#yvKO7

W pierwszej klasie liceum miałam kolegę, którego poznałam na koncercie. Pisaliśmy jakiś czas, a potem zaczęliśmy do siebie co weekend na przemian jeździć (miasta oddalone o 40 km). Spotkania były kumpelskie, pokazywaliśmy sobie swoje miasta nawzajem, graliśmy na gitarach (często z jeszcze jednym kolegą).

No, ale moja matka (znana już z paru opowieści tutaj: #gtJJP, #Kv4l6, #icH7T, #ABps4) jak zwykle miała jakiś problem. Gdy kolega przychodził do mnie, to nagle ona musiała koniecznie korzystać z komputera. Wywalała sprzed niego moją siostrę, bo ona MUSI. Ważne tu jest to, że siostry pokój był przechodni i dzieliła go z moim ściana z karton-gipsu, w której były drzwi. Idealnie tam słychać wszystko, co się działo w moim pokoju.

Podsłuchiwała nas (jak i innych moich gości), staraliśmy się więc spędzać czas głównie na mieście. Pewnego razu jednak było zimno i zostaliśmy w domu. Puściliśmy sobie film, żeby spędzić czas bez rozmów. Gdy kolega już poszedł, matka od razu do mnie krzyczy "A PO CO TY GO ZAPRASZASZ JAK NAWET NIE ROZMAWIACIE, TYLKO CISZA W TWOIM POKOJU", tym samym przyznając się do podsłuchiwania.

Gdy miałam jechać do niego, też zawsze problemy. Udało się może 2-3 razy, a potem już mi nie pozwalała. Jej argumentem było "A BO SKĄD JA MOGĘ WIEDZIEĆ, CZY TAM PAPIEROSÓW NIE PALICIE" i naciskała, żeby spotkania były u mnie albo wcale...

Oczywiście ciągle się pytała, czy to mój chłopak i czy mi się podoba. Ale to akurat robiła z KAŻDYM kolegą, z którym rozmawiałam. Chciała też wiedzieć o nim dosłownie WSZYSTKO, łącznie z imionami i zawodami rodziców. Nie wypytywałam go o takie rzeczy, to nie wiedziałam, ku wściekłości matki. Kazała mi się dowiedzieć.

Po tym, jak nie mogłam już do niego jeździć, on do mnie też nie jeździł i przez jakiś czas mieliśmy jeszcze kontakt internetowy, a potem umarł (kontakt, nie kolega). To wywołało kolejną inbę mojej matki: "A CZEMU WY JUŻ SIĘ NIE SPOTYKACIE I NIE GADACIE? CO SIĘ STAŁO?" męczyła mnie o to cały czas.

3 miesiące później stalkowała go na FB i znalazła "satanizm" w polu "religia", wpisane dla beki (był ateistą, metalowcem). I tu się zaczęła jazda. W głowie matki milion bajek na jego temat, oczywiście powiązanych z jego rzekomym "satanizmem, składaniem ofiar i czarnymi mszami", na pewno coś mi zrobił, bo jest złym "szatanistom". I to jest MOJA WINA bo mogłam się z takimi ludźmi nie zadawać (!) i ona miała rację (:D), ale musi wiedzieć, co mi zrobił. NIC mi nie zrobił. Klasycznie uroiła sobie coś i mnie za to ochrzaniała, męczyła ten temat strasznie.

Kolega wiedział tylko o podsłuchiwaniu, o reszcie aż wstyd mi było (wtedy) opowiadać.
Marian6660 Odpowiedz

Całkiem ciekawy temat. Czy to jeszcze nadopiekuńczość czy już choroba psychiczna?

ToTylkoJa90

Wydaje mi się, że to nadopiekuńczość, która tak eskalowała, że zamieniła się w zaburzenie. Ale to tylko zdanie laika, mój drogi Marianie. :)

NieznanaM

A dla mnie zdecydowanie choroba psychiczna.

Marian6660

@ToTylkoJa :*
Ponieważ również jestem laikiem, postanowiłem zapytać ekspertów, moja Miła :)

ToTylkoJa90

Muszę Cię rozczarować. O eksperta niezwykle tu ciężko. Co innego, jeśli chodzi o "ekspertów". Tych jest tu bez liku.

Whiteknight

Jako laik zaryzykuję stwierdzeniem, że nawet ekspertowi mogłoby brakować danych - nie wiemy, jak mama autorki zachowuje się w relacjach z innymi osobami i nie znamy ich (czy nawet jej) perspektywy.

egzemita Odpowiedz

Twoja mama ma łagodne zaburzenia psychiczne , niezagrażające zdrowiu i życiu. W takiej sytuacji trzeba wykazać trochę sprytu. Inni mają jeszcze gorzej bo rodzice przy próbie spotkań mówią że nie i już i też jakoś sobie radzą.

PaniPanda

Zagrażają zdrowiu, psychicznemu, a po paru latach może takie dręczenie prowadzić do myśli samobójczych = ryzyka śmierci, bo takie traktowanie jest niedopuszczalne. I przestań z tym "inni mają gorzej". Jak komuś z Twoich znajomych coś się uda, to mówisz mu 'ale nie ciesz się tak, bo inni mają lepiej, zawsze jest ktoś lepszy niż Ty'? I jakim prawem narzucasz twoją subiektywną ocenę wytrzymałości psychiczną na całkiem OBCĄ Ci osobę?

krowatoja Odpowiedz

Może brutalne, ale ja mam już dość tych wyznań autorki. W sensie, współczuję takiego rodzica, ale co za dużo to nie zdrowo. Jedna/dwie historie by wystarczyły. Także ode mnie niestety minus.

MamDwaPsy Odpowiedz

Czemu odnoszę wrażenie, że już to gdzieś czytałam?

ananas1ek

Autorka wrzuca też to na piekielnych.

bazienka

przynajmniej zmienia numerki wyznan a nie jak ktos kto przekleil swoje z wykopu

bazienka Odpowiedz

czesc erisengles :)

agzab Odpowiedz

Naprawdę dziwi Was, że matka chciała wiedzieć z kim jej nieletnia córka spędza całe dnie? Z jakiego środowiska pochodzi? Podsłuchiwanie to przegięcie, ale może tylko taki sposób znalazła, żeby się czegokolwiek o nim dowiedzieć... Łatwo jest oceniać dorosłych, póki się nie obierze ich perspektywy ;)

budyn4 Odpowiedz

Głupią masz matkę niestety.

Dodaj anonimowe wyznanie