#nFV5m

Tu satanista, co go sąsiadka policją nawiedzała gdy tylko miała chęć (dX2fB).
Bycie strasznym z widoku spowodowało multum sytuacji, od płoszenia wszystkich żywych istot od mojego młodszego brata, przez zabawne uwagi względem mnie i mojej 1,50 m dziewczyny (wiecie, takie a'la Flip i Flap), aż po te trochę gorsze... no właśnie, meritum.

Wizyta u onkologa. Nic strasznego, niegroźny guz, ale wyciąć trzeba, bo wadzi strasznie, więc latam na badania, jak to wyciąć i czy w ogóle można. Klinika, do której się udałem, to cały kompleks, chyba z 5 budynków toto zajmowało. Tak się złożyło, że jeden budynek był w remoncie, i tamtejsze gabinety na ten czas poprzenosili do innych. Mojego lekarza wrzucili do budynku z onkologią dziecięcą połączoną z hospicjum. Oczywiście, że wsadzili go gdzieś na końcu, i musiałem przejść przez cały ten pseudoszpitalny labirynt. Oczywiście, że jak debil skręciłem nie tam gdzie trzeba, i wylądowałem w dziecięcym hospicjum. I oczywiście, że wszystkie dzieci, matki i położne musiały mnie zobaczyć.

"Mamusiu, ja się boję, diabeł po mnie przyszedł"
"Proszę opuścić salę, straszy pan wszystkich"
"Czego tu szukasz, po coś tu przylazł, przez ciebie dziecko płacze"
"Ostatnie chwile życia mój biedny syn przeżyje ze strachem, że trafi do piekła, pięknie panu dziękuję"

I tak dalej, i tak dalej. Mam nadzieję, że ktoś zrozumie, co ja wtedy czułem. Z jednej strony mega wstyd, że wyglądam jak wyglądam, że ubieram się jak się ubieram, że jestem, jaki jestem. Z drugiej złość, że to ja jestem kreowany na tego złego, pomimo tego, że jedyne, co zrobiłem, to się zgubiłem.
Eh.

#KwwGf

Nie jest to ani smutna sytuacja, ani żadna jakoś bardzo emocjonalna. Po prostu chcę wam opowiedzieć moją historię związaną z miłością.

W tej chwili jestem singielką, ale pół roku temu miałam jeszcze chłopaka (nazwijmy go Maciek). Z Maćkiem raz się rozstaliśmy, a po trzech miesiącach znowu zeszliśmy. Zerwanie miało miejsce we wrześniu 2019, a potem zaczęliśmy razem chodzić ze sobą w styczniu. Nie kochałam go, aż tak, ale chodziliśmy razem do klasy (jestem w lo) i czułam jakąś taką presję od niego byśmy znowu razem byli. Nie było lekcji by się na mnie nie gapił, a o przerwach nie wspomnę. Co chwilę czułam jego wzrok. Nie odzywał się do mnie przez 4 miesiące, aż w końcu zgodziłam się.

Była sytuacja gdy Ola z starszej o rok klasy zadzwoniła do mnie, że Maciek mnie zdradza. Oczywiście nie uwierzyłam i miałam to gdzieś. Czas szybko leciał i był marzec 2021. Byłam u najlepszej przyjaciółki (dajmy jej na imię Anita), a ona robiła mi makijaż. Z Anitą przyjaźniłam się od 3 lat i nigdy nie czułam jakiejś w tym głębszej relacji. Nagle przeszła do detali na mojej twarzy i przez parę sekund patrzyła mi się w oczy. Poczułam mrowienie w szyi, ale ona po sekundzie przeszła już do tych detali. Przez resztę wieczoru patrzyłam jej się ciągle w oczy. Gdy wróciłam do domu emocje mną targały i byłam pewna, że się zakochałam. Od razu zerwałam z Maćkiem. Tego samego dnia miałam jeszcze sen, że całuje Anitę i wiecie co? Nic już więcej do niej nie poczułam. Nie wiem czym było spowodowane to parodniowe zauroczenie, ale było to bardzo dziwne.

Gdy zerwałam z Maćkiem poczułam ulgę, trochę wolność. Dalej chodzimy razem do klasy i dalej ze sobą nie rozmawiamy. Jak opowiadam o sytuacji mam nadal mrowienie w w szyi. Może to nie jest jakieś bardzo emocjonalne wyznanie, ale boję się powiedzieć o tym chwilowym zauroczeniu mojej Przyjaciółce. Nie mam komu się wygadać, więc postanowiłam, że napiszę to anonimowe wyznanie. Cieszę się, że pozbyłam się tej tajemnicy oraz pewnego ciężaru.

#rUp38

Chciałabym podzielić się z zebranymi tutaj osobami pewnym uczuciem. Uczuciem miłości, którym darzę mojego psa. I choć dla wielu wyznanie o miłości do zwierzęcia może być infantylne, to ja tak kompletnie nie uważam.

