Dzisiaj mój narzeczony zdał sobie sprawę z tego, że nie nadaje się do długotrwałych związków, włączając w to oczywiście małżeństwo.
Dobrze, że mi to powiedział, szkoda tylko, że po 8 latach związku, 4 latach od zaręczyn i na 7 dni przed ślubem.
Dodaj anonimowe wyznanie
Lepiej 7 dni przed ślubem niż 7 dni po ślubie :)
Ślub ślubem.Zawsze można rozwód wziąć. Nic za to mocniej nie wiąże ludzi niż wspólny kredyt.
kiwikiwikiwi każdy ma jakąś swoją moralność, więc dla jednych przed ślubem to różnica a dlal jednych nie, tak samo z przed rozwodem.
Lepiej później się przekonać, że jest niedorozwinięty niż wcale.
Niestety często tak sie kończą długo letnie związki :/
mi typ po 6 latach narzeczenstwa, z data slubu wyznaczona stwierdzil, ze on sie jeszcze nie wyszalal, a ja go ograniczam
przytulam mocno
Wątpię że tak nagle zmienił by zdanie po 8 latach związku,coś innego musiało być na rzeczy
Trzymaj się 😀
Koleś nie chce Ci powiedzieć, że ma na oku kogoś innego.
Dramat
Ok..a...musi się nadawać? Wolałabyś, żeby Cię w tej kwestii okłamywał? Bo, generalnie, ludzie i ich oczekiwania w sprawie związku, potrafią się zmienić. I chyba lepiej powiedzieć to otwarcie i zmienić formułę związku, bądź sam związek, niż tkwić w czymś, co nie spełnia Twoich potrzeb? Nie? Bo alternatywą jest życie w narastającej niechęci i zgorzknieniu z bonusem w postaci liczenia kolejnych lat "bo tyle już jesteśmy, to jeszcze wytrzymam". Trochę chore..
Czyli nie od zawsze byłeś cuckoldowcem...jak to odkryłeś?
Pedomir, szczerze? Nawet nie chce mi się po raz kolejny tłumaczyć. Nie mam nic wspólnego z cuckoldem. Weź idź, człowieku, leczyć tą obsesję..
Chore to jest przez 8 lat blokować komuś możliwość ułożenia sobie życia, obiecać ślub, pozwolić się zaangażować emocjonalnie i finansowo w to wydarzenie oraz wspólną przyszłość, a potem porzucić. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co autorka czuła i pewnie czuje nadal. Nie rozumiem jak można oczekiwać od niej, że będzie się z tego cieszyć. Alternatywą, @Umbriel, było powiedzenie tego w ciągu tych 8 lat. Pomyślenie o drugiej osobie, a nie tylko o swoich czterech literach.
Ale zakładasz bezpodstawnie, że facet robił to "specjalnie", że od długiego czasu miał świadomość że związek z autorką go nie satysfakcjonuje, a, mimo tego, go ciągnął.. Dlaczego miałby to robić? Ja to widzę tak, że byli w związku, coś się w nim zepsuło, a facet doszedł do wniosku, że taka formuła go nie interesuje. Nie mam pojęcia, czy po prostu się wypalili, czy pojawił ktoś inny, czy, na przykład, autorka poczuła się "zadomowiona" i z wesołej partnerki zmieniła w kanapowego ziemniaka, grunt, że nikt nikogo nie zmusza do bycia w relacji. To kwestia dobrowolna.
Bo nie chce mi się wierzyć, że zmieniła się nagle. Jeśli była kanapowym kartoflem, to musiało to trochę trwać, np pół roku. Przez które on nie miał jaj zerwać tej relacji. Porzucenie kogoś tydzień przed ślubem jest świństwem dużego kalibru. Jeśli widział, że data się zbliża, to mógł przyspieszyć podejmowanie decyzji. Zaręczyny przecież są obietnicą ślubu, to już nic nie znaczy?? Będąc z kimś 8 lat ufasz mu, że dołoży wszelkich starań, aby Cie nie skrzywdzić, nie wystawi na pośmiewisko. A zobacz, ona po takiej akcji będzie strasznie nieufna, jeśli dojdzie do kolejnych oświadczyn przed ślubem będzie umierać ze stresu.
babe ma