#2yMQq
Ostatnio na pikniku firmowym robione były zdjęcia, ktoś zrobił zdjęcie mi. Nie poznałam się, zobaczyłam tam zmierzłą, zaniedbaną babę, ubraną w poplamioną za dużą bluzkę, a obok mojego faceta. Mimo że był ubrany na luzie, to nadal w wyprasowane, czyste ubrania, z uśmiechem na ustach przypatrywał się mi. Miał w oczach miłość. Coś mnie ruszyło, popłakałam się widząc to jak zaniedbałam się, jak zaniedbałam nasz związek. To przeze mnie uczucie przygasło, to ja zawsze mówiłam wieczorem, że boli mnie głowa, w weekendy nie miałam ochoty na głupie wyjście na spacer czy do restauracji, ani nawet ochoty siedzieć razem w ciszy. Cały czas w głowie wymyślałam jakieś problemy, miałam pretensje, jednocześnie nie wkładając od siebie ani trochę zaangażowania.
Postanowiłam, że biorę się za siebie, kupuję karnet na siłownię, a dziś ugotuję mojemu lubemu wspaniałą kolację. Chcę się znowu postarać, dla siebie, dla niego, dla naszego związku.
Warto czasem spojrzeć z boku na siebie i przemyśleć dlaczego nasz związek wygląda tak a nie inaczej, nie oskarżać kogoś, a zobaczyć winę w sobie. Mam nadzieję, że mój facet wybaczy mi to, jak nas zaniedbałam. Zaczynam się starać od nowa.
Jakkolwiek to brzmi, to zdjęcia pomagają spojrzeć na siebie z boku ;-)
Patrzę w lustro i jest ok, oglądam zdjęcia i się zastanawiam kto to jest? Co to za twarz? Ja mam taki profil:o? dobrze, że tak rzadko go widuje
HowDeepIsYourLove mam tak samo, ale jak to działa? nie mam pojęcia...
Przede wszystkim to kwestia tego, że nie jesteśmy symetryczni. Przyzwyczajamy się do swojego odbicia lustrzanego, więc widząc się na zdjęciach widzimy "niby siebie, ale jednak nie do końca". Takie odbicie sobie obrazu wiele zmienia, ja np. zawsze jak coś rysuję/maluję i nie jestem pewna, czy coś zrobiłam krzywo czy dobrze, to chwytam pracę i patrzę jak wygląda jej odbicie w lustrze. Często zauważam jakieś rozciągnięcia czy inne błędy, których nie dostrzegałam patrząc "normalnie".
HowDeepIsYourLove - A to akurat też kwestia fotogeniczności. Naprawdę jest coś takiego jak fotogeniczność, to kwestia układu kostnego twarzy. Niektórzy wyglądają spoko na żywo, a na zdjęciach najczęściej wychodzą niekorzystnie i muszą bardzo długo pracować nad znalezieniem swojej najlepszej pozy, kątów (też tak mam i to chyba częste). Pocieszę cię, że wiele z tych osób, które są niefotogeniczne wychodzi normalnie na filmach - bo w ruchu, w 3D, widzimy danej twarzy więcej, wzrok ma więcej danych i nie oszukuje nas tak samo jak widząc "płaskie" foto.
Lunathiel, problem w tym, że wszyscy mówią mi, że jestem bardzo fotogeniczna :D
HowDeepIsYourLove Zdradzę Ci sekret - pewnie mają rację ;3
pewnie tak :x
Wielkie gratulacje, trzymam kciuki!
Napisz za miesiąc czy nadal twoje postanowienia są wcielane w życie
Szacunek za to, że dostrzegłaś co jest na rzeczy i chcesz nad tym popracować.
Czy tylko mnie się to skojarzyło z facebookowym "Krótka historia jednego zdjęcia"? :D
Też byłam w związku, gdzie zaczęło się rozpadać. Tylko że w moim przypadku, każda ze stron nagadywała na siebie, obarczała się, miała pretensje do drugiej osoby. I tak jak ja zaczęłam spoglądać z innej perspektywy, zaczęłam się zmieniać - tak moja druga połówka jeszcze mocniej na mnie naciskała, obwiniała. Rozeszliśmy się po jakimś czasie, jednak te moje wtrynianie zmian coś mi udowodniło. To, że już nie warto się starać dla tej osoby, bo nic między nami nie ma, poza oczywiście jadem. Dlatego też polecam czasem się odciąć, wyjść z siebie i stanąć obok, z głową oceniając sytuację.
Jestem w szoku. Szkoda, że takie sytuacje są tak rzadkie, że aż są bardzo wysoko oceniane na stronie typu anonimowe.
Dba się dla samej siebie nie faceta. Kiedy w końcu ludzie zrozumieją, że to że się jest jest długo w związku nie oznacza że można przestać się starać, bo myśli się że coś jest na zawsze.
Co jest złego w dbaniu o siebie TEŻ dla kogoś? Szczególnie, dla kogoś, komu zależy na Twoim dobru i zdrowiu i widzi Cię codziennie.
A ja uważam, że wszyscy mają trochę racji: dbać o zdrowie i porządny, schludny wygląd warto dla siebie samego/samej.
Ale, tak jak napisała Serwatka, można się też starać dla kogoś - choćby ubierając się ładniej, niż by się ubrało w chwilach, gdy niczym złym nie byłoby wyglądać nieco nieporządnie, np. do prac domowych. Nie mówię, żeby odkurzać w sukience i szpilkach, tylko żeby nie chodzić w ciuchach, które wyglądają jak ze śmietnika ;) Tak, żeby partner nie miał poczucia, że stroimy się tylko dla innych, a to, jak on nas widzi, kompletnie nam już zwisa...
Owszem, można się ubrać na randkę ładnie albo po prostu ładnie dla partnera bez okazji. Nie ma niż złego w dbaniu o siebie dla kogoś, ale nie wolno zapominać, że robi się to przede wszystkim dla własnego dobra. Chodziło mi o dbanie o siebie tak ogólnie, o zdrowie i schludny wygląd, bo wiele osób będąc w długich związkach zaczyna o tym zapominać. Wiele wyznań było na tej stronie, że partner/ka przestali o siebie dbać.
Myślę, że to zależy od stopnia w jakim ktoś dba o siebie dla siebie, a w jakim dla kogoś innego. Jeśli tego drugiego jest więcej i całe swoje zmiany opieramy na "bo co on/ona o mnie pomyśli", to no nie wiem, dla mnie brzmi to, jak głębszy problem i coś niezdrowego.
Poza tym z doświadczenia powiem, że w razie rozstania łatwiej jest iść dalej i wciąż o siebie dbać, gdy od początku robiło się to dla siebie.
Ojej to o mnie😱
Bardzo dobrze, ze zrozumiałaś co jest nie tak w Twoim zachowaniu, a odnosząc się do porównywania się z innymi to zupełnie to rozumiem.. Mam identycznie, ale to, że jestem bardzo pozytywna osobą, pomaga mi z tym walczyć :)