#p8lNH
Kiedy byłam dzieckiem, czas płynął zdecydowanie wolniej. Odczuwałam święta, każde, ale szczególnie Bożego Narodzenia, magicznie – długie przygotowania, ubieranie choinki, robienie pierniczków, czekanie na pierwszą gwiazdkę na niebie i temu podobne. Natomiast teraz, zapewne głównie przez pracę, nie ma na to wszystko czasu, całe życie w biegu. Lata mijają mi jak miesiące i choć ja nawet nie odczuwam tego po sobie, widzę to na przykład po moim najukochańszym psie, którego mam wrażenie, że odbierałam wczoraj (10 lat temu) jako szczeniaczka z interwencji i dosłownie serce mi pęka na myśl, że kiedyś odejdzie, a to kiedyś to będzie w moim odczuciu jak za tydzień. Chciałabym zwolnić tempo mojego życia, ale mam wrażenie, że po prostu w którymś momencie się z czymś nie wyrobię na czas i skończy się to fatalnie. Mam też wrażenie, że nie tylko ja zmagam się z tym problemem i zauważyłam, że pojawia się on głównie w większych miastach – ludzie biegają wszędzie jak mrówki w mrowisku, spiesząc się nie wiadomo dokąd, zapominając, że oprócz pracy i obowiązków należy się życiem delektować, bo cóż pozostaje z życia, którego tak naprawdę nie ma?
Ot, takie rozmyślanie, ale ciekawa jestem, co ty, czytający, sądzisz na ten temat.
Czas jest względny, również w tym sensie, że Ty odnosisz go do czasu, który do tej pory przeżyłaś. Dla 4-letniego dziecka jeden rok to 1/4 jego życia, więc postrzega to jako długi okres. Dla 50-latka jeden rok to już tylko 2% jego życia, więc ten czas upływa znacznie szybciej. Do tego dochodzi jeszcze większa ilość obowiązków i nagle musisz w ciągu doby zmieścić znacznie więcej niż za dzieciaka czy w okresie dojrzewania. Czas nie zwolni, będzie płynął dla Ciebie coraz szybciej
Nie zgadzam się z tą prognozą. Nawet jeśli jest ona prawdziwa dla większości ludzi, pozostaje kwestią całkowicie indywidualną a nie objektywną. Zatrzymać się i oglądać chmury można w każdym wieku.
Gdzieś czytałam, że mózgi osób dorosłych nie odbierają tak wszystkiego jak dzieci. I dla dorosłych faktycznie czas biegnie inaczej, szybciej.
Ja gdzieś przeczytałam, że przestajemy być dzieckiem, gdy przestajemy się dziwić tym, co nas otacza. Dziwić, też w sensie zachwycać. Więc postanowiłam nie przestawać. Mam 25 lat i na razie działa. Nadal czuję magię świąt i wszelkich wydarzeń, uwielbiam cieszyć się światem wokół. Czas nadal szybko pędzi, ale nie czuję, że mi umyka. Nawet chwile nic nie robienia sensownego nie dołują, bo w końcu robimy je dla odpoczynku naszego umysłu.
Ciekawe czy można znowu zacząć się dziwić, czy da się tak tylko, jeśli się nie przestanie tego robić?