#owSNt
Poznałam go gdy miałam 17 lat. Tego wieczora wyszłam spontanicznie z domu, nie wyglądałam korzystnie. On był w kapturze, zaspany, siedział z kolegami. Nie znaliśmy nawet swoich imion. Ale stało się, napisał do mnie. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Taka na zawsze, na zabój, do końca świata. Był moim pierwszym poważnym chłopakiem. Niestety już po miesiącu zaczął mnie izolować od świata. Zabraniał spotkań z innymi. Awantury. Zazdrość. Niszczył mnie, nie dawałam się. Twierdził, że mi ufa, ale nie ufa chłopakom dookoła mnie. Miałam stałą paczkę, sami przyjaciele. Niestety nie pozwolił mi wychodzić samej. Po roku walki udało mu się, straciłam większość znajomych. Byłam głupia, byłam zakochana, zaślepiona. Planowałam z nim przyszłość. Nie zauważałam tylko, że pisał do innych dziewczyn. Wkręcał mi bajeczki, że to one piszą albo że to kuzynka... Już wiem, czemu był tak zazdrosny. Nigdy się nie dowiem całej prawdy o tych zdradach. Trzymał mnie siłą przy sobie, krzywdził, kłamał podczas każdej kłótni. Próbowałam odejść, ale robił mi pranie mózgu. Groził, że sobie coś zrobi. W końcu opadałam z sił po kilkunastu godzinach kłótni i płaczu. On obiecywał, że będzie już dobrze i przytulał.
Oświadczył mi się po 3 latach i nie, nie przyjęłam. Jestem w końcu wolna. Po jakimś czasie od uwolnienia się mogę w końcu żyć i powiedzieć, że już go nie kocham. Rozsądek wygrał. Jestem z siebie dumna. I dziękuję przyjaciołom, że przy mnie byli i wspierali.
Dziewczyny nie żyjcie w toksycznych związkach. Ucieknijcie. Postawcie się.
Uwierzcie w siebie, lepiej być samemu niż z wariatem.
Naprawdę wielkie gratulacje! Wreszcie osoba, która po tym jak zobaczyła, że związek jest toksyczny, to z niego uciekła. To wymaga dużej siły. Widać to nawet po ilości wyznań o trwaniu w toksycznym związku.
I naprawdę myślisz autorko, że jakakolwiek dziewczyna tutaj posłucha twojego apelu i pod wpływem twojego wyznania skończy jakiś patologiczny związek? Nic tych rzeczy.
Każdy musi sam po swojemu dojrzeć do decyzji, u niektórych to nie nastąpi nigdy.
Czyli to nie była historia o miłości.