdopodobieństwo zdrady jest większe niż śmierć w katastrofie lotniczej. Więc Twoja analogia nie ma sensu. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat w katastrofach lotniczych zginęło w sumie raptem 200000 osób (w skali globalnej) to zastanów się ile zdradziło. W zależności od badań te liczby są o wiele większe i w szacunkach (w zależności od badań) wąchają się od 20 do 40% samych Polaków.

zjemcikota

Jezus, jak wy pięknie lubicie robić z ludzi zwierzęta, które nie panują nad popędem. Mam wrażenie, że ocenianie tylko po sobie, bo normalny człowiek potrafi wejść w przyjaźń z płcią przeciwną, nie starając się rzucać na tą osobę od razu XD

A jeśli pojawiają się sygnały, że ktoś chce czegoś więcej, to się takie coś ucina i tyle.

tramwajowe Odpowiedz

Generalnie odcinanie od przyjaciół jest toksyczne, suszenie głowy przez tydzien też. Ale jesli chodzi tylko o tą jedną koleżankę, a poza tym Wasze relacje są w porządku, to moze warto odpuścić i spotykać sie tylko w większym gronie.

Koralina Odpowiedz

Mój facet ma koleżanki, ale zazwyczaj spotykamy się razem, np ja, on, ona i jej mąż. Moim zdaniem Twoja dziewczyna może czuć się zazdrosna i to jest logiczne- skoro to tylko koleżanka, to dlaczego potrzebujesz widywać się z nią sam na sam? Podszedłeś do tego trochę od dupy strony. Powinieneś je zaprzyjaźnić, pozwolić im się lepiej poznać. Wtedy Twoja dziewczyna nie musiałaby czuć się zagrożona i po czasie nawet widywanie koleżanki sam na sam przestałoby ją obchodzić. Spróbuj rozładować atmosferę między nimi. To dwie ważne dla Ciebie osoby. Postaraj się, zamiast przypinać swojej dziewczynie łatkę wariatki. Albo zmień dziewczynę, chociaż wątpię, byś znalazł taką, ktora nie będzie miała nic przeciwko takiemu dziwnemu układowi. No i nie zdziwię się, jak Twoja dziewczyna wymieni Ciebie, kiedy dowie się, że ją okłamujesz

Cystof

@ms0nobody
Autentycznie podziwiam Twoją walkę z wiatrakami pod tym wyznaniem. Przeraża mnie ilość osób która prędzej założy smycz na szyję partnera niż mu zaufa.

Koralina

Te bardziej zazdrosne nie są nienormalne, tylko trochę mniej pewne siebie. A może bardziej im zależy? Nie wiem, ja strasznie przeżywałam "przyjaźń" mojego chłopaka z jedną dziewczyną. Mieliśmy do siebie wtedy godzinę drogi, a oni mieszkali obok siebie w akademiku. Potrafiła przesiadywać u niego do 3 nad ranem, łazić z nim na basen i wypisywać wiadomości, kiedy był ze mną, a jednocześnie mówić mu, że nigdy sobie nikogo nie znajdzie, bo jest taki i siaki. Nie tyle bałam się, że mnie zdradzi, co zazdrościłam jej, że spędza z nią więcej czasu niż ze mną i chociaż jemu ufam w pełni, jej nie ufałam za grosz. W końcu dostał ultimatum, bo stwierdziłam, pomimo że bardzo starałam się poskromić swoje uczucia (włączając w to spotkanie z nią, próby zakumplowania się, prośby, by nie pisał mi, gdy jest z nią, próby przetrzymania tego, itd), że nie powinnam w związku więcej cierpieć niż odczuwać pozytywnych emocji. Ja kiedyś też zgodziłabym się z tym, że dziewczyna autora jest toksyczna, ale teraz nie jestem taka prędka do formułowania tego typu osądów.

Zobacz więcej komentarzy (7)
Dodaj anonimowe wyznanie