Jestem w siódmym miesiącu ciąży. Nie mam w życiu nikogo, bo wychowałam się w domu dziecka, zatem nie mogę liczyć na wsparcie ze strony rodziców lub rodziny. Ojciec dziecka, gdy tylko dowiedział się o ciąży, uciekł jak najdalej. To był chłopak, z którym spotykałam się zaledwie kilka miesięcy i nasze dziecko, niestety, było wpadką. Postanowiłam jednak urodzić to maleństwo i jestem szczęśliwa, że będę miała w życiu kogoś, kto mnie pokocha. Po raz pierwszy.

No, poza Milką. Milka to moja suczka, kundelek, którego wzięłam ze schroniska rok temu. Jest moją najlepszą przyjaciółką i dziś, po kilkunastu miesiącach wspólnego życia, mogę śmiało stwierdzić, że mocno się kochamy. Milka nie odstępuje mnie na krok, ewidentnie czuje w jakim jestem stanie i mnie pilnuje. Kiedy nocą nie mogę spać, Milka czuwa przy mnie i dotrzymuje mi towarzystwa. Zawsze śpi z głową na moim brzuszku. Jest kochana i jestem jej bardzo wdzięczna za to, że zastępuje mi dzisiaj wszystko: matkę, partnera, przyjaciółkę.

Choć nie miałam w życiu zbyt kolorowo, wiem, że teraz już będzie tylko lepiej. Będę mieć swoje maleństwo i mam Milkę – moją ukochaną psinę. Jestem wdzięczna losowi za to, że obdarzył mnie tą psią miłością, dla mnie – najcenniejszą na świecie.

#nIgLW

Mając 5 lat - prawie utopiłem się na basenie. Mając 6 lat - zgubiłem się na wycieczce szkolnej. Szukała mnie policja i wszyscy uczestnicy wycieczki. Mając 9 lat - złamałem rękę i nogę na nartach.Tydzień w szpitalu. Mając lat 13 - potrącił mnie samochód. Wstrząs mózgu i lekkie potłuczenia. W wieku 17 lat - schodząc z krawężnika (tak, z krawężnika!) upadłem i rozbiłem całą głowę tracąc przytomność.

A teraz mam 21 lat i uwaga... jeszcze żyję!

#F8t5X

Witajcie anonimowi, z tej strony autor wyznań #gp7it i #mwkss.

Dla osób nie chcących czytać poprzednich wyznań, chodzi o małolatę (czyli L.), z którą nieświadomy jej rzeczywistego wieku uprawiałem seks, po czym przez nią miałem sprawę w sądzie. Oczywiście zostałem uniewinniony, jednocześnie wyszło na jaw szereg przestępstw popełnionych przez L. (fałszywy dowód tożsamości, demoralizacja, szantaż, niekorzystne rozporządzenie mieniem na szkodę swoich ofiar - wraz ze mną było 7 jej ofiar).

Wielu w komentarzach drugiego wyznania chciało wynik badań DNA, które miało ustalić które z nas jest ojcem jej dziecka. Z tym że badań DNA nie będzie bo... L. urodziła martwe dziecko. Okazało się że w 8. miesiącu doszło do obumarcia płodu (tyle udało mi się dowiedzieć). L. bardzo to przeżyła.

Zapewne wiele osób napisze, że przyfarciło się mi, L. i pozostałym 6 mężczyzn, w końcu dziecko nie żyje, żaden z nas nie będzie miał sprawy w związku ze śmiercią dziecka, można żyć dalej. Ale nie, nie jestem w stanie pogodzić się z jego śmiercią, nawet jeśli badanie wykluczyłoby mnie jako ojca dziecka, nawet jeśli zostało poczęte de facto w wyniku przestępstwa.

Za mną pierwsza rozprawa jako świadek w sądzie rodzinnym. Sąd już w pierwszej rozprawie nałożył na L. kuratora w związku z udowodnioną demoralizacją. Zarówno ja jak i pozostałe ofiary L. zeznaliśmy w sposób łagodny dla niej. Doszliśmy do wniosku że skoro i tak już ma przerąbane, to po co jeszcze jej dokładać. Zgodnie zrzekliśmy się pretensji finansowych, w końcu nie ma z czego oddać, a sami nawet tego nie odczuliśmy. Niedługo czeka rozprawa w związku z szantażem i wiele wskazuje że dostanie poprawczaka w zawiasach.

Resztę napiszę zaraz po ostatecznym wyroku.

#MXn6X

Wiele osób ma problemy ze znalezieniem drugiej połówki. Sporo przechodzi zawody miłosne. Niektórzy szukają na siłę, inni natomiast wcale.

