#KMIMX
Postanowiłem sprawdzić, ile jestem w stanie dowiedzieć o przypadkowo napotkanej osobie przy pomocy serwisów społecznościowym. O dziewczynie, której nie znam, z którą nawet nigdy nie rozmawiałem, dowiedziałem się z Facebooka, gdzie mieszka, z kim się regularnie spotyka, gdzie imprezuje, gdzie spędza wakacje, czy pije i pali, jakiej muzyki słucha, a nawet, że za tydzień będzie w klubie X. Nie musiałem nawet jej zapraszać do znajomych. Wszystkie informacje były ogólnodostępne. Jestem pewien, że prawdziwy stalker bez problemu zdobyłby jeszcze więcej informacji, które byłby w stanie wykorzystać.
Co jest najbardziej przerażające? Aby się tego wszystkiego dowiedzieć, wystarczyło, że pamiętałem jej imię z plakietki pracownika.
Ludzie, chrońcie choć trochę swoją prywatność. Skoro taki amator z nudów jest w stanie się tyle dowiedzieć, to co dopiero zmotywowany profesjonalista.
Wiesz ze będzie w klubie X bo kliknęła że weźmie udział w wydarzeniu czy miałeś jakiś inny sposób? Jeśli to pierwsze to jakoś trudno brać to za rzetelną informację. Sama często byłam zainteresowana jakimiś eventami ponieważ chciałam po prostu śledzić ich przebieg, chcoiaż wiedziałam, że i tak nie wezmę w nich osobiście udziału. Poza tym wiesz to co chciała żebyś wiedział. Wybacz ale fakt, że ktoś pali i pije i ma znajomych nie jest zbyt poufny...
Najgorsze są osoby, które na portalach społecznościowych chwalą się tym, jak wiele mają, nie zważając na konsekwencje.
Miałam kiedyś koleżankę z bogatszej rodziny. Wstawiała zdjęcia drogich ubrań, kosmetyków, sprzętów (laptop, telewizor, telefon), do tego udostępniała posty o tym, gdzie jest i z kim. Pewnego dnia ktoś włamał im się do domu, gdy nikogo nie było.
Ten, który to zrobił musiał wiedzieć, w jakiej godzinie przyjść, musiał też wiedzieć, ile mają, bo naprawdę wątpię, by włamywał się w ciemno "a może będzie coś drogiego...", kiedy ona podała wszystko na tacy nie przejmując się tym, jak kto wykorzysta informacje o ich sytuacji materialnej i terminach, w których dom stoi pusty...
Nie! Najgorsi są rodzice, którzy umieszczają zdjęcia ze swoimi dziećmi i wypisują "moje skarby", "najukochańsze", "kocham najmocniej na świecie", podczas gdy w rzeczywistości są pijakami i ćpunami, którzy trzy razy w tygodniu wyrzucają te "skarby" na ulicę, nie dają na jedzenie i bilety autobusowe, i biją je gdzie popadnie.
Naprawdę, gdy widzę coś takiego to mi się żygać chce.
Niestety mam ciotkę (po czterdziestce), która codziennie wstawia zdjęcia swoich dzieci- po kilka/kilkanaście NA RAZ, które nawet się od siebie niczym nie różnią, może poza tym, że na pierwszym dziecko ma rączkę wyżej, niż na drugim, a na trzecim spojrzało w inną stronę...
Pomyślcie, że jakiś pedofil potem będzie oglądał te zdjęcia i...
ronkastonka mam nadzieję, że słowo "curka" napisałaś specjalnie z błędem. ;)
Tja, albo zdjęcia dzieci które nawet się nie narodziły, bo wstawianie fot z USG takie super... Dziecka nawet na świecie nie ma ale już jest w internecie
Zmotywowany profesjonalista? Wystarczy chorobliwie zdeterminowana nastolatka. Dwa dni i jest w stanie określić miejsce zamieszkania ofiary, jej nawyki, towarzystwo, samochód- wszystko.
Swoją drogą słyszałam gdzieś, że zwykły szarak ma dostęp do 40% internetu, reszta jest dla niego niedostępna. Kto wie co dzieje się po tej drugiej stronie...
40%? Raczej góra 10%, ale to moje wyliczenia. A głębiej jest mieszanka całkiem normalnych stornek i sekt, handlarzy organami, czy narkotykami.
Aleeee mnieee zaaaraz coś zaleje. Jak ja nienawidzę, kiedy ktoś powtarza wciąż to samo kłamstwo, nie mając pojęcia o czym mówi.
