#ICpyk

Jestem ćpunem. Aktualnie w stanie czystym, ale nie o to chodzi.
Uzależniona jestem od mocnych opioidów, mimo to pracuję i nikt nie ma pojęcia o tym, że dawałam sobie w żyłę.
Pieniądze miałam zawsze na dwie rzeczy - na swojego psa i na ćpanie. Gdzie pies miał pierwszeństwo.

Zdarzyło się, że pies zachorował. Diagnostyka pochłonęła kilka setek, a diagnoza była nieciekawa. Rokowanie ostrożne do złego - jakieś 10% szans na przeżycie.
Gdy pieniądze zaczęły się kończyć, umówiłam się z lecznicą na spłatę w późniejszym terminie.

Pies jakoś ciągnął, raz było lepiej, raz gorzej, aż któregoś dnia - stan pogorszył się do krytycznego. Nie było wątpliwości, że walka przegrana - była to kwestia może godziny. Do weterynarza nie zdążyłabym dojechać, żeby zakończyć psinie agonię - umarłaby po drodze, nie mówiąc już o tym, że każda minuta była dla niej męczarnią.

Zapas ćpania miałam na jakiś tydzień w dawkach podtrzymujących - żeby nie wpakować się w głód. Dla mnie mało. Żeby uśpić tym umierającego psa - wystarczająco.

Chyba jeden z niewielu przypadków, gdy ćpanie i przez to posiadanie środków, które mogły kogoś/coś zabić, przyniosło paradoksalnie coś "dobrego"..

Żałuję, że straciłam najlepszego i jedynego przyjaciela. Nie żałuję, że pomogłam mu odejść.
Aliccjaa Odpowiedz

A moim zdaniem dobrze zrobiłaś. Pies odszedł spokojnie, nie cierpiąc. Szanuje i podziwiam, ze byłaś na tyle silna by to zrobić. Uśmiercić swojego najlepszego przyjaciela, ja niewiem czy bym dała radę swoje zwierzę uśmiercić

Equanio Odpowiedz

Mimo że straciłaś przyjaciela robiłaś wszystko co mogłaś by mu pomóc. Nie słuchaj ludzi którzy powiedzą że to złe że go zabiłaś itp itp. (jeszcze takich komentarzy niema ale bedą zaufajcie <3 ) Zrobiłaś co było słuszne.

Kirk99 Odpowiedz

Oddalas swoj "towar" przyjacielowi. U narkomana to raczej rzadkosc! Masz problemy w zyciu, ale masz rowniez dobre serce. Oby cie ono kiedys uratowalo przed upadkiem.

Vstorm Odpowiedz

A nie jest czasem tak, że opioidy łagodzą ból? I psina nie zmarła w cierpieniu?

SorryEverAfter

Oczywiście, że jest. Piesek zakończył żywot bez bólu, a za to uspokojony i w objęciach błogiego ciepła... Myślę, że żadna lecznica nie uśpiłaby go w tak przyjazny dla zwierzęcia sposób, jak zrobiła to autorka.

BlachazRdza Odpowiedz

Postąpił bym tak samo na twoim miejscu. Z bólem serca, ale by oszczędzić mu cierpień - zrobiłbym to. Przynajmniej zmarł z tobą, a nie na zimnym stole u weterynarza, sam.

Toksyczny Odpowiedz

Możesz być z siebie dumna.

Bywa123 Odpowiedz

Prawie śmierć nie zmienia nic, śmierć zmienia wszystko

Sparkle92

Fan dr house'a? :P

mamhorommuhe Odpowiedz

Popłakałam się. Każda śmierć psa mnie boli, nawet jak nie widziałam go na żywe oczy.

Wilczyca57 Odpowiedz

Przykre, że piesek odszedł ;(

Flessan Odpowiedz

Szkoda psinki :(

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie