#2cCxr
Przyszedł moment zapowiedzi imprezy firmowej, mini bankiet na ok. 30 osób w sali gdzieś dalej od miasta - jak tylko zejdą obostrzenia. Spytałem wprost - czy na bankiet też ma zamiar ubrać się jak do pracy w polu? Powiedziała, że ona nie będzie w żadnych sukniach paradować i nie ma zamiaru się stroić - bo dla kogo? Od szpilek nogi bolą, sukienki piją w plecy, od rajstop dupa się poci. Uciąłem temat, by wrócić do niego po dwóch tygodniach. Wyciągnąłem argument, że jakoś na początku związku ani szpilki jej nie przeszkadzały, ani żaden inny element garderoby. Nawet stare rozmowy wyszperałem, gdzie twierdziła, że sukienki to jedyny słuszny strój. Znów awantura, że ona pojedzie tak jak jej wygodnie. Powiedziałem wobec tego, że idę sam. Tak naprawdę znalazłem w internecie dziewczynę, która zgodziła się iść ze mną. W pracy nikt nie znał mojej byłej, więc sprawa była prosta. Z dziewczyną bawiłem się świetnie, było bardzo kulturalnie. Za fatygę ufundowałem jej weekend w spa. Nie mamy kontaktu po tej imprezie.
Z byłą odbyłem rozmowę na temat aparycji i dbania o siebie, powiedziała, że będzie chodzić jak jej się podoba i dla niej pogrzeby, śluby czy imprezy to nie okazje i ona się stroić pod dyktando nie zamierza.
Najlepsze, że wymagała ode mnie, karciła, że przez tydzień nie chodziłem na siłownię, a od siebie nic. No więc się pożegnaliśmy.
Często słyszę, że po pewnym czasie w związku jedna osoba przestaje dbać o siebie. Rozumiem jeszcze bardziej swobodne ubrania, czy zachowania przy drugiej połówce, ale na prawdę nie rozumiem, jak można nie dostosować się chociaż do pewnych okoliczności/okazji?
Bukina, absolutnie, obcasy są niezdrowe, ale elegancka koszula i spodnie jej nie zabiją, lub przynajmniej nie dziurawe na pogrzeb.
Opiszę bliską mi kobietę. Uwaza ze wygoda przede wszystkim. Szpilek nie nosi, zawsze płasko. Marynarek nie lubi, bo za sztywno. A mimo to na wesele wyglada wytwornie, a w pracy elegancko. Do rodziny na imieniny tez klasa.
Sam przez jakiś czas musiałem w pracy być w koszuli, no i dalo sie. Da sie wyglądać sensownie i wygodnie.
To sa efekty tzw "Body positive", czyli usprawiedliwianie flejstwa, niedbalstwa i zwykłego braku kultury. Masz sie podobać samemu sobie mimo ze wygladasz jak pajac z nadwagą. Niestety coraz czesiej spotykane. Ludzie nie lubia jak sie coś od nich wymaga, wola zyc bezstresowo, wiec trzeba to jakos usprawiedliwic, by czuli sie komfortowo.
Dobrze że zostawiłes fleje, z tego co mozna wyczytac w koncówce pewnie utyta jak swinia.
po tobie widać, że nie trzeba mieć nadwagi, żeby być pajacem.
@rutabo a ten jak zwykle doszukuje się na siłę nadwagi o czym nie ma mowy w wyznaniu, może zamiast na siłę doszukiwać się otyłości zacznij naukę czytania ze zrozumieniem.
to incel alkoholik, ktorego nawet dziewczyna z nadwaga by nie chciala, czego sie spodziewacie?
Jak widac zaskwierczały trzy grubasy. Weźcie się za siebie, poprawicie sobie samoocene. O korzysciach dla ciała nie wspomne.
Rutabo, kochanie, nie możesz ciągle wypierać swoich problemów. Zaakceptuj siebie albo przejdź na dietę. Powodzenia ❤️
@MartyMcFly O mnie sie nie martw spaslaku, dbam o siebie, tylko o was sie martwie. Już w wieku 30 lat nadwaga moze doprowadzić do nieodwracalnych zmian w koścu, sercu i narzadach wewnetrznych.
Bzdura - body positive jest ruchem dzięki któremu, wbrew pozorom, udało się schudnąć wielu osobom. Będąc otyłym, by ruszyć się z domu, np iść na basen, czy siłownie często najpierw trzeba akceptować siebie by nie przejmować się komentarzami że "w stroju kąpielowym wygląda jak świnia w wędzarni".
I nie, nie chodzi o płatki śniegu, Przełamać wstyd i lata kłamstw jakich się o sobie słyszało przez lata jest czasami naprawdę ciężko.
