Niedawno skończyłem 30 lat. Naszło mnie na refleksje. Po co żyć? Mam niepełnosprawne rodzeństwo. Dla rodziców istnieję, tylko jak trzeba coś zrobić. Mam masę obowiązków w domu. Do tego pracuję, aby mieć pieniądze. Czasu dla siebie brak całkowicie. Co za tym idzie, brak znajomych. Miałem dziewczynę, rzuciła mnie dwukrotnie. W ciągu 30 lat byłem w związku niecałe pół roku. Nie wiem, co to czułość, chociaż bardzo się troszczę o rodzeństwo i dziadków, którymi się opiekuję. W dniu urodzin nikt o nich nawet nie pamiętał. Marzę o tym, aby się położyć spać i już nie wstawać. Prawdopodobnie i tak nikt by się nie skapnął, że mnie nie ma.
Dodaj anonimowe wyznanie
Dlatego jak słyszę, że trzeba rodzić i wychowywać niepełnosprawne dzieci to krew mnie zalewa. Taki poród to koniec normalnego życia rodziców i rodzeństwa.
A na a Twoim miejscu odciąłbym się. Nie całkowicie oczywiście, ale można wynająć sobie pokój, zatroszczyć się o siebie i swoje potrzeby. A pomagać wtedy, kiedy jest to niezbędne. Czy będzie krzyk, płacz i rozpacz? No oczywiście, że tak. Kto by chciał pozbywać się niewolnika.
Warto też zadbać o jakąś pomoc (choćby psychologa na NFZ), która pomoże wyzbyć się poczucia winy. Bo niestety, ale po 30tu latach prania mózgu raczej bez tego się nie obędzie.
Zdecydowanie by się skapnęli, że Cię nie ma, bo mieliby więcej pracy.
Masz prawo się wyprowadzić. Możesz dalej pomagać rodzicom i dziadkom, jeśli chcesz, ale na swoich zasadach. NIKT nie ma prawa wymagać od Ciebie, żebyś poświęcił całą swoją przyszłość na opiekę nad rodzeństwem.
Prawdopodobnie przez całe życie słyszałeś, że musisz pomagać rodzicom i rodzeństwu, że sobie nie radzą, a Ty jesteś zdrowy, to Twój obowiązek, bo rodzina sobie pomaga, nie możesz być egoistą i tym podobne. Będzie Ci trudno przełamać ten schemat. Ale naprawdę - to jest ich życie i ich problemy. Wyprowadzenie się z domu jest w tej sytuacji najlepszym dla Ciebie wyjściem. To nie znaczy, że musisz się odcinać. Ale możesz pomagać dwa, trzy razy w tygodniu, tak, żebyś miał oprócz tego SWOJE życie. A rodzice i rodzeństwo będą musieli zorganizować się inaczej. Znaleźć kogoś do pomocy, skorzystać z państwowego wsparcia, może zaangażować dalszą rodzinę, albo poszukać jakiegoś ośrodka. Będą protestować, bo korzystanie z Twojej pomocy jest łatwiejsze - ale istnieją różne rozwiązania, które będą musieli wymyślić, a Ty masz prawo do swojego życia.
Pomyśl sobie o własnej rodzinie. Mógłbyś mieć żonę i dzieci, własny dom, zupełnie inny od tego teraz. Tylko musisz podjąć postanowienie i przy nim wytrwać, że teraz walczysz o swoją przyszłość. Bo właśnie teraz jest na to czas. A jeśli Cię poproszą, żebyś się wstrzymał, zanim czegoś nie zorganizują, to od razu określ datę do kiedy - niech to będzie miesiąc, dwa, nawet trzy - ale nie więcej. Nie „święty nigdy”. Powodzenia.
Pamiętaj, że żyjesz dla siebie a nie dla innych. Pewnie nie potrafisz ale spróbuj się nauczyć. Zawsze się zastanów co dla Ciebie w danej chwili jest dobre, co Tobie sprawiłoby radość przyjemność. Z czasem będzie Ci coraz łatwiej kierować się swoim dobrem, co nie będzie oznaczać ze jesteś egoistą lub wyrodnym dzieckiem. Jak pracujesz to umow się na psychoterapię, szybciej zrozumiesz siebie i zobaczysz że życie może być dobre.
Wyjedź. Daleko
Mnie za to naszła refleksja – czego Pan właściwie oczekuje i co nadal tam robi? Masa obowiązków domowych i praca zarobkowa są czymś zupełnie normalnym w dorosłym życiu i nie widzę w tym niczego złego, czy niezwykłego. Pomoc przy niepełnosprawnym rodzeństwie wydaje mi się również czymś naturalnym, tym bardziej zakładając, że skoro Pan ma ponad 30 lat, to Pana rodzice mogą być już nie najmłodsi, a warto zauważyć, że z wyznania wynika, że mieszka Pan u nich, a nie ma nic o dokładaniu się do rachunków, jedzenia, czy czegokolwiek innego "Do tego pracuję, aby mieć pieniądze" - to co, rodzice powinni Pana utrzymywać, wszystko zapewniać i dawać kieszonkowe na Pana wydatki, kiedy jest Pan od dawna dorosłą osobą? Ludzie pracują, wychowują dzieci, wykonują obowiązki, uczą się, mają pasje, hobby, uprawiają sporty itd. i jakoś są w stanie wszystko pogodzić i chociaż trochę tego czasu dla siebie znaleźć. Oczywiście, brak zainteresowania, niedbanie o Pana potrzeby emocjonalne czy też zapominanie o urodzinach – nie są ani w porządku, ani fajne. Z wyznania nie wynika jednak, żeby ktoś obarczał Pana jakąś nadmierną ilością obowiązków, czy przerzucał odpowiedzialność za coś, co należy do obowiązku innych (nie twierdzę, że tak nie jest, ale dla mnie po prostu nie wynika to z żadnego miejsca wyznania). Dla mnie całe to wyznanie brzmi jak frustracja takiego wiecznego „Piotrusia Pana”, który nagle zderzył się z prawdziwym dorosłym życiem i mu się ono nie podoba.
Jak najbardziej wynika z wyznania, że rodzina przerzuca na autora nadmierną ilość obowiązków i odpowiedzialność za to, co należy do obowiązku innych. Pisze, że oprócz pracy zarobkowej ma masę obowiązków w domu i opiekuje się niepełnosprawnym rodzeństwem (w liczbie mnogiej) oraz dziadkami, co skutkuje tym, że całkowicie brak mu czasu dla siebie.
I ja z łatwością jestem w stanie uwierzyć, że rodzice niepełnosprawnych dzieci pomijają potrzeby zdrowego dziecka i zaprzęgają je do opieki nad tymi chorymi.
Przeczytaj wyznanie jeszcze raz. Chyba nie zdajesz sobie sprawy ile jest obowiązków związanych z opieką nad osobami niepełnosprawnymi.
Wyprowadź się. Żyjesz dla siebie. Pomoc tak, wpadasz i pomagasz, wtedy kiedy ty masz siłę i czas. Ale swój azyl musisz mieć.