#j4uXB

Przedstawię wam moją kuzynkę, Natalię. Jest dla mnie jak siostra, jej mama jest siostrą mojego taty i mieszkałyśmy za dzieciaka obok siebie - ona w domu rodzinnym mojego taty, my w wybudowanym na sąsiedniej działce domku. Jest ode mnie rok starsza.

Kiedy byłyśmy dziećmi, co niedzielę należało grzecznie dreptać do kościoła, obowiązkowo roraty, drogi krzyżowe, sypanie kwiatów w oktawie Bożego Ciała itd. Dorośli bardzo tego pilnowali, jednak nie było to ze strony naszych rodziców czy dziadków wymuszane - tak byłyśmy nauczone i nikt z tym nie dyskutował, ot zwykła niedziela dzieci z lat 80/90 - rano Hugo, potem msza, na obiad rosół i schabowy przy Familiadzie.

Minął czas, dorosłyśmy, wyszłyśmy za mąż. Kuzynka z mężem długo starali się o dziecko, jedno stracili, więc kiedy okazało się że Natalia jest w ciąży oboje oszaleli ze szczęścia. Jednak u Nati poszło to trochę za daleko - uznała, że ciąża, w dodatku bliźniacza to cud, sam Bóg ujrzał jej rozpacz i pragnienie macierzyństwa i wysłuchał modlitw. Od tej pory zamieniła się w takiego mohera w skórze 30-latki, kiedy się widziałyśmy potrafiła na przykład spytać czy byliśmy w kościele, a jeśli nie, to dlaczego. Sama w maju nie opuściła ANI JEDNEGO nabożeństwa.

Kiedy urodziła dwie śliczne dziewczynki, zabroniła nawet swojemu mężowi tak zwanego "pępkowego" - powiedziała mu, że trzeba iść do kościoła Bogu dziękować za dzieci, a nie z kolegami na wódkę.

Ich dziewczyny już od małego są uczone pościć w piątek, modlić się, ale co do tego nie mogę mieć pretensji bo to w końcu jej dzieci. Gorzej, że kiedy się widujemy potrafi powiedzieć moim synom (7 i 5 lat), że "Bozinka jest zła, bo nie byliście w kościółku", albo przepytywać starszego jak ksiądz na katechezie z pacierza, przykazań itd.

Dzieci i mąż zaczynają mi się buntować, niechętnie jadą ze mną do kuzynki, młody ostatnio zapytał o Boży Gniew - serio, nastraszyła czterolatka Apokalipsą... Ja też jestem wierząca, ale moim dzieciom przedstawiam Boga jako dobrego ojca, troskliwego i opiekuńczego, a nie zagniewanego na dziecko, które opuściło mszę lub miało ochotę na kanapkę z szynką w piątek. Nie jesteśmy święci, nie chodzimy w każdą niedzielę na mszę, ale staramy się wychować synów na dobrych ludzi. Natalia jednak stawia Kościół na pierwszym miejscu i nijak nie możemy się w tej dziedzinie porozumieć.

Nie ma w tej historii nic anonimowego, może jednak ktoś z was jest w podobnej sytuacji i podpowie jak zachować bliskie relacje z kuzynką, a jednocześnie pozostać przy swoich przekonaniach.
CarolinaReaper Odpowiedz

Myślę, że w żołnierskich słowach powinnaś jej powiedzieć, żeby się odstosunkowała od Ciebie i Twoich dzieci i jeśli nadal chce mieć w Tobie przyjaciółkę niech przestanie poruszać tematy religii.

ohlala Odpowiedz

Wątpię, aby rozmowa miała sens. Oczywiście możesz spróbować, żeby wiedziała, dlaczego nie chcesz się z nią widywać (tak często), ale licz się z tym, że to nic nie da, bo ona jest fanatyczką. Albo wyjdzie z tego sama, albo będzie gorzej (zwłaszcza, jeśli jej mąż nie wytrzyma i ją zostawi). A jeśli chcesz się z nią spotykać, to chociaż uszanuj wolę męża i dzieci, i nie targaj ich ze sobą.

