#yLrh6
Gdy mam neutralny humor, moja twarz wygląda, jakbym chciała kogoś zabić, to samo jest, gdy jestem zamyślona – moje lico wygląda na wiecznie złe lub smutne. Nie raz ludzie pytali się mnie, czy wszystko w porządku, a ja kompletnie nie wiedziałam, o co im chodzi. Po mojej twarzy widać każdą najdrobniejszą zmianę emocji, nie potrafię kompletnie nic ukryć. To samo tyczy się mojego głosu – gdy dla mnie coś brzmi najnormalniej na świecie, okazuje się, że mój ton głosu brzmi, jakbym kogoś obrażała lub miała jakiś problem. Starałam się nad tym panować, niestety bez skutku. Trudno jest tłumaczyć każdemu napotkanemu człowiekowi, że nie gryzę, a moja mina nie oznacza, że chcę zabić jego i siebie.
Ktoś wie, jak wyłączyć twarz?
Meh, jakbym czytała o sobie, z tą różnicą, ze po mojej twarzy nie widać drobniejszych zmian emocji. Zawsze i wszędzie wyglądam jak seryjna morderczyni szukająca kolejnej ofiary. Tragedia podobno dzieje się, kiedy na chwilę odpłynę myślami (a robię to notorycznie) - moje znienawidzenie świata wyostrza się do wszelkich granic. A ja myślę, czy kupić sobie coś słodkiego, iść po książkę do biblioteki, albo czy mama uprała mi koszulkę podczas mojego pobytu w szkole. Ale czasami to po prostu zabawne, rodzi śmieszne sytuacje :')
ja jak klamie to się uśmiecham i mam wysoki głos
Widocznie nie jest Ci przeznaczone bycie kłamcą 😂
Mam tak samo, kiedy nad czyms mysle wyglądam na smutną i każdy mi sie pyta co sie stało. Niektórzy maja problem ze jestem wiecznie niezadowolona...
Mam dokladnie to samo, kazdy mi sie pyta, czy wszystko w porzadku. A to tylko moj neutralny wyraz twarzy...
U mnie to samo, ciągle pytania, czemu się nie uśmiecham i co mi jest.
Oj doskonale Cie rozumiem, ja jak sie zamysle ten mam wlasnie taki wyraz twarzy jakbym chcial kogos zabic za samo oddychanie
Najgorsze jest w tym, że nawet moi rodzice w trakcie "rozmowy" mówią mi: "Nie mów do mnie takim tonem!", mamo ja tak normalnie mówię i wyglądam :/
Resting Bi^ch Face Syndrome :D
Ja mam ponoć ''wieczną pogardę'' na facjacie, także pozdrawiam ;_;
Ja mam dokładnie tak samo...od diecka, w podstawówce miałam to nieszczęście, że matematyczka była dawniej również wychowawczynią mojego taty, więc pisała mi w zeszycie uwagi typu: "Drogi M, twoja córka wywołana do tablicy stoi z bezczelną mina", później w liceum, słyszałam, że mam wredny wyraz twarzy, że jak mi się coś nie podoba, to mam wyjść, albo że zabijam wzrokiem. Ton głosu....cóż...mam obecnie 30 lat, pracuje na dyrektorskim stanowisku w dużej firmie...ale ile przez to miałam różnych i dobrych i złych sytuacji...paczawszy od " jak Ty mogłaś tak zrugać prezesa", gdzie mnie się wydawało, że jest to tylko dyskusja na argumenty...lub spotkania w pokoju zwierzeń: " nie siej marazmu wśród współpracowników" itd.
Finalnie każdy się przyzwyczaił, widać moje humory, fakt, ale jeśli ktoś miał ze mną kontakt wcześniej, to już świetnie to zna.
Na codzien jestem całkiem do życia, a partner mówi, że zawsze podobały mu się kobiety z wrednym wyrazem twarzy i mówi do mnie "domina", "indor", "zołza". Także zupełnie się nie przejmuj. Ma to więcej plusów, niż minusów :-) przynajmniej większość ludzi naturalnie będzie się z Tobą liczyła :-)
~jak się nazywa zwierzę w drzwiach?
.
.
.
~indor!!!
Pszepraszam nie mogłam się powstrzymać
"Maam tAAk samo jak tyyy". U mnie różnica polega na tym, że gdy pracowałam w jednym miejscu przez 4 lata i koleżanki na tyle mnie poznały, że pomimo braku emocji ,w każdej chwili "widziały" jakie uczucia mną targały. W sumie to się cieszyłam, gdyż rodzina mnie po emocjach nie rozpoznawała (wieczny poker face) a koleżanki od razu były zatroskane jak spojrzały na mnie. Po pewnym czasie by być bardziej przyjazna dla otoczenia, nauczyłam się udawać emocje czyli głupio sie uśmiechać, manipulować brwami i odstawiać różne pozy jak Jim Carrey. Mam niski (ponoć) niekobiecy głos. Manipulowałam głosem byle tylko zyskać sympatię rozmówcy.
zalurz worek na leb i po sprawie
Jak ja lubię trolle za tę prostotę rozumowania :D