Możecie mi nie uwierzyć, ale ja jestem po prostu szczęściarzem. Szczerymi słowami, pisząc komentarz na Anonimowych, poznałem kobietę mego życia. Obecnie już moją narzeczoną.

Na każdego przyjdzie czas. Czasem wystarczy po prostu spróbować. Chociażby pisząc coś szczerze w internecie.

PS Dziękuję założycielom.

#rWB6r

Mam pewien problem i wiem, że robię źle...
Jestem policjantem i czuję, że robię coś źle: otóż moja siostra nie dba o swoje dzieci - to o niej będzie to wyznanie.

Z byłym mężem ma 1 dziecko, a z byłym chłopakiem drugie. W jej domu panuje chaos jakich mało. Nie ma słów, żeby opisać ten syf... Żadne prośby, groźby nie pomagają, czuję się bezradny.
Wielokrotnie prosiłem ją, żeby ogarnęła się, ale to na nic. Dzieci chodzą brudne, zaniedbane, dzięki Bogu dba, żeby jadły i piły. Gdy nie wystarcza mi argumentów, straszę ją kuratorem, co ledwo przychodzi mi przez gardło, ale do niej nic nie przemawia. W swojej pracy od razu zawiadomiłbym o tym Ośrodek Pomocy Społecznej, ale wewnętrznie czuję hamulec, że może coś się zmieni... Wiem też, że mimo tej sytuacji kocha je i moje serce mówi daj szansę, ale rozum, że to nie ma sensu.
Powinienem to zgłosić, ale nie potrafię. Ciągle prześladują mnie sny, jak jej dzieci po 10 latach dziękują mi za spie***lenie życia. Czuję, że jednak mogę uratować je przed tym syfem i matką, której w głowie są tylko imprezy, a nie dbanie o dzieci... dbanie w sensie zewnętrznym.

Jestem coraz bliżej zawiadomienia kuratora, lecz ciągle coś w środku mnie trzyma.
Musiałem się wygadać, bo duszę to w sobie od dłuższego czasu. Dzięki za przeczytanie do końca i prosiłbym o trzymanie za mnie kciuków, abym nie zwariował i postąpił słusznie. Pozdrowienia, drodzy Anonimowi

#5KU8s

Kilka lat temu dla Gadu-Gadu (tak, dobrze przeczytaliście) weszła jakaś aktualizacja, która anulowała wszystkie poprzednie ustawienia i np. moje konto nie było już prywatne, czyli można mnie było wyszukać. Nie korzystałam z niego, ale zawsze odpalał się przy starcie komputera i pewnego razu zamigotała koperta. Zorientowałam się, że piszą do mnie mężczyźni z wiadomymi propozycjami. Bardzo mnie to wtedy bawiło. Wiele razy udawałam, że jestem zainteresowana i ciągnęłam rozmowę, po czy blokowałam ich. Pewnego razu za bardzo się zaangażowałam. Chłopak, który do mnie pisał był niewiele starszy ode mnie (23 lata), miły i chciał po prostu pogadać. Wziął mnie na to, że miał doła po śmierci dziadka.

Pisaliśmy przez jakieś dwa tygodnie. Bardzo się otworzył, był szczery, wysłał mi swoje zdjęcia. Zgadaliśmy się, że jesteśmy z tego samego miasta. Opowiadałam mu o wielu zwyczajnych rzeczach. Na przykład, że planuję zakup jakiejś książki albo że dostałam kartę podarunkową do H&M. Nie sądziłam, że on to tak zapamiętuje i wysuwa wnioski, gdzie kupuję, w jakich miejscach bywam.

Po tych dwóch tygodniach zmęczyły mnie te rozmowy. Nie miałam już czasu na codzienne zasiadanie przed kompem, więc żeby nie było mu przykro, pobrałam aplikację na telefon i pisałam z nim w tramwaju albo gdy na coś czekałam. Któregoś dnia siedziałam w galerii. Telefon podłączony do internetu - wiadomość od Daniela (tak go nazwijmy).

"Widzę cię".

Zaśmiałam się. Od jakiegoś czasu przysyłał mi takie wiadomości, natychmiast przyznając, że tylko żartował. Nie odpisałam.

"Nie odpiszesz mi :(? Przestań czytać i odpisz mi".

Zamarłam. Zaczęłam się rozglądać. Szukałam kogoś z tych zdjęć, które mi wysłał i w tłumie dostrzegłam tę twarz. Tyle że... coś było nie tak. W miarę jak zbliżał się w moją stronę zobaczyłam, że jest dużo niższy niż podawał, wygląda młodziej niż na zdjęciach, a gdy się odezwał... o matko - mutacja jak nic.

