#LXuAB
Zaczęło się niewinnie – poznałam swojego partnera pośrednio, przez swojego ojczyma. Już jakieś pół roku temu zaczął się kręcić wokół mnie, ale nie byłam wtedy jeszcze gotowa na związek (to mój pierwszy chłopak), więc delikatnie go odrzuciłam. Po czasie, kiedy znowu się spotkaliśmy, znowu zaczął się do mnie zalecać, ale tym razem był mniej natrętny. Po kilku chwilach pocałował mnie, a ja się odwzajemniłam. Zaczęliśmy pisać i tak oto skończyliśmy razem. Pomimo gorszych chwil między nami nadal mi na nim zależy, chcę z nim być i nie chcę szybko kończyć tego związku.
Pewnie zapytacie się, co w tym wszystkim jest nie tak?
To nie będzie związek na stałe, nie tylko dlatego, że to moja pierwsza taka relacja. Ja mam 19 lat, a on 41...
PS Moja mama i mój ojczym o tym wiedzą i im to nie przeszkadza, ale również zdają sobie sprawę z tego, że ten związek nie ma przyszłości.
Czyli między Wami są 22 lata różnicy i on dobije do średniej długości życia mężczyzn w czasie, jak Ty będziesz mieć jakieś 50 lat. Najprawdopodobniej więc stosunkowo wcześnie owdowiejesz. Ale, jak słusznie zwróciła mi uwagę mama w ostatniej rozmowie na temat takich różnic wieku, „każdy z skraja”, równie dobrze on może dożyć 90., a Ty umrzeć przed 40., nigdy nie wiesz. Niemniej pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna. Musisz się zastanowić czy chcesz podjąć to ryzyko. Czy masz poczucie, ze to jest człowiek, dla którego warto je podjąć. Przegadajcie swoje oczekiwania, bo może się okaże, że rozjeżdżacie się w nich tak bardzo, że nie ma się co nad tym zastanawiać. Porozmawiajcie o wzajemnych oczekiwaniach w kontekście posiadania dzieci, wspólnego domu, wspólnego majątku, formalizacji związku, wychowywania tych potencjalnych dzieci. Zobaczcie czy w ogóle jesteście na tyle zgodni żeby rozważać wspólną przyszłość. Jeśli on traktuje to równie niepoważnie, to nie licz na to, że on jeszcze dojrzeje, bo w tym wieku to już raczej nie nastąpi. I nie przejmuj się komentarzami o leceniu na hajs, mi się zawsze najbardziej podobali faceci, którzy byli o mnie 40 lat starsi i nie śmierdzieli kasą. I nie, to nie jest „daddy issues”, byłam na terapii, zostało to uznane za zupełnie normalne. Abstrahując od tego, że w psychologii taki termin jak „daddy issues” w ogóle nie istnieje, to tylko internetowy trend
Patrząc pragmatycznie, to niby dlaczego nie miałby być to udany związek? Ewentualne dzieci zdążą dorosnąć. Ewentualny dom zostać spłacony. Autorka ma statystycznie 30 lat u boku kochającego i kochanego partnera a później bezpieczeństwo finansowe wynikające z ubezpieczenia na życie, niezależnie od własnej pracy. Brzmi całkiem nieźle moim zdaniem.
@upadlygzyms nie mówię, że nie będzie udany. Osobiście mnie by trochę przerażała perspektywa utraty partnera w wieku 50 lat, to nadal bardzo wcześnie, ale to już decyzja autorki
@ Anonimowe: Masz oczywiście rację ale obecnie rozpada się niemal co drugie małżeństwo, tendencja zwyżkowa. Uwzględniając nieformalne związki, obstawiałbym raczej rozejście się niż przetrwanie w przypadku normalnym. Może perspektywa 30 lat poprawiła by jakość tych 30 lat. Świadomość końca pozwoliła bardziej smakować dany czas.
Rozkmina na poziomie po piątym piwie wprawdzie ale co mi tam
Czy Ty na pewno będziesz szczęśliwa z kimś, kto mógłby być Twoim ojcem? Gdy Ty będziesz jeszcze w pełni sił, on będzie zwyczajnie stary. Może być dziadkiem z mnóstwem energii, jednak patrzę na przeciętnych ludzi.
Wiesz, że nie jest to na stałe, a jednak czas i emocje w to inwestujesz, a do tego będziesz spławiać potencjalnych stałych partnerów, bo już jesteś w związku. Wyjaśnij jakie masz z tego korzyści, bo moje domysły krążą wokół pieniędzy.
Wydaje mi się, że oni mogą sobie tylko tak wmawiać, że nie chcą, żeby to było na stałe. Jeśli inwestują w to czas i emocje, to mogą nawet nie zawuażyć, kiedy zaczną faktycznie snuć wspólną wizję przyszłości. A jeśli i tak zdecydują się na rozstanie, bo według nich nie będzie miał ten związek sensu, to może im to niepotrzebnie złamać serca. Bo taki związek może mieć sens.
Ale równie dobrze mogą być ze sobą dla seksu, pieniędzy czy czegokolwiek.
Dziwne, że rodzicom to nie przeszkadza.
brb. idę sobie rzygnąć. Niezła patola, że rodzice nie widzą nawet problemu.
Tzw. związek pedofilsko-nekrofilski, fajnie.
Pan od matematyki chyba w gimnazjum albo liceum mówił na to "Antykwariat", bo "On antyk, a ona wariat" ^-^"