#FeUw0
Nie zalała mnie fala uczuć po porodzie. Już w ciąży nienawidziłam tekstów w stylu: dziecko ci tę ciężką ciążę wynagrodzi, zobaczysz jakie to szczęście. Teraz nienawidzę pytań czy jestem szczęśliwa... Czemu? Bo ludzie nie tolerują i nie rozumieją innej odpowiedzi niż: "Tak, bardzo". Gdy tylko próbuję dać upust prawdziwym emocjom i uczuciom, napotykam wzrok z wielkim znakiem zapytania. Nie znoszę tego w jaki sposób moja mama odnosi się do wnuczki - jakby była cudem świata, a nie jest. Karmię, a ta stoi i się gapi. Ach, ach i och och. Czuję jakby ta mała istota zabrała mi wszystko - życie, męża (pracuje, więc czasem musi się wyspać i śpi w drugim pokoju), przyjemności, a w zamian dała tylko wrzask.
Mąż się martwi, że mam depresję. A ja nie mam depresji. Po prostu o 22, po 10h walki z rozdartą istotą mam już wszystkiego dość i jedyne na co mam siłę to bezmyślne patrzenie się w przestrzeń. Mąż mi bardzo pomaga - zmywa naczynia, sprząta, w weekendy przejmuje trochę opieki nad małą, bardzo mnie kocha i ją też.
Nie wiem czy kocham tę istotę. Tyle lat starań, tyle męczarni w ciąży i nic...
Jestem urodzoną optymistką, świat zawsze widzę na różowo, zawsze uśmiechnięta i zadowolona z życia, a dziś czuję się najbardziej beznadziejną matką na świecie. I uśmiechu coraz mniej na twarzy...
To są wlaśnie symptomy depresji poporodowej. Idź do lekarza.
Dokładnie to samo chciałam napisać. Autorko, leć do lekarza, bo będzie tylko gorzej.
lekarz, koniecznie.wiem co mówię
Masz depresję. Poporodową. Zdarza się. Poleciałbym zgłosić się do specjalisty.
Czemu ludzie nie potrafią przyjąć do wiadomości, że babka moze nie kochac tego dziecka, tylko zaczynają komuś wmawiac chorobe?
Ej, ej, od diagnozowania są lekarze i psycholodzy, a nie procesory i ludzie. Testy na depresję i krótkie historie na anonimowych też nie są na tyle wiarygodne.
h0nesteyes bo ludzie kochają mówić innym, co i kiedy ci powinni czuć.
nie kazdy musi lubic dzieci. ja nie lubie. wrzasku, ciaglego absorbowania soba. tylko troche slab przekonac sie o tym po porodzie.
Chyba nie rozumiecie podstawowych rzeczy. Jeżeli autorka ma depresje - powinna się zgłosić do specjalisty. Jeżeli autorka nienawidzi swojego dziecka na zasadzie "bo tak" - to z główką jest nawet gorzej i też powinna się zgłosić do specjalisty.
jestem za diagnostyka pod tym katem, chocby po to, by autorce ulzyc
ale nielubienie dzieci sie zdarza, serio
@Skladanyrower Dlaczego nie lubienie wlasnego dziecka ma oznaczac problemy z glowa? Analogicznie, jesli ojciec zneca sie nad dzieckiem i dziecko przez to nie lubi swojego ojca, to znaczy, ze cos z nim nie tak? Mi sie wydaje, ze to mozliwe, ze autorka nie kocha swojego dziecka, bo ma go dosc, zle sie czuje z nim, nie chce sie dla niego poswiecac. Jednak rowniez uwazam, ze najpierw powinna wykluczyc mozliwosc depresji poporodowej i udac sie do specjalisty.
@SirZoan15 Znow bana dostales? Tamta "dyskusja" ci sie znudzila, wiec tu przyleciales rzucac obelgami w strone obcych ludzi? Nikogo to nie bawi, to naprawde zalosne. Jesli nie masz nic do powiedzenia w danym temacie to po prostu sie nie udzielaj.
Zauważyłam, że dużo kobiet, które długo stara się o dziecko, po porodzie są zawiedzione. Chyba zaślepione są fałszywą wizją cudownego macierzyństwa , gdzie dziecko tylko jest kochane, urocze i ciągle śpi. Gdy przychodzi rzeczywistość, to niestety takie rzeczy się dzieją.
Przeczytałem to, jakby pisała to moja koleżanka. Teraz będę jej słuchał z większą empatią. Dziękuję Ci Autorko.
Prawdopodobnie cierpienie ciąży, baby blues oraz depresja poporodowa. Mój ginekolog już polecił mi umówienie się z dobrym psychologiem na "po porodzie" albo jak chcę to już teraz, bo dość kiepsko przechodzę ciążę. Płód jest bardzo silny i kopie mnie tak, że mam całe obolale wnętrzności i niedosypiam, chociaż większość kobiet na tym etapie czuje tylko lekkie kopnięcia. To była planowana ciąża, ale mój organizm kiepsko sobie z nią radzi i to może być przyczyną depresji. Bo zamiast ulgi po porodzie, jest jeszcze więcej zajęć. I nie pozwalaj mężowi spac osobno, to Was oddali od siebie. Lepiej popracuj nad stresem u dziecka i u siebie.
