#faQrj
Ten potwór w towarzystwie zachowuje się jak cicha myszka i zupełnie po nim nie widać co może wyczyniać z dzieckiem. Nie miałam kompletnie żadnych dowodów na przemoc rodzinną z jej strony (chyba że jedynym mogły być zeznania wówczas 10-letniej mnie).
Od tego czasu na moich oczach nigdy tego nie zrobiła, bo chyba dotarło do niej, ktoś to jednak widział. Niestety Kasia dalej była bita, ale tylko gdy w domu nie było innych ludzi. Czytając komentarze ludzi zrobiło mi się przykro, że najeżdżają na 14-letnią mnie za to, że nic nie robię BO MI SIĘ NIE CHCE.
Ale ludzie przekonali mnie do jednej rzeczy - muszę coś zmienić.
Tego samego wieczoru zastanawiałam się, co mogę uczynić, aby mieć dowody.
Dodam, że Kasia jest zamknięta w sobie i jest bardzo mała szansa na to, że wypowiedziałaby się przed policją. Nie miałam nagrania ani zdjęcia. Jedynie obraz z przeszłości oraz dalsze opowieści dziewczynki, bo byłam jedną z niewielu osób, którym ufała. Podzieliłam się swoimi przemyśleniami z rodzicami i oni też powiedzieli, że dość tego wszystkiego.
Zadzwoniłam do Kasi, że jeśli matka następnym razem ją pobije, od razu ma się z nami skontaktować . Na telefon nie czekałam długo, bo już następnego dnia dziewczynka ze łzami w oczach wydukała do słuchawki, że znowu to zrobiła. Powiedziałam, żeby opuściła dom, a my zaraz tam będziemy. Kiedy dojechaliśmy, Kasia stała pod bramą, cała sina. Wsiadła do auta i pojechaliśmy na obdukcję. Jej ciało było całe posiniaczone, a okolice ud były aż czarne z krwi, znajdującej się pod skórą.
Kiedy lekarz zapytał się jej co się stało, ona powiedziała, że spadła ze schodów. Ręce nam opadły. Wyszliśmy i w aucie przeprowadziliśmy z Kasią długą rozmowę na temat tego jakie mogą być konsekwencje, jak nie powie prawdy. W końcu bohaterka przytaknęła. Pojechaliśmy na policję i złożyliśmy zeznania. Potem udało nam się namówić do tego jej ojca i babcię.
Sprawa została przyjęta i aktualnie czekamy na rozprawę w sądzie. Złożyliśmy wniosek o odebranie matce praw rodzicielskich i przyznanie ich moim rodzicom. Jej szanse na wygraną są praktycznie zerowe. Ojciec Kasi pogodził się z tym, że chcemy ją zabrać do siebie, ale powiedział, że będzie ją często odwiedzać. Mam nadzieję, że ten potwór dostanie paroletni wyrok i nie zobaczy dziewczyny już nigdy więcej. Kasia na nowo nawiązała kontakt ze swoim rodzeństwem, bo jak się okazało, matka kategorycznie jej tego zabraniała i nigdy nie podała żadnych danych kontaktowych.
Kasia mieszka już u nas, ale prawnie nie jest jeszcze moją siostrą. Dziękuję anonimowi, że zmotywowaliście mnie do działania, a ja zmotywowałam swoich rodziców. Dzięki temu mam nową siostrę, która rozpoczyna nowe życie :))
Powodzenia 💛