Rok temu po trzech latach związku rozstałem się ze swoją dziewczyną. Była cudowna, robiła rzeczy, na które patrzyłem z podziwem, interesowała się biologią i grała na gitarze elektrycznej, była bardzo skromna i nie przyjmowała komplementów. Nasze drogi rozeszły się z mojej winy. Powiedziałem jej, że chciałbym, żeby zaczęła chodzić na siłownię, żeby poćwiczyła nogi, i to był już koniec. Sęk w tym, że ona zawsze mi się podobała, była bardzo ładna, a powiedziałem jej to, bo wszystkie plany w moim życiu zaczęły się sypać – chodzi o takie prywatne: życie, zdrowie, nauka itd. Jej zawsze wszystko się udawało, a wiedziałem, że sport jest jej słabszym punktem i uderzyłem w to. Myślę że w tamtym momencie byłem po prostu zazdrosny o to, że ona sobie radzi, a ja nie, próbowałem udźwignąć samemu moje kolejne porażki, ale nie udało się i moje błędy odbiły się na niej.
Jeśli przytrafi się wam taka sytuacja ze strony drugiej połówki, to pogadajcie, nawet jeśli druga strona zapewnia (tak jak ja to robiłem), że daje sobie radę. Miałem wszystko, super się dogadywaliśmy, planowaliśmy wspólne życie, rodzinę, dzieci i nie udało się. Ja już czasu nie cofnę, ale wy może uratujecie swój związek.
Dodaj anonimowe wyznanie
A czemu nie cofniesz? Nie przejdzie Ci przez gardło wszystko to, co napisałeś tutaj?
Raczej ciężko mi uwierzyć, że kobieta chciałaby wrócić do kogoś takiego. Autor chciał dowalić swojej partnerce, skupiając się na jej mankamentach, tylko dlatego, że ponosił porażki i było mu smutno. Raczej mało kto chciałby być znowu takim workiem treningowym (w sensie emocjonalnym).
To jest bardzo popularny model zachowania w trudnych sytuacjach : wyżywać się na kimś innym, najbliższym. Jest to na pewno do wypracowania, a skoro Autor już sobie uświadomił swoje zachowanie i przyzna, że robił źle, to ma spory potencjał do zmiany.
Czy kobieta chciałaby wrócić i dać Autorowi szansę, czy nie - to już powinna być jej decyzja. Gdyby Autor przyznał się do błędu, przeprosił, zaczął terapię i pracę nad sobą - to mógłby z czystym sumieniem powiedzieć, że zrobił co mógł. A teraz to jest płakanie nad rozlanym mlekiem, ale brak inicjatywy do zmian.
Każdemu zdarzy się wyżyć na kimś, wiadomo. Jednak tu autor celowo poniżał swoją partnerkę, wiedząc co najbardziej ją zaboli. I to tylko dlatego, że jemu w życiu szło gorzej. To dużo gorsze od zwykłego wyżycia się na kimś najbliższym.
Prawda, zachowanie Autora było karygodne. Mimo wszystko nadal uważam, że mógłby spróbować uratować związek. Nawet jeśli kobieta nie będzie chciała z nim być, to ona się dowie, dlaczego partner był tak chamski, a on będzie miał czyste sumienie - bo zrobił wszystko, co mógł.
Mam nadzieję, że Cię nie posłucha. Jest zbyt małym człowiekiem na taką kobietę. I niewiele się zmienił, bo nadal uważa, że super kobieta to taka, która nie zna swojej wartości ("skromna", "nie przyjmuje komplementów").
Nie wiesz nic o tej kobiecie, na którą jest niby " za mały". A skoro uważasz, że nie należy przepraszać za błędy, to współczuję Twoim bliskim.
Bardzo dobrze. Dla dziewczyny. Że porzuciła żałosnego zazdrosnego typa który nie umiał się cieszyć z jej sukcesów.
Jak się rozpadło z takiego powodu, to lepiej szybciej niż później. Nie wyobrażam sobie jak niedojrzała musiała to być relacja, żeby z takiego powodu się rozstawać
To wyobraź sobie, że twój partner/partnerka tylko dlatego, że mu gorzej idzie w życiu wypomina ci coś na temat czego nasz kompleksy. To jest dobry powód do rozstania.
Serio? Gość nie umiał się cieszyć z jej sukcesów tylko robił wszystko żeby ściągnąć ją w dół. Myślę że nie chodziło o to konkretne zdanie, raczej że było ono gwoździem do trumny. Dziewczyna miała rację.