Gdy miałam jakoś 6 lat, poszłam do domu koleżanki. Razem bawiłyśmy się w rodzinę, jak to dzieci. Jej rodziców nie było w domu. Wpadłyśmy na genialny pomysł, żeby zrobić pranie. Wszystko, ale to wszystko wlałyśmy do bębna pralki i do oddzielnych komór. Szampony, płyny do mycia naczyń, płyny do prania. Po prostu wszystko z całego domu co się pieniło. Chyba nie muszę mówić, jak to się skończyło? Pamiętam tylko jak uciekłam do domu, gdy piana zaczęła się wydostawać z pralki. Oczywiście tego samego dnia odwiedziła moich rodziców mama mojej koleżanki z awanturą. Ja powiedziałam, że nie wiem o niczym i że moja koleżanka kłamie. Upiekło mi się. Mama uwierzyła mi.
Czasem mam wyzuty sumienia, mimo iż teraz mam 23 lata.
A z koleżanką miałam jeszcze długo kontakt.
Dodaj anonimowe wyznanie
Zazdro, że rodzice ci wierzyli. Moi wierzyli wszystkim, poza mną (i ewentualnie kolegami którzy mnie bronili).
Tata to samo. Według taty ja zawsze kłamię. Na co dzień jak tylko była pora na kąpanie to leciałam do wanny, nie dało się mnie z niej wyciągnąć, ale ciocia twierdziła, że przy niej robię awantury i nie chcę się kąpać. To samo z innymi rzeczami, które na co dzień pierwsza biegłam zrobić, ale podobno ciocia musiała mnie siłą zaganiać (a potrafiła miotłą gonić np. do kościoła). I tata zauważył, że coś nie pasuje, że na co dzień lecę pierwsza, a jakoś ciocia mówi, że bez kija nie ma opcji, żebym to zrobiła. Ogarnął, że cioci wersja się nie zgadza? Pytał czemu na co dzień coś robię, a tylko przy tej jednej cioci robię awantury. Nawet nie wziął pod uwagę możliwości, że może ja wcale żadnych awantur nie robię. Jak powiedziałam jak serio było to zmienił wersję na "Czemu normalnie jest dobrze, a przy cioci nagle diabeł wcielony w ciebie wchodzi i jeszcze kłamiesz?". No, opcji, że ja nie kłamię nie było. W szkole cokolwiek mniej niż 6 = awantura. Nawet jak było 5 to na pewno było zadanie dodatkowe na 6 tylko z lenistwa nie zrobiłam. Jak mówiłam, że nie było to na pewno kłamałam. A jak było jeszcze mniej niż 5 to oczywiście leń i nieuk ze mnie. Zadań domowych nie sprawdzał, bo twierdził, że na pewno nie zaznaczyłam i nawet jak mam wszystko zaznaczone/zapisane zrobione to na pewno było więcej, więc kłamię. A jeśli kilka razy pytał to pewnie nawet jeśli jest zrobione to nie było jak pierwszy raz pytał i wtedy kłamałam. Nawet jak były kartki z ocenami to twierdził, że jakoś dogadałam się z nauczycielami, żeby złych ocen nie wpisywali, albo podrobiłam kartki, bo na pewno mam same 1 tylko kłamię, że nie. Nieważne ile osób potwierdziło moją wersję, nawet jak nauczyciele mówili, że jest dobrze, to twierdził, że ich przekonałam, żeby kłamali. Wszystkich nauczycieli w szkole. Oczywiście jak była uwaga, że zbiłam okulary komuś dużo większemu to od razu uwierzył, ale w dobrą ocenę od tego samego nauczyciela już nie. (Nie zbiłam, to tamten mnie uderzył, okulary miał całe.)
@Meanness jak Twój tata uważał, że się dogadywałaś z nauczycielami żeby potwierdzali Twoją wersję, ale to na pewno kłamstwo to tak już pachnie paranoją i problemami psychicznymi. To mógł być objaw chorobowy. Albo objaw przy nadużywaniu alkoholu.
@Meanness, bardzo mi przykro, że tak wyglądało Twoje dzieciństwo. Mam nadzieję, że teraz jest lepiej.
