Mam 19 lat, jestem najmłodsza spośród sześciorga rodzeństwa. Mamy gospodarstwo rolne, dlatego praca fizyczna jest nam znana już od najmłodszych lat. Nigdy jednak nie dorównałam w tej pracy pozostałym członkom rodziny – z tego względu, że technologia poszła na tyle do przodu, że moje rączki w wielu przypadkach były już zbędne. Jednakże robię wszystko, co trzeba... przynajmniej tak mi się wydaje. Mam ogromny szacunek dla wszystkich, którzy poświęcili kawał życia na pomoc rodzicom, ale skoro ja nie mogłam tego robić w takim stopniu, to siłą rzeczy zaczęłam bardziej „inwestować” w siebie. Bardzo dobrze się uczę, uczęszczam na kursy, pracuję dorywczo, przez co od kilku lat nie biorę pieniędzy od rodziców, w dodatku ośmielam się mieć cudownego chłopaka. A to wszystko, żeby zrealizować swoje marzenia i założyć własny biznes, a gdy już się na nim odkuję – wspomóc rodzinę, bo tylko w taki sposób mogę się odwdzięczyć.
W efekcie codziennie wysłuchuję od braci i sióstr, że najmłodszy ma zawsze najlepiej, że jestem pieprzoną egoistką, leniem, a noga mi się kiedyś powinie i to moja wina, że rodzeństwo nie ma szczęścia ani w pracy, ani w miłości.
Przepraszam, że urodziłam się ostatnia.
Dodaj anonimowe wyznanie
Powiedzmy, że mam podobnie. Tyle, że w moim przypadku jest tak, że jako ostatnie dziecko wyszłam bardzo chorowita. Problemy z sercem, dość silna alergia na kurz (kto przy żniwach pracował ten wie ze jest tego od groma). Kto jest temu winny? Ja. Czemu? Bo tylko siedzę przed komputerem. No i co z tego, że czasem robię ponad swoje siły i umieram pół dnia. Robię ile mogę but I'm never good enough.
Bardzo przykro się to czyta, mam nadzieję że znajdziesz jeszcze w życiu osoby, które docenią Twoje starania i zauważą ich efekty. Pozdrawiam chorowitkę :(
Wszystko fajnie. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy - ZA CO chcesz się odwdzięczać?
To rodzice Cię spłodzili, to była ich decyzja albo wpadka. Wychowanie Ciebie to ich zakichany obowiązek. Nakarmienie, zapewnienie odpowiednich warunków do rozwoju, ubranie etc.
Jeśli wywiązali się ze swojego obowiązku jak należy, to tylko chwała im za to. Wyrazy uznania i szacunku. Ale odwdzięczanie się?
Masz jakiś dług do spłacenia czy jak?
I ciekawa jestem, jak duży jest to dług i jak długo masz zamiar go spłacać? Ile z siebie musisz poświecić, by się odwdzięczyć? Spłaca się w go pieniądzach, czy wyrzekaniu się siebie i ciężkiej harówie? A może w jednym i drugim?
Wiesz, nie ma nic złego w tym, że kochasz rodziców i chcesz im pomagać. Ale zupełnie inaczej będzie, gdy będziesz robiła to z MIŁOŚCI. Z chęci dzielenia się. Z radości, że masz się czym podzielić. A nie dlatego, że się odwdzięczasz i coś spłacasz.
Może się wydawać, że się czepiam słówek, że to bez znaczenia. Jednak zapewniam, że różnica jest kolosalna. Co innego, gdy ofiarowujesz coś z serca, z miłości - w tym jest lekkość i radość dla Ciebie i obdarowanego. Długi radości nie dają nikomu, to obowiązek. Są jak garb i ciążą ku ziemi.
Każdy przede wszystkim o sobie powinien myśleć, pomyśl że gdyby Twoji rodzice nagle zmarli ( wiem, ale zdarza się), zostaje Ci najwyżej część spadku i ból serca. A to co sama wypracujesz, doświadczenie, kwalifikacje, swoje marzenia itd pozostanie Tobie na zawsze. Wiele osób nauczonych ciężkiej pracy uważa że to co robią jest nie wiem jak chwalebne i ich dzieci też takie muszą być bo jak inaczej. Otóż nie.
A jak na ciebie patrzą rodzice? I to wszystko co robisz i osiągasz? Jeśli też są do ciebie nastawieni, jak rodzeństwo, to uważam, że nie powinnaś się im w żaden sposób odwdzięczać. W ogóle tego robić nie musisz. Jeśli jednak chcesz, to mam nadzieję, że faktycznie rodzice chociaż cię wspierają i doceniają.
Mała korekta do Twoich planów: żadnego "odwdzięczania się", Twoja rodzina buraków-prostaków na to nie zasługuje.
Jestes idiota. Nie musisz dziekowac.
Powiem tyle, też jestem najmłodsza i wiem o czym mowa. W dzieciństwie wspaniale wrecz idealnie, później niekoniecznie :(
Ja tez mam przewalone
Jebać ich, zdechną jak wszyscy
Jeżeli chcesz komuś dziękować, to np. mnie. Bo ja umieram przez to, że państwo kradnie od 9. lat pieniądze z mojego funduszu dla leczenie, asystencję i mieszkania dla niepełnosprawnych, żeby Twoim rodzicom dać co miesiąc kilka tysięcy złotych, i ja nie mogę się leczyć, bo Twoja rodzina na jednej składce zdrowotnej wiezie 8 osób - gdy ja niepełnosprawna w stopniu znacznym muszę płacić za jedną osobę dwie składki.
A poważniej - nic nie musisz nikomu być wdzięczna. Rozwijaj się, inwestuj w siebie po to, żeby mieć większe możliwości i lepsze życie, a nie żeby cokolwiek spłacać rodzicom. Twoje rodzeństwo trochę ma rację z żalem, tylko niewłaściwie go adresuje, powinno mieć żal do rodziców, że nie miało dzieciństwa. Bo do prac w polu powinni rodzice zatrudnić pracowników, a nie wysyłać dzieciaki. No, ale to kosztuje, a dzieciak tyra za darmo.
Rodzeństwo tak naprawdę ci zazdrości, że nie musiałaś tak ciężko pracować i sobie upatrzyli ciebie jako kozła ofiarnego.
Powiedz im to, co tu napisałaś w krótkich żołnierskich słowach i żeby dali ci spokój, bo takim gadaniem nic, oprócz twojej niechęci do nich, nie osiągną.