#XAhyQ
Stałem jak sparaliżowany za plecami dwóch dziewczyn i nie potrafiłem nic zrobić, nawet się ruszyć, a z ich ust padały słowa do agresora opisujące, jaki jestem mały, słaby, nieporadny, a on ma się wstydzić, że chce mnie bić. Trwało to wszystko może 30 sekund, ale zostawiło taki ślad psychiczny, jak za czasów szkoły, gdzie ciągle byłem bity i wyśmiewany. Te wszystkie określenia dwóch ładnych dziewczyn opisujących brak mojej męskości... Znów przypomnienie o tym, jak wyglądam w oczach dziewczyn. Coś we mnie wtedy pękło, nie chciałem taki być, zapisałem się na tajski boks, do psychologa, logopedy, a później dostałem przepukliny na kręgosłupie. Po urazie kręgosłupa sytuacja spod sklepu wróciła do głowy ze zdwojoną siłą i nie mogę się jej pozbyć. Wiem, że jestem gorszy od innych i do niczego się nie nadaję. Tak bardzo potrzebuję tego, żeby ktoś był przy mnie, tak bardzo brakuje mi emocjonalnej i fizycznej bliskości dziewczyny... Ale jestem sam, żadnych znajomych, dziewczyny. Chcę spać, ale nie mogę, bo ciągle o tym myślę. Myślę o swoim nieudanym życiu, nigdy nie miałem dziewczyny, nigdy nie byłem szczęśliwy. Taki genetyczny odpad, który otrzymał w puli genowej wszystko co najgorsze. Chciałbym mieć dziewczynę, żeby przy mnie była, żeby mnie wspierała, żeby mi powiedziała, że będzie przy mnie nawet teraz, kiedy posypało mi się zdrowie i martwię się o pracę. Brakuje mi ramienia do wypłakania się. Nikomu nie mogę się wygadać, wypłakać, został tylko internet.
Partnerka nie jest tylko do wypłakiwała się. Owszem w związku obie strony muszą się wspierać, ale nie może być tak, że jedna osoba jest dla drugiej wyłącznie zastępstwem terapii. Dlatego nie możesz znaleźć partnerki, bo byłbyś dla niej bardziej, jak dziecko, którym trzeba się opiekować, a nie jak równorzędny partner. I nie, nie chodzi o chorobę. Chodzi o Twoje podejście do życia. Znam facetów, którzy są niepełnosprawni, jeżdżą na wózkach, a nikt nie określiłby ich jako nie męskich. Ogarnij swoje życie, przestań się nad sobą użalać i rozpamiętywać wszystkiego złego co Cię w życiu spotkało.
Możesz się komuś wygadać - idź do psychologa. Nie wierzę, że wolisz tkwić w takim stanie i opisywać to na anonimowych niż próbować z tego wyjść
Psycholog nic nie pomoże, jeżeli samemu nie włoży się ogromu pracy w swoje życie. A druga sprawa, że trafić na dobrego specjalistę, to jak wygrać w totka. Osobiście wywaliłam grubą kasę na psychologów prywatnie, gdzie poziom dialogu z nimi często pozostawiał wiele do życzenia, czasami wręcz czułam politowanie w stosunku do siebie. A na NFZ to już nawet nie chce mi się komentować.
...bo to nie powinno sie isc do psychologa tylko do psychoterapeuty z certyfikatem po kursie psychoterapii. Sam kurs jest trudny, drogi a egzamin jeszcze trudniejszy, tam trzeba byc naprawde ogarnietym i wyuczonym żeby miec certyfikat psychoterapeuty. W PL jest tylko kilka szkól dla psychoterapeutów.
Idź na terapie, zrób porządek ze swoją głową, z kompleksami. Znajdź sobie ćwiczenia, które Ci nie wyrządzą krzywdy, najlepiej pod okiem specjalisty. Może rzucasz się na głęboką wodę z tymi ćwiczeniami za bardzo i stąd przepuklina. Jeśli przez lata byłeś nieaktywny i zacząłeś nagle ćwiczyć ponad miarę, to nic dziwnego, że skończyło się przepukliną. Sprobuj najpierw poszukać innych znajomosci, niekoniecznie dziewczyny, może po prostu kolegów. Znajdź sobie hobby i poznaj ludzi, którzy mają takie same zainteresowania. Skup się na budowaniu siebie, a jak już to zrobisz, dziewczyna przyjdzie sama i to taka, która nie związałaby się z Tobą teraz, kiedy jesteś na dnie. To nie znaczy, ze Cię zostawi w gorszym momencie - ale żeby kogoś pierwotnie zainteresować, musisz się pokazać od jakiejś pozytywnej strony. Jeśli teraz zwiążesz się z kimś na swoim poziomie, a potem wyjdziesz z kompleksów, to kompletnie się rozjedziecie - możesz mi wierzyć, bo to przerabiałam, związałam się z kimś, na kogo przy normalnej samoocenie w życiu bym nie spojrzała i to mi się dostało, a nie jemu, a teraz na zakompleksionych użalających się nad sobą facetów reaguję alergicznie. Mówiąc krótko: weź się za siebie, ale zrób to z głową, nie na pale, bo sie znowu uszkodzisz
Właśnie problem z takimi osobami, jak autor polega na tym, że są przekonani, że jak znajdą dziewczynę, to nagle ich życie zmieni się o 180 stopni i wreszcie będą mieli szczęśliwe życie. Niestety to tak nie działa. Po pierwsze partner czy partnerka nie jest od tego, by się im tylko wypłakiwać. Owszem w związku ludzie się wspierają, ale nie może być tak, że jedna osoba robi za terapeutę. Po drugie nad związkiem też trzeba pracować. Trzeba też nauczyć się w nim być. Bo związek to nie tylko sex i wspieranie się emocjonalne. To także nauka i zmienianie siebie. Czy autor umiałby wesprzeć partnerkę, gdy ona miałaby ciężki czas? Wątpię.
Jak chcesz zbudować związek, traktując kobiety tak przedmiotowo? Dziewczyna to nie jest ramię do wypłakania się, od tego - i od pracy nad sobą - są terapeuci.
Never ending story. Przecież dopiero co opisywałeś że to wydarzenie zapoczątkowało nowy etap w Twoim życiu, że zacząłeś chodzić na sztuki walki i teraz będzie już tylko lepiej. I znowu marudzisz, znowu Ci źle i znowu szukasz sobie jakiejś ofiary do przerzucenia całego tego swojego ścieku negatywnych emocji na nią?