#ISQQn
Jak to nierzadko bywa, moje biurko zastawione było wszelkiej maści pozostałościami po wiktuałach, których konsumpcja umilała mi wieczorne lenistwo. I tak oto butelka po piwie, talerzyk ze złotkiem po czekoladce, woreczek z pączkami i reszta rurek z kremem były już bliskie wylądowania na podłodze, kiedy zarzuciłam blat biurka kolejnymi rzeczami. Przyszło mi nawet na myśl, żeby po prostu, po ludzku, wziąć to wszystko i odnieść do kuchni, ale w ówczesnym stanie rozleniwienia nie uśmiechała mi się wędrówka piętro w dół, a póżniej piętro w górę, zwłaszcza, że istniało spore ryzyko, że mama przypomni sobie o moim istnieniu i postanowi je wykorzystać do nader nudnych celów domowo-kuchennych.
Na ratunek przyszedł mi jednak na szczęście mój brat, który z zabawą przeniósł się na górę, gdzie, zadowolony z siebie, wymachiwał mieczem, mamrocząc coś o walce, nieprzyjaciołach i smokach. Jest między nami 13 lat różnicy, więc uznałam, że trzeba się cieszyć tym ostatkiem szacunku i posłuszeństwa, na które mogę z jego strony jeszcze liczyć.
- Misiu - zagaiłam - mogę mieć dla ciebie zadanie?
- Nie - odparł, przyczepiając coś do rękojeści miecza.
- Proszę, tylko jedno.
- Nie, bawię się.
- No nie bądź taki... Zanieś te rzeczy do kuchni.
- Nie.
Młody był nieugięty, więc postanowiłam podejść go inaczej.
- Dzielny rycerzu...- jego oczy zabłysły, kiedy zwróciłam się do niego w ten sposób. - Czy mogę liczyć na twoją pomoc?
- A o co chodzi? - odpowiedział, dumnie prezentując miecz i ustawiając się w pozycji z założenia reprezentacyjnej.
- Do zamku królowej Renaty (imię mamy) zbliżają się wojska nieprzyjaciela. Problem w tym, że w twierdzy brakuje zapasów i nie będą mogli przetrwać oblężenia. Czy wykazałbyś się tak ogromną odwagą i śmiałością i dostarczyłbyś tam te oto zapasy pożywienia (wskazałam na pączki i rurki z kremem), fiolkę eliksiru uzdrawiającego (butelka po piwie) i szczerozłote monety (złotko, które w istocie było złote, a nie srebrne).
- Już się robi! - odpowiedział, cały rozpromieniony. - Tylko popilnuj mi miecza!
I tak oto, mój dzielny brat wypakowany po zęby zaniósł moje śmieci do kuchni, a ja mogłam dalej oddawać się nicnierobieniu. Tak się teraz zastanawiam... Jestem zła, czy raczej powinnam zostać przedszkolanką?
Boże, dziewczyno. Pisz książki. Nikomu się nie chce czytać tych "rozbudowanych opisów". Po akapicie przerwałem. To nie strona od tego.
Poza tym co w tym anonimowego? Ja pier....
Po prostu odkryłaś, że dzieci lubią się bawić a nie lubią sprzątać ?
Mam nadzieje, ze NIKT o tym nie wie.
w tej bajce jednak byly smoki 😁
"(...) talerzyk ze złotkiem po czekoladce, woreczek z pączkami i reszta rurek z kremem (...)" i jeszcze dupy się nie chce ruszyć, bo lepiej leżeć i nic nie robić. Pewnie jesteś grubokoścista.
Dzielny rycerz z twojego brata
DZIEKI KOCHANA ZA POPRAWE HUMORU!
masz talent :)
anonimowe ?