W środku chciałam uciekać, ale jestem na to zbyt miła, więc nie powstrzymałam go jak się dosiadł. W głowie miałam tylko dwie rzeczy: "jak mnie znalazł?" oraz "jak się ulotnić?". Im dłużej tam siedziałam, ty gorzej było:
1. Zapytał, czy może dopić moją kawę.
2. Zamówił sobie zapiekankę i chciał, żebym jadła z nim - ja od jednej, on od drugiej strony.
3. Mówił, że jestem piękniejsza niż na profilowym na Facebooku.
4. Tak się denerwował, że jego pot było czuć w całej kawiarni.
5. Kiedy powiedziałam, że muszę iść, chciał odprowadzić mnie pod sam dom.

Uratował mnie kolega, do którego wysłałam SMS-a. Wieczorem napisałam do Daniela, że musimy zakończyć znajomość, bo mój agresywny chłopak zrobił mi awanturę, gdy zobaczył nasze rozmowy na GG. Dał mi spokój, wow. Ale przez kilka miesięcy bałam się, że wciąż za mną chodzi i mnie obserwuje...

#BV7NX

Pamiętam swoje pierwsze lekcje informatyki w szkole podstawowej. Pewnego razu nauczyciel kazał nam przynieść dyskietki (tak, to były te czasy), bo mieliśmy zapisać na nich nasze przyszłe "dzieła", a ja jak zwykle przypomniałam sobie o tym na dzień przed lekcją informatyki. Żeby nie słuchać po raz kolejny, że wszystko zostawiam znowu na ostatnią chwilę, poszłam do starszego o rok kuzyna, który sporo przesiadywał przed komputerem i miał dużo gier i innego ustrojstwa, w celu zdobycia tej niezbędnej dyskietki.

Kuzyn popatrzył w swe zbiory, wyciągnął jakaś dyskietkę, stwierdził, że może coś na niej jest, ale raczej powinna być czysta, więc mogę sobie ją zabrać.
OK, zadanie wykonane, dyskietka w plecaku, można wracać.

W dniu zajęć z informatyki robiliśmy jakiś projekt, który mieliśmy dokończyć na kolejnych lekcjach, więc nadszedł ten wielki moment wyciągnięcia i użycia mojej zdobyczy!
Niby problemu być nie powinno, bo co to za filozofia zapisać plik? Jednak problem się pojawił, bo za nic nie mogłam zgrać tego zafajdanego projektu.

Po krótkich bojach informatyk ruszył na pomoc. Okazało się, że na dyskietce jest plik "Dalmatyńczyk" i to przez niego nie można zgrać mojego projektu - było po prostu za mało miejsca.

Momentalnie wszyscy zainteresowali się co też może być ukryte w tym pliku, więc zaczęli wgapiać się w monitor mojego komputera.

I wiecie co? Okazało się, że ten "Dalmatyńczyk" to po prostu pornos... jak pies pyka kobietę... Informatyk cały czerwony, ja w szoku... On groźnym głosem pyta czyje to?! No i się rypło. Powiedziałam, że dostałam dyskietkę od kuzyna i nie wiedziałam co na niej jest.
W końcu skąd mogłam wiedzieć, że ten kretyn w wieku 12-13 lat ogląda takie rzeczy?
Nie pamiętam już, czy nauczyciel zabrał tę dyskietkę, czy skasował ten plik i mi ją oddał, ale nigdy nie powiedział o tym mojej mamie, a mógł to zrobić - pracują razem w tej samej szkole (rodzicielka dowiedziała się o tej sytuacji ode mnie kilka lat później ;)).

#KZsID

Po szczęśliwym związku trwającym 20 lat i wychowaniu dwójki pięknych dzieci, moja żona twierdzi, że nie czuła się wspierana ani nie mogła ze mną rozmawiać przez ostatnie trzy lata. W tym czasie doświadczyliśmy kilku tragedii - śmierci mojego ojczyma, śmierci matki mojej żony, napaści seksualnej na naszą córkę na imprezie w zeszłym roku - co spowodowało, że oderwałem się od stresującego środowiska pracy, ponieważ walczyłem, by sobie poradzić.

Odkryłem SMS-y do jej starych przyjaciół, w których mówiła o tym, że już mnie nie kocha i nie uważa za atrakcyjnego seksualnie - jestem załamany. Kobieta, którą kocham bardziej niż cokolwiek na świecie, chce mnie zostawić. Odbyliśmy kilka sesji doradczych i teraz żyjemy z dnia na dzień w „szarej strefie”, przynajmniej do czasu, gdy nasza córka pójdzie na uniwersytet w przyszłym roku.

Moja żona chce być „przyjaciółmi” i grać szczęśliwą rodzinę, aby chronić naszą córkę, ale naprawdę mam z tym problem emocjonalny. Mówi o ponownym budowaniu naszej przyjaźni i zobaczeniu, jak się rozwija, ale czuję się opuszczony i nie wiem, co robić.
Dodaj anonimowe wyznanie