#xDo2c
Prawdziwej "magii" świąt doświadczyłam w domu mojego byłego męża.
Mam ośmioletnią córkę i mieszkam obecnie u rodziców, nie chciałam i nie chcę, by moja córka spędzała święta u moich rodziców, sama nie chcę takich świąt, dlatego od czasu rozwodu pracuję w wigilię oraz Boże Narodzenie. Z córką i rodzicami łamię się opłatkiem przed przyjściem rodziny, a następnie młodą odwożę do ojca, gdzie spędza święta. Choć jesteśmy po rozwodzie i był fatalnym mężem (mąż mnie zdradzał), to ojcem jest bardzo dobrym. Byli teściowie kochają wnuczkę, a ona ich. Wiem, że młoda jest zadowolona z takiego obrotu sprawy.
Za pracę w dzień świąteczny mam do "odebrania" dwa dni wolnego, czyli pracując te trzy dni świąteczne, mam sześć dni dodatkowego wolnego, z których korzystam w czasie gdy dziecko ma ferie, drugi tydzień ferii spędza z ojcem.
Rodzina nie ma pretensji, bo pracuję, ja się nie męczę, córka ma magiczne i spokojne święta, a nawet mój szef jest zadowolony, bo zawsze były problemy kto przyjdzie do pracy w te dni.
Tylko trochę mi żal, że muszę kłamać rodzinie i rodzicom o tym, że nie mogę mieć wolnego w święta.
Wszystko Ok. Tylko co z córką? Ty z nią świąt nie spędzasz. Może być tak, że za pare lat Ci to wypomni.
To zależy od tego, jakie mają relacje na codzień. Jeśli autorka jest mocno obecna w życiu dziecka to co najwyżej młoda zapyta mamy, dlaczego zawsze pracuje w wigilie.
Też celowo wziąłem zmiany w wigilię i pierwszy dzień świąt, tylko dla tego by uniknąć "rodzinnego" spotkania, później tylko odbębnić składanie życzeń i po świętach.
Czy Wigilia faktycznie jest traktowana jako święto i przysługują za nią dwa dni wolnego? Dawno nie pracowałam w Wigilię, ale w moich pierwszych dorywczych pracach zawsze była "pracująca" i to jako zwykły dzień. Tylko nie robili drugiej zmiany.
Pracowałam w budżetówce, wigilia normalny dzień, tylko 8-12.
pracuję w trybie zmianowym w systemie równoważnym, dni tzw. ustawowo wolne od pracy są dla mnie normalnymi dniami pracującymi - na moim stanowisku obowiązuje miesięczny okres rozliczeniowy
A ja dam propozycję, która może będzie trochę kontrowersyjna i mocno zależy od tego jaki teraz masz kontakt z byłym mężem i teściami i jak duża urazę chowasz, ale może spróbować spędzić święta razem z tamtą rodziną? Moi rodzice też się rozeszli zanim zaczęłam cokolwiek kumać, ale cieszy mnie fakt, że jak byłam mała potrafili się zebrać w sobie na tyle, i dogadać, że w wigilię tata przychodził do nas na 2-3 godzinki i miałam święta z ich obojgiem ;)
Weź córkę do jakiegoś małego pensjonatu, tylko musisz to zarezerwować teraz.
W takich miejscach zwykle zawiązuje się bardzo domowa atmosfera, mimo obcych ludzi wokół, w przeciwieństwie do hoteli u innych spa, gdzie są tłumy i każdy sobie.
no i zlote rozwiazanie
po co klamiesz? wystarczy powiedziec im prawde- ze nie chcesz, zeby tak zapamietalo swieta i tyle