#p7Vcq
Tytułem wstępu, w Kanadzie popularne są restauracje "all you can eat" czyli wchodzisz, dostajesz tablet, klikasz pozycje które chcesz zamówić, kelner przynosi, zjadasz i zamawiasz dalej, a dzięki urządzeniu z kelnerem nie trzeba w ogóle rozmawiać, mimo tego że przychodzi nawet kilkanaście razy w ciągu jednego wieczoru, co jest istotne dla historii.
Byłam tam niedawno ze znajomymi. W pewnym momencie do środka weszła rodzina (rodzice z synem na oko 10 letnim) i usiedli przy stoliku obok, syn w słuchawkach, matka tak samo, tylko ojciec zainteresowany jako tako otoczeniem, nawet telefonu w ręce nie miał. W pierwszej chwili pomyślałam, że ściągną słuchawki za chwilę, ale nie, tablet w dłoń, zamówienie przychodzi do stolika, a mama i synek nadal w słuchawkach z twarzami w telefonach (oczywiście ani słowa do kelnera, nawet dziękuję) zjadają, zamawiają kolejne dania i tak pół godziny.
Tata siedzi bez telefonu i w ogóle bez niczego, patrzy w dal i spokojnie je obiad. Jak się to skończyło, nie wiem bo wyszliśmy przed nimi, ale nie sądzę że ktoś z nich odłożył telefon i zaczął z tatą/mężem rozmawiać. Szkoda tego pana, ale z drugiej strony on w ogóle nie zareagował. Nie powiedział nawet słowa.
Wiem, że zdarza się zobaczyć przyjaciół czy parę na randce, wpatrzonych w telefony i dukających coś do siebie od czasu do czasu, ale z czymś takim spotkałam się pierwszy raz.
Myślałam żeby wrzucić na piekielnych, bo chciałam poznać opinię innych, co myślicie? czy spotykacie się z takim widokiem? ale w sumie nikomu krzywdy nie robią, tyko smutne to trochę. A może w Polsce jeszcze nie poszło to tak daleko?
Powiem tak: nie znamy sytuacji. Równie dobrze mogli się o coś ostro pokłócić przed wejściem i nie mieli ochoty rozmawiać, a trzeba było w trasie coś zjeść. Nie ma co zaraz snuć najgorszych pomysłów.
Jak z mężem jestem w kawiarni, też siedzimy czasem w telefonach- nie dla tego, że nie chcemy gadać czy memy ważniejsze: czasem podczas rozmowy zaczniemy temat np. wyjazdu i zanim będziemy kontynuować- oglądamy np. hotele, samoloty dojazdy, by potem podczas spaceru tego nie robić(korzystać z telefonu idąc) tylko dyskutować.
Może facet odpoczywał psychicznie i delektował się ciszą, bo jak się odzywają to albo się drą, albo pierdzielą coś trzy po trzy.
A może na odwrót? Patrzyli w telefony, żeby się odciąć i nie słuchać jego pierdzielenia
Jakby to oni musieli od niego odpoczywać, to raczej by nie patrzył spokojnie w dal.
Ja mam inną historyjkę: przychodzi baba do restauracji i zamiast zająć się swoim talerzem gapi się na ludzi dokoła i zbiera materiał na plotki.
Weź daj ludziom zjeść w spokoju. Czasem w życiu jest tak, że jak spędzasz z kimś czas 24/7 i cały czas gadacie od rana do wieczora to chciałbyś chociaż kolację zjeść w ciszy i się odciąć od świata.
Najsmutniejsze jest to że jakby siedzieli z książkami i się tak samo do siebie nie odzywali to nikt by nawet uwagi nie zwrócił.
Bo więcej, telefony złe...
Miało być "Bo wiecie, (...)"
Nienawidzę autokorekty.
Jak ja siedziałam z książkami to mi zwracano uwagę. W rodzinie oczywiście, bo obcym wszystko jedno, ale było to odbierane równie źle, jak obecnie telefon.
No proszę nie myślałem że ktoś poza moim dziadkiem narzeka na osoby czytające książki.
Ludziom łatwo przychodzi ocenianie. Podobnie jak Livanir też siedzimy z partnerem w restauracji wpatrzeni w telefony. Chodzimy do knajpy najczęściej coś planować. Człowiek w domu się łatwo rozprasza, a w restauracji jest tylko jedzenie i plany. Albo się po prostu odmóżdżamy gapiąc się na głupie filmiki. I tyle. Gadamy ze sobą całą drogę, w domu mamy zasadę, że telefonów nie ruszamy bez pilnej, ważnej sprawy. A i wtedy drugie pilnuje czy to pierwsze załatwia sprawę czy przegląda bezsensowne strony. Choć częściej to on mnie niż ja jego, ale u mnie też silniejsze uzależnienie weszło. Więc w knajpie pozwalamy sobie na nieograniczony smartfonowy kontakt. Lepiej tak 2 razy w miesiącu, a w domu nie używać niż podczas każdego domowego posiłku patrzeć w telefon, a w knajpie być ąę i patrzeć sobie w oczka.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby w trakcie spotkania z KIMKOLWIEK, czy to mąż, koleżanka czy współpracownik, patrzeć w telefon/czytać książkę czy gazetę. Mówię o spotkaniach prywatnych, nie o służbowych wyjściach. Spotykasz się kimś, aby spędzić z nim czas. Jeżeli rozmowa się nie klei, to skróć spotkanie, ale nie obrażaj rozmówcy skupiając się na telefonie. Wyjście do restauracji, nawet jeżeli jest codziennością, nie usprawiedliwia tego, że cała rodzina się izoluje. Ile trwa taki posiłek, max godzinę? To chyba można poświęcić go na cieszenie się swoją obecnością. Nie czerpiesz z tego przyjemności? To nie wychodź z kimś, kup sobie burgera i usiądź z nim na ławce czy zabunkruj się w domu. Nie masz kiedy przejrzeć oferty wyjazdów wakacyjnych, i MUSISZ robić to na kolacji z mężem? Popracuj nad organizacją czasu, bo widocznie sobie z tym nie radzisz. Podpowiadam: wstań godzinę wcześniej rano, albo zrób to w trakcie posiłku, który jesz samotnie. Możesz nawet to zrobić siedząc na kiblu, aż ci nogi zdrętwieją (bo przecież nie potrafisz wejść do łazienki bez telefonu). Pokłóciłeś się z rodziną przed wspólnym wyjściem? Odpuść. Kłótnię albo wyjście :D