Moja droga, to właśnie jest depresja, to spotyka matki częściej niżmyślisz i to nic wstydliwego. Idź do lekarza, pomoże. Mówisz, że mąż pomaga, stara się, zaufaj mu więc i powiedz, co Cię gryzie, poproś o pomoc w znalezieniu specjalisty, poproś, abyście się tam wspólnie udali. Jeśli to tak zostawisz, skrzywdzisz siebie i Twoją rodzinę.
To są podręcznikowe objawy depresji poporodowej.
Depresja to nie musi być rozpacz i smutek - najczęstsze objawy właśnie brak energii, ogromne zmęczenie, na tyle, że wykonywanie zwykłych czynności jest męczące, brak chęci do robienia rezczy, które kiedyś sprawiały przyjemność (dajmy na to, kiedyś uwielbiałaś czytać dla relaksu, teraz sama myśl o czytaniu Cię męczy i masz wrażenie, że nie masz ochoty), obojętność i wrażenie braku jakichkolwiek uczuć. Takie "gapienie się w ścianę" to też bardzo typowy sygnał alarmowy.
Radzę poszukać psychologa i spróbować sobie pomóc. Nie mówię, że Ci wszystko od razu przejdzie i będzie pięknie (spoiler - niestety tak się raczej nie dzieje w walce z depresją), ale prawdopodobnie będzie lepiej.
Też miałam okropny pierwszy miesiąc: natłok obowiązków, burza hormonów, rozbicie, ciągły płacz z byle powodu, mimo, że ciążę niemal "przebiegałam"... Przez cały ten pierwszy miesiąc jeśli przespałam w sumie 24 godziny, to by było dobrze. 😄 Potem mi minęło, bardzo pomogła mi moja mama, mąż i, w pewnym momencie, ogromne samozaparcie, żeby to ogarnąć. Do tego jeszcze kończyłam technikum (ostatnie miesiące) i zdawałam maturę. 😊
Musisz spróbować się wyluzować. To cholernie trudne, ale uwierz mi, będzie coraz łatwiej! Pierwsze pół roku jest zwariowane, ale najgorsze już za Tobą! Nie mów, że jesteś beznadziejna! Jesteś zmęczona. Musisz odpoczywać, korzystaj z tego czasu, gdy maleństwo śpi - też idź się zdrzemnąć! Dom? Chrzanić to. Niech będzie bałagan! Ogarniesz to z mężem, jak będziesz miała siłę! O siebie też musisz dbać. Szczęśliwa mama to szczęśliwy bobas! 😉
Trzymaj się ciepło i jeśli to nie pomoże, to udaj się do specjalisty. Trzymam za Ciebie kciuki, dasz sobie radę! 😊
Idź do psychologa i postaraj się częściej wychodzić sama z domu w celach rozrywkowych. A maleństwu to daj kropelki na wzdęcia, bo pewnie cierpi z powodu kolek
Na kolkę polecam Espumisan dla dzieci. Ekstra sprawa, moja córka miała tylko lekkie wzdęcia, ale chętnie łykała kropelki i bardzo szybko pomagały. Od znajomych wiem, że z kolkami też sobie świetnie radzi.:)
Lactobacillus reuteri potrafi zmniejszyć nieutulony płacz o 50%. Skuteczność symetykonu (espumisan, lub legendarny Sab simplex) w przypadku kolek jest wątpliwa. Polecam probiotyk biogaia. Marudne dziecko to może być High needs baby, ale warto wykluczyć alergię, zakażenie układu moczowego i refluks.
A jednak najbardziej prawdopodobną przyczyną płaczu dziecka jest nieszczęście matki. Dziecko to czuje i nie czuje się bezpiecznie. Nie proponujcie leczenia dla noworodka przez internet :-/ High need baby to najwcześniej 4 miesiąc. Dziecko do tego czasu na prawo wymagać ciągłej opieki, noszenia i przytulania.
Wasze komentarze brzmia jakbyscie sie za duzo reklam na TVP naogladaly..
Houston, nie oglądam tv, a moje słowa mają potwierdzenie w badaniach naukowych i we własnym doświadczeniu :) dzielę się wiedzą, skoro innym może pomóc.
Polecam dużo spacerować, zazwyczaj maluszki na świeżym powietrzu bardzo się uspokajają. Może ma problemy z brzuszkiem? Herbatka koperkowa powinna pomóc. Małe dzieci często uspokaja szum suszarki albo odkurzacza, czasami spokojne piosenki. A może trzeba zapytać położną środowiskową lub lekarza, jest szansa, że coś poradzą :) życzę dużo wytrwałości i trzymam kciuki, aby sytuacja się odmieniła
nie znosze słowa maluszek
jak dla mnie bardziej pasuje rozwrzeszczany obsrajtuch a nie maluszek
@plastyczna a ja nienawidzę słów rozwszeszczany obsrajtuch, ale jakoś obie musimy żyć, nie? 😊 a tak serio to też nie lubię dziecięcych wrzasków, ale bez tego jeszcze się żaden dzieciak nie wychował, takie życie :)