@typiara Ebubu Tiaaa polega na przełamaniu wstydu w wpierdzielaniu kolejnej tabliczki czekolady. Jakos nie widze tych cwiczacych grubasów, za to na forach widze wieczne usprawiedliwianie się. To nic innego jak promocja flejstwa, zarośnietych pach a nawet braku higieny (okołomenstuacyjne sprawy). Zero motywacji, wieczny płacz i jojczenie.
Mogła iść w eleganckich spodniach na ten bankiet, nie musiała się koniecznie wciskać w sukienkę i rajstopy. Z tym, że tak jak piszesz to poszłaby pewnie w dziurawych spodniach i poszarpanej bluzce.
Jak autor ją naciskał bezustannie i wracał co chwilę do tematu nie szanując kompletnie jej, jej zdania i jej decyzji to co miała robić, podkulić ogon i robić jak jej pan karze? Skoro wracał do tematu to znaczy, że tlumaczenia nie pomagały, więc jak już gdzieś ją ciągnął to ubierała się tak jak chciała z pewnym przesadzeniem tak dla zasady (stąd dziurawe czyli zwykłe obecnie jeansy a nie eleganckie spodnie), a że autor miał inną wizję to już nie jej wina. A zabieranie cichaczem innej dziewczyny i płacenie jej bo nie umie uszanować własnej dziewczyny to już szmaciarstwo z jego strony, tak się swoim partnerom nie robi.
Oczywiście ktoś musi bronić biednej, uciskanej dziewczyny dla której tak WIELKIM problemem było ubranie się elegancko całe DWA razy:D i to on niby okazuje brak szacunku, bo chciał by na pogrzebie i firmowym bankiecie wygladała elegancko. Przesadą z jego strony było jedynie zaproszenie innej kobiety. Jak można napisać, że nie szanował jej i jej zdania itd? A co ona niby pokazała idąc w takim stroju na pogrzeb? Naprawdę odrobina wysiłku może zdziałać cuda. Jak tak lubi chodzić w jeansach mogła iść w czarnych bez dziur i już by to wyglądało lepiej ale jej się nie chciało zrobić nawet tego minimum.
Skoro wracał do tematu, to znaczy, że mu na tym zależało. To była jego impreza robocza. Jak chce se laska robić wiochę, to niech robi u siebie w pracy, a nie u niego. Możliwe, że aparycja na takim przyjęciu ma duże znaczenie. Przylazłaby taka body-positive łajza w dresach do najdroższego hotelu w Wawie, gdzie wszyscy są w kieckach i garniakach za 5 tysięcy, a ty się uśmiechaj i udawaj, że wcale ci nie wstyd.
spoko sprobuj sam pochodzic w szpikach pare godzin
chociaz kurcze na oficjalna impreze mogaby ubrac jakas kiecke i buty na plaskim, bez przesady
chcialam radzic, bys szedl bez niej, ale widze, ze rozwiazales te kwestie
Istnieją eleganckie i wygodne spodnie, więc po co od razu kiecka?
No cóż, ja się tak ubieram. Wygodnie. I myślę podobnie o sprawianiu sobie dyskomfortu. Widać na początku się naginała, a może tak się nosi jak kogoś szuka.
W takich chwilach cieszę się, że nie jestem w związku, choć nigdy ubiór to nie był ważny temat.
na proszona oficjalna impreze, na ktorej partnerowi zaezy, by dobrze wypasc tez bys tak poszla?
Sorry, ale jeżeli poszłabyś w spodniach z dziurami, w których widać ci kostki to jesteś po prostu prostacka. Nie chodzi o niewygodne ubrania, a dostosowane do okazji.
Ja np nie rozumiem tego jechania po niej i ogólnie tego jak się przyjęło, że na pogrzebie trzeba być koniecznie na czarno i na 'galowo'. Ja nie jade na pogrzeb żeby inni na mnie patrzyli i decydowali czy wyglądam ok czy nie bo na twarzy i tak potwór bo pogrzeb czyli płacz. Ja na pogrzeb idę osobiście się ostatni raz z kimś pożegnać i ubieram się tak, żeby się nie zabić jak przez łzy nie będę wiele widzieć. A jak idę komuś na kim mi zależy towarzyszyć to nadal ubieram się normalnie bo nie mam żałoby przecież tylko wspieram kogoś obecnością, przytuleniem i słowem, a nie wyglądem
Trochę tak, ale jak mi to ktoś ładnie wytłumaczył gdy byłem jeszcze dzieckiem, ubrania które zakładamy czasami też coś symbolizują.
Czerń stroju to żałoba, oficjalny styl - szacunek. Jadąc w kolorowym poszarpanym stroju na pogrzeb dajesz znać innym że nie szanujesz ani osoby zmarłej ani zebranych tam ludzi.
Inna sprawa jak bardzo oficjalny będzie ten strój, czasami wystarczy tylko zamarkować trzymanie się tej żałobnej konwencji, szczególnie gdy ktoś pojechał tam jako wsparcie dla kogoś.