3timeilosepassword Odpowiedz

Moim zdaniem nie ma w jej zachowaniu nic złego, poza straszeniem dzieci. Uważa swoje dzieci za dar od Boga? Super. Uczy niejedzenia mięsa w piątek? Raczej nic im od tego nie będzie. Ale to, że wtrąca się w wychowanie Twoich dzieci masz prawo jej wypomnieć i oczekiwać zmiany zachowania.

Hvafaen Odpowiedz

Dla mnie upijanie się z powodu radości, że ma się dziecko to tylko wymówka. Gdyby się cieszył, to by z tym dzieckiem był, zwłaszcza przy żonie. Wszyscy kochający mężowie, których znam byli w tych chwilach przy rodzinie.

Hvafaen

Nie jesteś wierząca, bo nie na tym polega wiara. Tak jakby powiedzieć, że jest się niepraktykującym wegetarianinem.
Ale to co opowiada twoim dzieciom jest karygodne i powinnaś zabronić jej tak się odzywać do twoich dzieci.

Mkwebe

A co ma bycie przy żonie do upicia się?
Jedno wyklucza drugie?
Szczególnie, że po urodzinach kobieta zostaje w szpitalu a faceta wyzwalają z rzeczonego w większości przypadków.

Mkwebe

Aha @Hvafaen
"Wszyscy kochający mężowie, których znam byli w tych chwilach przy rodzinie."

Niereprezentatywna próbka danych.

Solange

Sama wiara nie ma zasad, zasady ma kościół. Sama uważam się za osobę wierzącą w tego samego Boga co katolicy, ale nie nazywam się katoliczką, bo mi nie pasują ich zasady.

ohlala

Twoje doświadczenia zasadniczo nie są nic warte bo, jak mówi Mkwebe, nie są reprezentatywne. Nie Tobie też decydować o tym, jak powinien się zachowywać kochający mąż. Jeśli Ci się wydaje, że JEDEN WIECZÓR poświęcony na opicie narodzin dziecka ze znajomymi oznacza brak miłości, to masz bardzo dziecinne jej postrzeganie.
Natomiast fanatyczka nie ma prawa zabraniać tego mężowi, bo nie jest jego właścicielką.

Hvafaen

Solange, w takim razie wierzysz w chrześcijańskiego Boga, nie tylko katolicy istnieją na tej planecie, choć w Polsce może się tak wydawać. Ale skoro wierzysz w chrześcijańskiego Boga to chyba musisz się dostosować do Biblii?
Mkwebe, no nie wiem? Z mojego doświadczenia mąż dostaje łóżko w tym samym pokoju. A to, że kobietę trzeba odciążyć po porodzie, kto chce opuszczać dziecko na paręnaście godzin by wrócić z kacem? Tak się cieszysz z dziecka, że nie musisz je widzieć i być przy nim?
Ohlala, tu nie chodzi o brak miłości, a brak odpowiedzialności. Kobieta odwaliła całą robotę jest obolała i zmęczona, a ty idziesz się dobrze bawić i zostawiasz ją samą z dzieckiem? To pokazuje jak świetnie faceci się mają. Przez nią przeszło dziecko, a on idzie się upić kurde.

Hvafaen

Akurat zaraz po porodzie, gdy wszystko jest nowe, a żona jest w kiepskim stanie i zależna od siebie lub położnych to co innego niż bycie przy nich 24/7.
Upijali się ze szczęścia😂😂

Cystof

Patrz a jak moja żona rodziła to odwiedziny były tylko do 20. Potem wszyscy wypadł włącznie z ojcem.

Hvafaen

Współczuję. Może po prostu mamy doświadczenia z innymi szpitalami itd.

Lucy5

U mnie po porodzie mąż przyjeżdżał do szpitala. No i fajnie. Ale po co on mi cały czas tam miał być? Zasypialam z dzieckiem o przeróżnych, niestandardowych godzinach, ucinalam sobie drzemki. Jesc mi dali, posprzątali. Dwie godziny z nim mi wystarczyło. Sama go juz wypraszalam. I sama mowilam, że ma isc z kumplami na pępkowe. No co która kobieta wymaga. Mi pasowało, ze z maluszkiem mialam pokój dla siebie i spaliśmy, spalismy i spaliśmy. A po powrocie do domu mialam wszystko gotowe: łóżeczko, pościel, obiad, posprzatane i mialam odpoczywac tylko. Wiec może Hvafaen nie narzucaj innym swoich zasad. Każdy sam decyduje

