#rbPSY
Jak się domyślacie, jestem nauczycielem, świeżo po studiach. Jasne, mamy ferie, wakacje, ogólnie sporo wolnego czasu, ale nic poza tym. Wypłaty są bardzo niskie, żeby mieć awans, trzeba pracować kilka lat z bardzo dobrą oceną pracy.
Następna sprawa - uczniowie. Dla większości nie da się być miłym. Szczególnie na początku. Klasy testują nowych nauczycieli, sprawdzają, ile mogą sobie pozwolić. Jeśli się nie postraszy, to dosłownie zrobią burdel na lekcji. Dochodzą do tego częste teksty typu "zróbmy luźną lekcję". Za takie luźne lekcje można mieć wizytę u szefowej, nie tylko Wy boicie się dyrektorki. Z przeprowadzonych lekcji też trzeba się rozliczać. Jeśli nie wyrobisz się z programem, to masz potem spore problemy. Myślicie, że nauczyciel nie chciałby sobie posiedzieć i się polenić? Jasne, że tak. Nie powiemy tego na głos, no bo trzeba być autorytetem.
Pijecie piwko na mieście? Nie wypada, będzie głupio, jak spotkacie jakiegoś ucznia.
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Inni z pracy żartują sobie, że trzeba zmienić zawód, bo wchodzą coraz gorsze ustawy i ogólnie nie jest wesoło.
Kończąc, nie bądźcie źli na nauczycieli, którzy są ostrzy, tak po prostu jest. Ci z większym doświadczeniem potrafią połączyć bycie surowym z sympatią uczniów, ale to nie jest wcale łatwe.
PS Wiadomo, że zdarzają się przypadki nauczycieli beznadziejnych, ale nie o nich mówię. Mówię o zwyczajnych osobach wykonujących swoją pracę.
Chodziłam lata temu na dodatkowe zajęcia przed maturą. Nauczyciel powiedział mi wtedy, ze jak chce się napic piwa to jedzie do miejscowości obok. Tak aby nikogo z uczniów nie spotkac.
Jak mój nauczyciel jeździł na randki ze swoją kochanką, to też gdzieś z dala od miejsca zamieszkania i pracy, a mimo to ktoś z uczniów go widział i jego romans wyszedł na jaw. 💁♀️
Jeśli chodzi o to piwko... Ja tam chciałabym spotkać mojego nauczyciela na mieście sączącego napój Bogów. Od razu widać, że nauczyciel jest na luzie- widzimy go z zupełnie innej strony, tej niecodziennej
Na studiach to wręcz jeden prowadzący (po tym, jak skończyliśmy semest z jego przedmiotem) umawiał się z nami na piwo...
U mnie to samo, po maturze całą klasą z wychowawczynią poszliśmy na piwo :)
Właśnie sobie przypomniałam, że kolega z którym shipowałam jednego nauczyciela, założył się z nim o wspólne wyjście na piwo o wyniki matur.
Ja też wychodzę na piwko i nie widzę w tym nic zdrożnego. Na dyskotekach też zdarza mi się być. Przecież to nie jest zakazane, bez przesady.
Moją katechetke można nie raz było zobaczyć na piwku z byłymi uczennicami. Nigdy nie miała przez to problemów.
Z jednym z moich nauczycieli ze szkoły średniej można było się napić i zjarać. Miał swoich ulubionych uczniów do picia i z nimi to robił. On sam nie wiedział, czego chce, bo jak tak, to niby udawał luzaka, ale jak się rzuciło żartem, czy jakkolwiek się chciało atmosferę rozluźnić, to od razu z ryjem. Taki fałyszywy.
Wiecie, u nas na studiach nie trzeba się umawiać specjalnie z prowadzącymi na piwo, sami je robimy na jednych z zajęć a potem pijemy 😉
Znajomy miał duże nieprzyjemności w pracy, bo ktoś go widział przy barze razem z jednym byłym uczniem. Przyszli osobno. Pili osobno. Po prostu wpadli na siebie stojąc po kolejkę. Ktoś przyobserwował i doniósł dyrekcji. A pić też chodziliśmy w specjalne miejsca. I nigdy latem do ogródków żeby rodzice podopiecznych nie widzieli. ;-p
Ale właśnie o tym piszeautor. Czasami dasz się poznać, jako nauczyciel "na luzie" i uczniowie wejdą ci na głowę
Ja takiego mam, przygodzi co poniedziałek na mega kacu.
Hmm jakoś ci fajni nauczyciele nigdy nas nie straszyli, a burdelu na lekcji nie było, bo były ciekawie prowadzone i większość słuchała. No i moi nauczyciele normalnie pili sobie piwko na mieście i nawet kiedyś ich razem spotkałam.
Bez przesady nie popadajmy w paranoję.
I tu nasuneło mi się pytanie ile płacą w okresie wakacji?
Normalnie czyli słabo. Zarobki nauczycieli to nie jest tajemnica. Masz google to go użyj.
Słabo? Ale jesli oni w stosunku rocznym zarabiaja tyle samo co inni przecietnie pracujacy apracuja o 2 i pol miesiąca krocej to chyba nie tak zle co?!