Tylko, że dla każdego elegancki strój wygląda inaczej. Mogą to być drobne różnice albo bardzo duże. I nawet jeśli nam się to nie podoba, to nie wiele możemy z tym zrobić.
I jestem tego doskonałym przykładem. Na przedstawienie w podstawówce miałam przyjść w stroju plażowym. Dla innych wyglądałam, jak cyganka (ich słowa), ale dla mnie to był zwyczajny strój plażowy.
Jedno nie wyklucza drugiego, cyganki też mogą nosić stroje kąpielowe;)
Ależ oczywiście, ale to nie był strój kąpielowy, to była bardzo kolorowa spódnica, równie kolorowa chusta i tak samo kolorowa bluzka. Po prostu trzymam się z daleka od plaż i tak sobie wyobraziłam strój plażowy po swojemu. To był tylko przykład.
Chociaż ja raczej ignoruję to, jak ludzie są ubrani. Na pogrzebie bym zwróciła głównie uwagę na fakt, że są na czarno. Reszta nie miałaby dla mnie znaczenia, nawet jak bym zobaczyła dziewczynę w dziurawych spodniach. Że są za krótkie i widać skarpetki to bym nawet nie ogarnęła, bo nie przyglądam się stopom innych.
Autorze bardzo mi się podoba jak pięknie opisałeś swoją byłą nie używając określenia "spasła się" :))
Grube już tak mają, szpilki cisną no bo nacisk kilogramów na centymetr kwadratowy jest ogromny a mimo wszystko materiał wytrzymuje.
Sukienka pije w plecy no bo gdzieś się to cielsko zmieścic musi:)
Rajstopy to najpierw trzeba założyć a to grozi ryzykiem, że się gruba przewróci i tylko szkody narobi.
Chłopie ciesz się, że tak wyszło.
To spa kosztowało pewnie mniej niż jedno wyjście z grubą do restauracji bo przecież wiadomo, że na jednym daniu się nie skończy a i gruba potrafi wypić a to kosztuje.
Zauważyłęś, że od kiedy się wyprowadziła to mieszkanie nie śmierdzi potem a w lodówce jest nagle nadmiar jedzenia?:)))
Weź idź do dietetyka i daj już spokój internetom.
ja nie muszę ale wszystkim grubym to doradzam:)) plus siłownia:)) plus rower:)) plus spacery)) plus pływanie:))
Posłuchajcie grubaski dobrej rady a na dobre wam to wyjdzie:)))
Jasne. Masz obsesje na tym punkcie wiec wszystko wskazuje na to, ze ty jestes gruby i tego nienawidzisz.
:))))) jestem nemezis grubasek:)))
ale niestety, waga w normie i się nie zmienia:))) od lat:))
Dwucyfrowa waga:))) - i tu właśnie szlag trafił trzycyfrówki, którym ciałka kochanego "nigdy za wiele":))))
ODEJDŹ OD TEJ LODÓWKI JEDNA Z DRUGĄ!!!!!!!!!
Co za idiota. Serio mówisz osobie, która waży 53kg, żeby nie jadła? Zwłaszcza, że nie jestem w domu. Nie zaglądam do lodówki, tylko jem obiady zazwyczaj i tyle. Nie lubię kanapek i takich, więc nie ma dla mnie nic ciekawego w lodówce.
Zauwazyłem pewna rzecz, mówie o młodszym pokoleniu nie o Januszach z czasów komuny, z wywalonym piwnym bebzunem. Mężczyźni zadbani, w miare wysportowani, a ich partnerki to jakies spoasione lochy odziane bez gustu. Do tego wulgarne jak pijany sztygar.
coś w tym jest.
Ostatnio chamstwo jest mocno w modzie.
Zwłaszcza jak "królewny" myślą, że ich nikt nie słyszy albo nie rozumie języka to potrafią dać taki popis, że uszy więdną .
No a już te "większe" to im więcej tłuszczu tym więcej decybeli.
Taka odmiana pijanej fryzjerki w pubie, która koleżaneczkom skarzy się na chłopa.
Ale nic to, trzeba je wspierać - mową , uczynkiem i mocnym zamkiem na lodówce i zamrażarce:))
Kociambe poruszający temat chamstwa, hahahahaha.
W każdym razie, akurat w Polsce to faceci są bardziej otyli od kobiet, są na ten temat statystyki, więc już nie pierdolcie.
oczywiście, gwoli sprawiedliwości, nie jest aż tak źle.:)))
Damn, człowieku znajdź jakieś hobby czy coś bo internet widać pozbył się ostatnich komórek mózgowych.
Nie wiem co o tym myśleć... po prostu nie pykło
Po zakupy pewnie wychodzi w legginsach bez bielizny pod spodem bo na chwilę to nie warto brudzić.
A co w tym złego?