Bergie, Deep, Charter i Mariana NIE SĄ TAKIE WIELKIE, A DOSTĘP DO NICH PRZY ODROBINIE STARAŃ JEST PROSTY, BO GDYBY TAK NIE BYŁO, A NA NICH SAMYCH BYŁO COŚ INNEGO NIŻ NARKOTYKI, BROŃ, ZLECENIA ZABÓJSTW CZY CHOCIAŻBY FILMIKI Z GORE, KANIBALIZM, ZWŁOKI, HANDEL LUDŹMI I WSZYSTKO CO UCHODZI ZA NIELEGALNE, NIE MIELIBYŚMY O NICH NIC WIĘCEJ, NIŻ NAZWA.
Szósty i siódmy (Fog) poziom to jedynie mity.
ok, czekam na minusy, bo kim ja jestem, że mówię coś innego, niż wszyscy.
Nara.
Reszta to część prywatna internetu, jaką ma każdy, np poczta.
Sekt nie ma aż tak dużo...
A ja akurat mówię z własnego doświadczenia , bo na deep webie siedzę. I tak, większość to normalne strony, ale dosłownie 5 min szukania i jesteś w stanie znaleźć niepokojące rzeczy. A jak wiesz, kogo zapytać, to nawet takie naprawdę zwyrolskie.
Tak, ale co zrobisz z tą wiedzą? Osoba przeciętna nie będzie podawać najważniejszych informacji, a to że pali, czy pije możesz zobaczyć idąc za daną osobą. A jeżeli ktoś chce mieć faktycznie pełną prywatność (co uważam za swego rodzaju naiwność) musi się zabarykadować w domku z dala od cywilizacji i ludzi. A i tak wtedy będzie wiadomo ze dana osoba jest samotnikiem. Lepiej się przyzwyczaić do myśli, że jesteśmy obserwowani.
Nie mam nic do fejsa i innych portali, sama mam, wrzucam zdjecia, piosenki, ale mam jedna zasadę, wszystko mam zastrzeżone, widza to tylko moi znajomi. Mam wszystkie informacje ukryte i dobrze mi z tym :)
Jesli znajomy udostepni Twoje zdjecie lub polubi, to widza to juz wszyscy inni. Wiec fejs i "ustawienia prywatne" nie sa takie calkiem zastrzeżone.
Jesli udostępni to tak, jesli polubi to nie, zdjecie mam zaznaczone widza tylko moi znajomi
Był kiedyś taki filmik na yt o ziomeczku, który właśnie znajdował informacje o przypadkowych ludziach i łapał ich na ulicy.
Łapał? 😰
Link?
Robił to np. Rafał Jarząbek- Z dobrym słowem(yt)
krzsl3 jak poszukasz na yt to znajdziesz. Wydaje mi się, że to była brzozaTV.
Fajny nick ;)
Jhorse twój też ;D
Wow, niesamowite, ktoś się dowie, że tańczę na rurze. Ciekawe co strasznego wyniknie z tej sytuacji?
O nie! Napisałam to w internecie! Teraz na pewno ktoś podjedzie pod studio i mnie zabije.
Po pierwsze, profile się blokuje, chyba że ktoś lubi być oglądany przez każdego. Ale to akurat pikuś. Gorzej ma się sprawa, jeśli chodzi o te cholerne, nieszczęsne plakietki. Pracowałam trzy lata w kawiarni, a do tego mam bardzo, BARDZO charakterystyczne imię. A kawiarnia największa w Polsce, zaraz obok S... :)
I to imię musiało być na plakietce. Na nic moje prośby o zmianę imienia na papierku (nie mogłam tego zrobić nawet kiedy byłam kierownikiem zmiany), ani na... Paragonie. Bo zakichana kierowniczka regionalna że swoim zakichanym audytem mogła przyjść w każdej chwili i się przyczepić, że audytuje nie Hermengildę, a Artura. Tak, mieliśmy imiona nawet na paragonie. I jakiś turas mnie raz wyszukał, stalkował mnie kilka dni, grożąc swoim samobójstwem, jeśli mu nie odpiszę. Więc to mnie nauczyło, żeby totalnie zablokować profil. I tego, żeby mieć w dupie nakaz noszenia plakietek w pracy, która rzuciłam pół roku temu.
Więc niestety, te plakietki są wymogami chorych firm, by zbudować relację z "klyętem" lub jak to w gastro bywa "Gościem przez duże G"
Wystarczy po prostu nie być debilem.
Wierz mi, że dla niektórych to niewykonalne
To, ze swoich danych trzeba pilnowac wie kazdy czlowiek, ktory ma choc odrobine umyslu.
To, ze na fb dane sie rozchodza rowniez wie kazdy czlowiek, ktory ma choc odrobine umyslu.
Ludzie ujawniaja swoje dane na wlasna odpowiedzialnosc. Nie ma co tu debatowac. Idiotow nie wyleczysz z idiotyzmu.