#ZeLYg
Należę do osób, które były na siłę zmuszane do wiary, prowadzane do kościoła itd. W efekcie jestem ateistką. Mając może z 7-8 lat, na mszach zwykle zasypiałam od ględzenia proboszcza czy wikarych (czy tak małe dziecko jest w stanie cokolwiek zrozumieć m.in. z cytatów z Biblii?), a msza i kazanie było przeznaczone dla osób dorosłych (były też specjalne msze dla dzieci o określonej godzinie, ale to nie pasowało mojej matce, więc ciągała mnie na te dla dorosłych). W pewnym momencie moją uwagę zwracał konfesjonał i kolejka ludzi do niego. Nie był też dla mnie jasny sens zbierania pieniędzy na tacę. Naraz mnie olśniło – ależ oczywiście! Kolejka do konfesjonału to ludzie, co chcą nabyć bilety do kościoła, a ci, co nie chcą czekać, albo się spóźnili – dają za bilet na tacę odliczoną kwotę. Zawsze matka dawała pieniądze na tacę, ja wtedy rozglądałam się po ludziach, kto przyszedł i w co jest ubrany. Któregoś razu wcisnęła mi kasę w łapsko i syknęła, żebym ja to zrobiła. No OK, ministrant podtyka tacę, ja na nią rzucam pieniążek i cierpliwie czekam, aż reszta ludzi zapłaci i wszyscy dostaną swoje bilety. Czekam i czekam, wykręcam głowę do tyłu, a ministrant już idzie w stronę ołtarza i najwyraźniej ma wszystkich gdzieś, a matka akurat była zajęta szukaniem czegoś w swojej torebce. Więc zebrałam w sobie wszystkie siły i jak nie wrzasnęłam do ministranta: „A gdzie bilety?!”...
Miny ludzi i ministranta – bezcenne, a ja byłam z siebie bardzo dumna.
I na pewien czas miałam spokój z chodzeniem do kościoła – matka bała się, że powtórzę swoje „exposé” :)
Jedna dziewczynka gdzieś usłyszała że ksiądz to ma lilię zamiast ptaszka i potem rozgadala to w kościele.
to jedna z tych sytuacji, która jest zabawna tylko dla ludzi których dotyczyła
A tekst Bóg zapłać słyszałaś? W ogóle to to jest podobne do innego wyznania które tekst Bóg zapłać wykorzystywało.