#rapha

Mam niecodzienne hobby: piszę manuskrypty. Świetnie odstresowuje, a przy tym sobie dorabiam i to nawet niemało za jedno zlecenie, na razie mam ich niewiele, ale zawsze coś. W związku z tym posiadam dużą kolekcję m.in. stalówek i redisówek oraz tuszów. Zazwyczaj leżą grzecznie w szufladzie, no chyba że akurat coś skrobię. Tak było też owego felernego dnia.

Odwiedziła nas dawno niewidziana rodzinka, mają zwyczaj odwiedzania co jakiś czas krewnych, a przy tym "ojej, jak późno, możemy zostać na noc?". No trudno, rodzinne więzi trzeba podtrzymywać (przynajmniej wg rodzicielki, mam na ten temat inne zdanie, ale cóż), więc zostali. Rodzinka w składzie: ciotka, wujek, dziecko lat 3-4 skończyli jeść kolację, przygotowują się powoli spać, ja w łazience, biorąc prysznic. Wracam do pokoju i aż muszę wyjść i wejść ponownie, bo nie wierzę w to, co widzę. Ciotka siedzi z brzdącem na kolanach przy moim biurku, na którym wykwitły już dwie kolorowe kałuże.

Mówiąc krótko - szlag mnie trafił. Po pierwsze, kto jej pozwolił tu wejść? No jak to kto, przecież są w gościach, mogą chodzić, gdzie chcą. Kurrr, mieli nie wchodzić na piętro (domek jednorodzinny), gdzie znajduje się m.in. mój pokój. Skąd plamy? Bo Bartuś chciał się pobawić, to odkręcił i się rozlało. Samo. A ciocia wie, ile ta zabawa kosztuje? Jeden tusz kosztuje 15 zł (normalne są tańsze, ale nie nadają się do tej roboty). Niee, przesadzasz, jak już musisz, to ci pięć złotych oddam. I w ogóle kto to widział takie niebezpieczne i ostre rzeczy na widoku trzymać? Stalówka nie jest niebezpieczna, jeśli zajmuje się nią osoba odpowiedzialna, a nią nie jesteś ani dziecko, ani ty. Wypad z pokoju.

Tak, w tym momencie nerwy puściły mi do końca. Na szczęście poszła na dół, zawołałam ojca, pokazałam mu stan biurka i streściłam sytuację. Rodzinka musiała szukać innego noclegu i mają wilczy bilet.
A kasy dalej nie odzyskałam, oczywiście.
Arszenik Odpowiedz

W końcu czytam, że rodzice zachowali się po ludzku, wyprosili intruzów i stanęli po stronie swojego dziecka.

Martyna21P Odpowiedz

I bardzo dobrze, że nie nocowali. To, że to jest Twoja rodzina, nie znaczy, że mają prawo się rządzić u Ciebie w domu i psuć cokolwiek. Denerwują mnie matki z dziećmi, które bronią swoich pociech, wtedy jak dzieciaki coś popsują. Wtedy mamusie udają, że nic się nie stało i nie zamierzają nawet oddać pieniędzy. Córka mojej ciotki zepsuła mi telefon, specjalnie, a ciotka na to "ojej tak mi przykro, uspokój się, przecież ona ma dopiero 5 lat" ...

AmziToIzma

"Małe, nie rozumie..." powtarzane z roku na rok, zamiast na bieżąco tłumaczyć dziecku co wolno, a co nie (adekwatnie do jego wieku), to za każdym razem "mały/a jest, nie rozumie". Jak kiedyś powiedział Abelard: To jest mały człowiek, a nie debil.

Poza tym, nie rozumiem, jak niektórzy ludzie mogą zachowywać się w cudzym domu jak w swoim? Wchodzić gdzie chcą i robić co chcą? Wiem, że czasem kontakt z przyjacielem lub kimś z rodziny jest tak dobry, że rzeczywiście można czuć się jak u siebie (ja miałam taki kontakt z dawną przyjaciółką i jej rodzicami, mogłam wejść do ich mieszkania bez pukania, czy grzebać w lodówce, kiedy chcę itp., ale sami z siebie dali mi taki "rozkaz"), natomiast u innych ludzi nie byłabym w stanie robić czegoś takiego, nawet wziąć czegoś do ręki... Jeśli interesuje mnie jakiś przedmiot, pytam czy mogę wziąć, obejrzeć itp. Nie rozumiem osób, które mają jakieś dziwne poczucie, że w gościach wszystko im wolno...