Pani/Panie coztegoze2, w sumie tata wtedy dużo pił i często też właśnie to wyglądało tak, że tłumaczył, że nie jest żadną patologią, bo tylko dwa piwa dziennie. Wracał z pracy, w torbie dwa piwa i dla mnie czekolada. Pytał czy lekcje odrobione, jak powiedziałam, że tak to po prostu szedł do siebie. Ale jak ktoś przyszedł to zawsze trzeba z kumplem piwo wypić, ale to piwo się nie liczy. Jak najpierw wypił swoje dwa piwa, potem ktoś przyszedł to szły następne piwa. Jak najpierw ktoś przyszedł, to potem były dwa piwa w spokoju. Jak ktoś nie chciał pić to był foch, że ktoś proponując kawę zamiast piwa robi z niego alkoholika. A jak ktoś nie przyszedł to się zaczynały awantury o cokolwiek. Nawet najmniejszy paproszek w pokoju czy właśnie te "oszukane" lekcje. A wtedy ciocia przychodziła i wyrzucała wszystko, co nie przybite. Jak zostawiłam kredki, bo akurat rysowałam to z trawnika za oknem mogłam zbierać. Jak wszystko było dobrze to trzeba w szafach poukładać i przy okazji połowę rzeczy wyrzucić, więc o porządek nie dało się czepić, bo cokolwiek nie schowane do szafy wylatywało. Musiało wyglądać jakby nikt tam nie mieszkał. Żadnych zdjęć, plakatów, kotków porcelanowych, nic. Kredki w szufladzie, nie wolno na biurku, biurko puste. Zupełnie jakby nikogo nie było. Ale jak był jeden papierek od cukierka to i ciocia i tata mogli zrobić awanturę. Albo przy odrabianiu lekcji ciocia kazała zostawić i pisać literki w zeszycie, bo ja tak brzydko piszę, że trzeba zacząć od pierwszej klasy znowu, albo tata, to przytoczone wcześniej. I wtedy jak tata zrobił awanturę to "Zdenerwowałem się przez ciebie, muszę się napić" i szedł po piwo. Zawsze była awantura znikąd, zakończona stwierdzeniem, że przeze mnie musi się napić.
Pani/Panie maxiorek, niestety nikt nie chce niepełnosprawnych zatrudnić, a bez pracy nie mogę się wyprowadzić, więc na razie nie jest jeszcze zbytnio lepiej. Ale trochę jest, bo tata nie pije i jest lekko grzeczniejszy. Jeszcze jest kot i pies, więc jest ktoś miły.
@Meanness bardzo mi przykro, że to tak u Ciebie wyglądało. Nie było tam Twojej winy! Te awantury to były konsekwencje nadużywania alkoholu przez Twojego tatę. Bo piwo to też alkohol. Podejrzewam, że wspomniana ciocia też piła przed tym robieniem porządków i wyrzucaniem rzeczy niepochowanych.
Zrób coś dobrego dla siebie i jak będziesz mieć 18 lat i ubezpieczenie (wystarczy, że jesteś uczniem/ studentem lub pracujesz) pójdź do ośrodka uzależnień na terapię dla Dorosłych Dzieci Alkoholików (DDA). Ta terapia powinna być wtedy za darmo dla Ciebie a dzięki niej poukładasz sobie tematy relacji i inne i będziesz mieć lepsze i łatwiejsze życie. Dużo łatwiej będzie Ci po terapii znaleźć dobrego partnera i mieć dobry związek. Będziesz też tam mogła porozmawiać o tym co się działo w domu, bo inni będą mieć podobne przeżycia. Twoje doświadczenia z domu są inne niż powinny być (nie miałaś pewnie takiego poczucia bezpieczeństwa na przykład jakie powinnaś mieć) i to może mieć wpływ na Twoje życie, bo zostałaś nauczona złych wzorców, które w dorosłym życiu się nie sprawdzą chociaż sprawdzały się w Twoim domu. Terapia DDA pomoże Ci z tym pracować.
Wystarczy pisać po nazwie do mnie ;)