Zobacz więcej odpowiedzi (19)
Tylkopoco Odpowiedz

To jej życie. To, że tobie to nie odpowiada, nic nie zmienia. Jeśli jej i jej mężowi takie życie pasuje (a dzieciom nie dzieje się krzywda), to nie wiem, co chcesz osiągnąć? Że ma przestać wierzyć? Przestać ciągle o tym mówić - chociaż to dla niej tak bardzo ważne?
Za to ty masz możliwośc decyzji - możesz zmniejszyć ilość spotkań, chodzić do niej sama na zasadzie "tak mi nastraszyłaś dzieciaki ostatnio, że przyszłam sama", albo wogóle się odciąć. Niestety, nie które przyjaźnie nie trwają wiecznie.
Gdybyś się uparła możesz pogadać z jakimś rozsądnym księdzem, by z nią porozmawiał, by powiedział, że umiar należy zachować we wszystkim, nawet w byciu religijnym.

Matinee

Wydaje mi się, że dzieci fanatyków religijnych nie mają łatwego życia.

Vito857 Odpowiedz

"Nie ma w tej historii nic anonimowego" - to po cholerę to dajesz na Anonimowe, a nie inną stronę, np. z poradami?

A z kuzynką bliskich relacji nie zachowasz, bo oczadziała totalnie i nijak się nie dogadacie.

Wrath Odpowiedz

Przepis na przyszłego ateistę.

tramwajowe Odpowiedz

Może się nie znam, słabo u mnie z teorii katolickiej. Ale się wypowiem, co kojarzę i mi sie w moralności podoba.

Najgorszym grzechem wobec bliźniego jest osąd: osądzanie cudzych zachowań, w domyśle złych. Wytykanie.
Uczynikiem miłosierdzia jest zwrócenie uwagi jeśli ktoś błądzi, grzeszy. Zwrócenie uwagi z miłością i szacunkiem. Po to by już nie błądził.
Jedno i drugie jest oceną. Jedno jest złe, a drugie dobre.

Wrath

No ja nie przypominam sobie, żeby któraś z babek anty-LGBT z tej stronki była wierząca..

Ice666 Odpowiedz

Z wrażenia aż sobie konto założyłam. Twoja kuzynka przegina i ktoś powinien ja pokierować na odpowiednia drogę. Kij z relacjami w rodzinie chodzi o jej dzieci. Przytoczę historie która się wydarzyła w mojej miejscowości. Był sobie Jacek i Agatka. Bardzo późno się pobrali a jeszcze później urodził im się syn jeden jedyny. Jacek i Agatka byli bardzo religijni. Co niedziela kościółek, majówki roraty i wszystkie te hmm no nie będę bluzgać. Syna ciagle za wszystko upominali bo bozia patrzy, bozia jest zły. W adwencie zabraniali dziecku wszystkiego. Dzieciak rósł widział różnice u innych rodzin. Popadł w depresje. Pewnego dnia poszedł do sklepu nakupiła sobie słodyczy, napoi zjadł to wszystko po czym powiesił się na huśtawce na podwórku. Czy rodziców czegoś to nauczyło? Nic a nic, stwierdzili,ze winni byli wszyscy dookoła.

Raridasz Odpowiedz

To, że Twój syn chce sobie zjeść mięso w piątek nie wyklucza tego, że dalej może pościć. Post w piątek nie polega na niejedzeniu mięsa, a o faktyczny post, czyli jedzenia skromnych posiłków (ewentualnie jeśli ktoś chce się tak ściśle trzymać tego jak dawniej wyglądał post to może się ograniczyć nawet do samego chlaba i wody).

Hvafaen

Prawdziwy post to niejedzenie i picie tak naprawdę. Skromne posiłki itd. To żadne poświęcenie.

Raridasz

@Hvafaen tak, przecież to napisałam, ale ja odnosiłam się do postu w piątek... I tak skromne posiłki mogą być poświęceniem. Wszystko zależy co przez to rozumiesz, a, że dla Ciebie to żadne poświęcenie, to nie znaczy, że dla wszystkich.

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie