#m46Ek

Zacznijmy od tego, że byłam pierwszy raz na moich dorosłych, samodzielnych wakacjach w innym mieście, do którego wybrałam się z moim chłopakiem i koleżanką. Mieszkanie było ok. 2 km od centrum i 5 km od miejsca, które pierwsze zwiedzaliśmy po przyjeździe. Najpierw rzuciliśmy się na jakiegoś maka przy zwiedzaniu, i tak zbliża się wieczór i postanawiamy wracać do domu na piechotę – OK, czemu nie! I tu się zaczyna... Nagły rozruch jelit, kupa żarcia w nich i no czuje, że wypada iść do toalety ale Jezu, co mi tam! Niedługo będę w domu, lepiej tam niż na mieście. 
Przeszliśmy już 3 km, nadal 2 km do mieszkania, a ja walczę już ze sobą, pot spływa z czoła i szybka decyzja – ok. 800 m przed mieszkaniem biorę klucze i biegnę po swoje. Dobiegam na miejsce, wbiegam na czwarte piętro i co się okazuje? Że pomyliłam bloki. Zbiegam, moje zwieracze już u kresu wytrzymałości, czas na pierda, pierd zatrzyma sranie na chwilę i zdołam znaleźć dobry blok, oto plan! Niestety... Pierdząc, po prostu się zesrałam. Stoję w szoku, z ciepłym stolcem miedzy pośladkami, w chmurze oczywistego zapachu, gdy wychodzi grupka młodych ludzi zza rogu, bordowa jak cegła szukam krzaków, żeby wywalić gówno z majtek, krzaków nie ma... Udało mi sie znaleźć w końcu mój blok, wejść na górę i ogarnąć się na tyle, żeby koleżanka i chłopak nic nie zobaczyli. Na szczęście zapachu nie komentowali, myśleli, że zdążyłam. W życiu im się nie przyznam, że było inaczej.
Bolendorf Odpowiedz

Gdybyś jeszcze spuściła majtki w sedesie i by to spowodowało zapchanie toalety i rozlanie na boki to za opowiadanie byłby wynik maksymalny.

coztegoze2 Odpowiedz

I taka z tego nauka, że warto słuchać swojego ciała. Jasno mówiło, że musi i wymusiło na umyśle, który wolał w mieszkaniu niż na mieście ;)

Dodaj anonimowe wyznanie