AmziToIzma

@Trvskawka, tego też nie jestem w stanie zrozumieć, naprawdę niektórzy ludzie są aż tak ciekawscy, że nie mogą się powstrzymać przed zaglądaniem do prywatnych rzeczy? Do szafek, szuflad, półek, do kosmetyków, toreb itd.? Co ich tak interesuje? Jakie majtki ktoś nosi? -.- Jeśli ktoś naprawdę nie może się powtrzymać i jest to silniejsze od niego, to niech szuka pomocy specjalisty... -.-

ineff

Moja siostrzenica jak była mała, to notorycznie mi coś kradła. Co prawda były to małe rzeczy i tanie, ale liczy się fakt, że mi to wszystko podbierała i chowała u siebie w dziecięcym plecaku.
Kiedy ja jej zwracałam uwagę, jej rodzice zawsze mi mówili, że to tylko dziecko i robię dużo krzyku o nic. Do dzisiaj trochę się to na nich odbiło, bo teraz sama w ten sposób tłumaczy wszystkie swoje zachowania.

981001

@Martyna21P, no i co, kurrrła, że ma dopiero 5 lat? Moje rodzeństwo ma 4 i już się umie obsłużyć telefonem, nawet im z rąk nie wypada! Zresztą, nawet jakby to zrobiła niechcący, ciotka ma ZASRANY OBOWIĄZEK oddać kasę za telefon. Jak gówniak pójdzie do sklepu i zepsuje jakiś towar, to ciotka też powie "ojj, tak mi przykro, ale mała ma 5 lat, proszę nie dramatyzować"? Skąd się biorą tacy ludzie D;

Vampire7

Dzieci mają to do siebie, że chcą poznawać świat i dotykają wielu rzeczy, psują, ale to nie na złość przecież. Najgorsze
są takie matki czy ojcowie, co nie biorą odpowiedzialności za czyny swoich dzieci. Jakby moje dziecko coś zepsuło, to bym przeprosiła i pokryła straty.

PiesAlkocholik Odpowiedz

Jak ja nienawidze jak ktoś do kogoś przychodzi z dzieckiem i tego dziecka nie pilnuje.

kitsunemi Odpowiedz

No tak.
Ja się wstydzę chodzić "z pozwoleniem" po czyimś domu, a ci sobie latają, jak chcą. :/
Współczuję.

Ikarin0

@kitsunemi Ja też :I Nawet jak ktoś powie żebym sobie poszła po krzesło to i tak wolę siedzieć na ziemi zamiast tam iść bo jeszcze coś zepsuję D:

SzeptWiatru Odpowiedz

Uhhhh tak Ci współczuję :( Ja np lubię rysować/malować, no i wyobraź sobie moją radość, gdy dostrzegłam moich kilkuletnich kuzynów bazgrolących moimi brushmarkerami (15 ziko za sztukę) po specjalnym drogim papierze (grrrrrr!). A moi rodzice im na to pozwolili i jeszcze wkurzyli na mnie, gdy odebrałam im mazaki (niestety z zepsutymi końcówkami).

fckgworld Odpowiedz

Nie wiem jak ani dlaczego ale nigdy nie miałam takich problemów z gośćmi :P mi samej do głowy też nie przychodzi by rządzić się cudzą własnością...

noddam

Wiesz, że ja też o takich sytuacjach tylko czytam, a jeszcze nigdy nie miałem okazji spotkać się z takim zachowaniem... mimo, że w mojej najbliższej rodzinie jest 4 małych dzieci (w wieku od 3 do 7 lat) i nie raz mnie, czy moją rodzinę odwiedzały. Takie wyznania traktuję jako Urban Legend - fajnie się o tym słucha, ale wiadomo, że nigdy się nie zdarzyło.

lotos53

@noddam Zdziwiłabyś się :) Ja miałam takiego kuzyna.

Ritaptor Odpowiedz

Zawsze mi sie krew gotuje jak czytam takie wyznania bo wiem ze wszystko pojdzie nie pomysli autora/autorki, I coz wiele mowic, szkoda ze kasy nie odzyskalas.

KotwKapciach Odpowiedz

Dlatego ja mam drzwi na klucz. A poprosiłam o takie, po tym jak 3 dzieciaków wlazła do mojego pokoju, w którym miałam dwa laptopy (w tym jeden nowy), telewizor, pomijając inne rzeczy typu płyty, książki. Na szczęście (lub nieszczęście) jedno z dzieci wpadło na pomysł wejścia na krzesło obrotowe na kółkach, spadło z niego, a następnego dnia musiało jechać na SOR. Od tej pory jest zakaz zbliżania się do mojego pokoju, a ja sama go zamykam na klucz, gdy wiem, że dzieci mają przyjść. Polecam.

Fruzia Odpowiedz

Szacun za hobby, też się uczę kaligrafii. Sprzęty pozornie nie są drogie, ale tak na prawdę to grosz do grosza i niezłe sumy idą na stalówki, obsadki, atramenty i papiery. W pełni rozumiem irytację.

bazienka Odpowiedz

plus dla rodzicow za reakcje a nie zbagatelizowanie sprawy

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie