Sytuacja miała miejsce tydzień temu. Jestem z rodzicami na ślubie. W kościele cała ceremonia super poszła, teraz czas świętować na weselu. Wszyscy oczywiście wyjeżdżają z parkingu, a auta z jakiegoś powodu co chwilę się zatrzymują, potem znów kawałek się ruszają i znowu stoją. Powodem tego był jakiś żul, który gdy tylko zauważył, że goście weselni wyjeżdżają spod kościoła, postawił na środku wyjazdu krzesło i zabierał je, dopiero gdy ludzie z auta dali mu kasę. I tak z każdym autem. Przynajmniej nie wciskał kitu, że to na jedzenie...
Dodaj anonimowe wyznanie
Trzeba było dać mu flachę i powiedzieć żeby wypie..ł.
trzeba było w pięciu chłopa go złapać i wywalić na zbity ryj