Nauczyciele nie mają tyle pełnego co uczniowie. Mają tyle wolnego ile normalny człowiek pracujący na etacie. W wakacje nie leżą na brzuchu tylko mają do ogarnięcia mnóstwo dokumentów. To że robią to w domu to tylko dobra wola dyrektora. Gdyby chciał to mógłby wymagać to tylko dobra wola dyrektora. Gdyby chciał to mógłby wymagać żeby wszystkie papiery uzupełnieniali w szkole. Nauczyciele nie pracuje tylko 5h dydaktycznych w ciągu dnia, trzeba zawsze doliczyć mnóstwo godzin godziny spędzone na przygotowaniu się do pracy w domu. Wiem co mówię. Jak widzę ile moja mama wkłada serca i poświęcenia w naukę swoich uczniów to jestem pewna, że nie zasługuje na tak marne pieniądze.. więc drogaAgatulko - w dupie byłaś, gówno widziałaś
Mompliss o co ci biega czy ja mowie ze wszystko wiem i wiele widziałam naucz sie czytac. Wiekszosc nauczycieli wkłada serce w to jak udupic uczniów. Ale powiedz mi co mnie to obchodzi ze maja dokumenty w domu do zeobienia. Skoro maja pensje takie jak reszta a godzin o wiele mniej to chyba krzywdy nie maja, coo. A ty naucz sie czytac ze zrozumieniem.
Agatulka
Bynajmniej nie mają o wiele mniej godzin. Moja nauczycielka historii sypia po trzy godziny, bo przygotowuje lekcje. To trudna, męcząca i niewdzięczna praca, a to, że zarabiają tyle, ile zarabiają, to moim zdaniem definitywnie za mało i nie odwzorowuje ich wysiłku, bo taka praca wymaga jeszcze silnej psychiki przy niektórych uczniach. Ba - pewnie nawet nie "niektórych", a bardzo dużej części. A Pani Anna Zalewska i jej reformy i kłamstwa to jakieś kpiny.
"Jeśli się nie postraszy, to dosłownie zrobią burdel na lekcji."
Zawsze mnie zastanawia, dlaczego nauczyciele, którzy nagle ogarniają, że są testowani, przechodzą w tryb obronny. Tzn - kiedy czytam wyznania i sama wspominam szkołę, to zawsze wychodzi mi na to, że ci nauczyciele mają najciężej. Nikt ich nie słucha, nikt nie bierze na poważnie ich gróźb i ostatecznie nikt nie chce się u nich uczyć. Za to, gdy nauczyciel podchodzi do "testowania" na luzie albo chociaż jest ciekawym człowiekiem, to klasa go lubi.
"Nie powiemy tego na głos, no bo trzeba być autorytetem."
Nie wiem czy chciałabym, żeby moim autorytetem był nauczyciel, który nawet nie potrafi się przyznać do tego, że jest zmęczony. :x Tzn śmierdzi zakłamaniem.
"Pijecie piwko na mieście? Nie wypada, będzie głupio, jak spotkacie jakiegoś ucznia."
Dlaczego wy, podobno dorośli, robicie z normalnego picia piwa tak wielki problem? Kurde, jesteś po lekcji, więc co cię obchodzi to, ze twoi uczniowie zobaczą w tobie zwykłego człowieka?
"Inni z pracy żartują sobie, że trzeba zmienić zawód, bo wchodzą coraz gorsze ustawy i ogólnie nie jest wesoło."
A ty nie żartujesz, bo...?
Z tym piwem to akurat prawda. Pracuje z dziećmi. W piątek był koncert, w poniedziałek moja szefowa wiedziała że piłem. Jedna matka doniosła ze mnie tam widziała (ona też tam była) i że to nieobyczajne żeby ktoś kto chodzi w takie miejsca uczył jej dziecko. Dobrze, że szefowa ma normalne podejście.
Uważam że nauczyciel powinnien zasłużyć na szacunek a nie opierać się na samym straszeniu. U nas w szkole jak jeden z nauczycieli zaczął opowiadać (na temat) to wszyscy go słuchali
Powiedz to dzieciom z szóstej klasy podstawówki, gdzie jedno przed drugim chcę udowodnić jakie jest dzielne j dorosłe.
To po co żeś się w to pchał? Wyznanie typu.. „przegrałem w życie, jest mi źle, więc bądźcie wyrozumiali”. Nic nie usprawiedliwia bycia niesympatycznym czy nieprofesjonalnym w pracy (czyli względem uczniów na przykład). To był Twój wybór, że zdecydowałeś się na to bagno. A jeżeli „tak po prostu wyszło” to za nieogarnięcie życiowe też możesz winić tylko siebie.
Ja się nie boje wypić piwka na mieście. To jest moja sprawa i moje życie co ja robię w czasie wolnym. Wielokrotnie byłem widziany przez rodziców w pubie, czy kupującego piwo. Nikt afery z tego nie robił.
Tak, tak, tak, oczywiście... Wystarczy zobaczyć na parking pod szkołą jak mało zarabiają nauczyciele...