#vmALV

Kilka lat temu brałam ślub. Impreza sama w sobie dość typowa – ja z mężem uśmiechnięci od ucha do ucha, starsze ciotki plotkują o każdym, kto akurat przejdzie obok ich stolika, jak to na początku imprezy, atmosfera trochę napięta, wszyscy siedzą sztywni. Wszystko idzie dostojnie i zgodnie z planem... aż do momentu, w którym przychodzi pora na jeden z najważniejszych elementów wieczoru – taniec państwa młodych z rodzicami. 
Na początku jest ładnie, pięknie, goście wzruszeni, DJ puszcza piosenkę, jak zawsze przy tej okazji... Aż w pewnym momencie z głośników słychać donośne: „Baza wirusów została zaktualizowana”... Ludzie w śmiech, podniosła atmosfera natychmiast zniknęła. Goście się momentalnie rozluźnili, szczery śmiech w tym dopomógł :)

Cała sytuacja (pomimo tego, że taniec powtórzono) i tak znalazła się na płycie z filmem z wesela. W centralnej części, z przepięknym przerywnikiem zapowiadającym „taniec z rodzicami”. Dalej się śmieję, gdy to oglądam :)
Megg16 Odpowiedz

Dobrze że się z tego śmiejesz, a nie do dziś przeżywasz traumę po tym jak złośliwy DJ celowo zniszczył najpiękniejszy dzień Twojego życia.

upadlygzyms

Jeśli ślub i wesele to najpiękniejszy dzień życia, oznacza to że później jest już tylko gorzej. Trochę takie pesymistyczne podejście.

Megg16

Mój komentarz to sarkazm, nabijam się z tego parcia na idealne śluby i histeryzowania kiedy najmniejszy szczegół nie pójdzie wg planu.

Dantavo Odpowiedz

No i tak powinno się do tego podchodzić. Nic złego się nie stało, raczej jest to coś fajnego do wspominania.

SokoliWzrok Odpowiedz

Takie sytuacje właśnie bardziej rozśmieszają, rozluźniają atmosferę niż wkurzają, więc pozytywnie.

Dodaj anonimowe wyznanie