#3of0D

Rozwodzę się z mężem alkoholikiem. Jeszcze wyprowadzając się rok temu wierzyłam, że pójdzie na leczenie i wrócimy do siebie. Mój mąż przez ten czas miał podejście do leczenia, ale go nie przyjęli na odwyk ze względu na niewielką ilość alkoholu w wydychanym powietrzu. Potem już nie próbował. Ma mózg wyprany przez alkohol, nie da się z nim logiczne porozmawiać i notorycznie kłamie, żeby się choć trochę wybielić.
W tym czasie ja siedziałam w domu z naszym dzieckiem. Patrzyłam, jak poznaje nowe smaki, uczy się siadać, a potem chodzić. On rzadko bywał, potem wcale.
Aż przyszedł dzień, kiedy sobie o nas przypomniał. Prawie dostałam zawału, jak go zobaczyłam na schodach.

On kocha mnie. Ja kocham jego. Przez cały ten czas, mimo tego całego syfu. Widziałam to w jego oczach i wiem, że on zobaczył to samo w moich. I cholernie mnie to smuci, bo niczego nie zmienia.
ad13 Odpowiedz

Może i kocha, ale póki pije, to możesz być pewna, że - ponad wszystko i wszystkich - tylko alkohol. A uszkodzenia mózgu może mieć już trwałe. Także nie rób sobie w głowie zbędnego bałaganu, nie warto.

kociambe Odpowiedz

"nie przyjęli na odwyk ze względu na niewielką ilość alkoholu w wydychanym powietrzu." - CO TAKIEGO???:)))

ToTylkoJa90

Na odwyk nie przyjmują osób pod wpływem.

karlitoska

myślę, że to może być kit, który jej sprzedał, bo tak jak pisze ToTylkoJa90 nie przyjmują pod wpływem.

Vampiregrin66

Może właśnie dlatego go NIE PRZYJĘLI? Ze względu na alkohol w wydychanym powietrzu w ilości niewielkiej. Ja to tak rozumiem.

bylylektor

Na odwyk nie przyjmują osób pod wpływem. Są magicy, którzy o tym wiedząc przemycają małpkę i krótko przed dotarciem do szpitala specjalnie wypijają by wykazało. Inni potrafią trzeźwieć dwa dni i jak niecały dzień nie pił (jedynie piwo żeby deliry nie było) to i tak mu wykaże.

tramwajowe

Pracowałem w miejscu terapii AA. Przed każdym spotkaniem było badanie alkomatem. Każdy miał swój ustnik, jak ktoś zapomniał to musiał sie wrócić i przynieść, inaczej nieobecność. A jak ktoś był pod wpływem to wylot z terapii.

kociambe

Dziękuję za wyjaśnienie:)

tramwajowe

@Zmineralizowana Ta grupa o której piszę powyżej, to był tzw dzienny oddział. Były spotkania z terapeutami, jakies zajęcia. Finansowane chyba przez miasto albo przez NFZ, ludzie mieli za to L4. Musieli być trzeźwi, bo inaczej sporo tracili.

dewi

karlitoska: Tak się dzieje naprawdę. Przy przyjmowaniu do ośrodka odwykowego najpierw sprawdzają alkomatem - jeśli wykaże jakieś promile, nie przyjmują. Swego czasu do takiego ośrodka odwoziłem swojego pasierba - Za pierwszym razem tak się stało, miał chyba 0,30 (oczywiście twierdził, że nic nie pił) i go nie przyjęli. Dopiero drugim razem, gdy na alkomacie było 0,00 został tam, a i tak musiałam przekonywać przyjmującą, żeby go przyjęła, bo mu trzęsły się ręce, mimo, że alkomat pokazywał owo zero, to ona twierdziła, że jest po alkoholu. Zresztą musiałam Dopiero interweniować u lekarza, z którym wcześniej umawiałam się, że przywiozę chłopaka i przyjęli go na detoksykację.

tramwajowe Odpowiedz

To jest straszna choroba. Dobrze robisz że chronisz dziecko.
Miłość może wiele, ale do walki z nałogiem też trzeba wiele siły.
Może Ty i dziecko będziecie dla niego motywacją? Może spróbuje jeszcze raz.

Osobiście znam gościa, mam go w rodzinie, który próbował kilka eazy w ciągu dziesięciu lat. W końcu sie udało. Teraz ma jakieś 25 lat niepicia, dzieci nie miały ojca, ale wnuki mają super dziadka.
Ale znam też takich, co im sie nigdy nie udało.

Radziłbym szukać pomocy, bo samemu to mało komu sie udaje.

3timeilosepassword Odpowiedz

Trochę słabo według mnie, że zamiast pomóc komuś od razu, póki ma motywację do leczenia, to stawiają warunki, które trzeba spełnić w ogóle na samym początku. Ktoś może tak, jak mąż autorki, przyjść, zostać odrzuconym, i już nie wrócić. Lepiej, jak ktoś przyjdzie nie do końca jeszcze trzeźwy i zacznie się leczyć, niż jak ktoś przyjdzie nie do końca trzeźwy i zostanie wykopany, po czym nie będzie chciał już próbować i stoczy się na sam dół.

ohlala

Takie leczenie kosztuje. Chcą się pewnie skupić na osobach, które wykazują chociaż minimalną motywację wewnętrzną bez której leczenie nie będzie miało sensu.

tramwajowe

@3timeilosepassword Zgadzam się, masz dużo racji. Czasem decyzja o leczeniu jest podejmowana spontanicznie i taka osoba, jeśli zostanie odrzucona to się zniechęci.
Jednak większość placówek ma ten warunek. Wynika on z wielu powodów i z wielu lat doświadczenia.

Esza

Nie da się z osobą pod wpływem prowadzić sensownej terapii. To po prostu się wyklucza, bo osoba nietrzeźwa nie jest w stanie realnie ocenić swojego stanu, a także wysnuwać wniosków. Do skutecznego leczenia potrzebna jest siła walki i jasny umysł. Jeśli ktoś nie może przestać pić choćby na jeden dzień aby rozpocząć terapię, to nie ma szans utrzymać innych postanowień.

3timeilosepassword

Esza, no gdyby ktoś cały czas przychodził pod wpływem, to można wywalić, bo po jakimś czasie widać, czy powinny być już jakieś postępy i jeśli być powinny, a ktoś ewidentnie to olewa i tylko "odbębnia" terapię, bo żona każe, to nie warto się z takim użerać.
Ale może być też tak, że ktoś właśnie pod wpływem impulsu poszedł się leczyć i póki co nie potrafi przestać pić na jeden dzień, albo po prostu dzień wcześniej nie wiedział, że pójdzie na terapię, ale jak już zostanie zapisany, to będzie nad sobą pracował, bo trudniej zrezygnować z czegoś, co się już zaczęło, niż zacząć coś zupełnie od zera.

rutabo Odpowiedz

Daj mu sie zapić. Nie ma sensu wracac, bardzo niewielu osobom sie to udaje, zazwyczaj wóda niszczy im zdrowie i nawet po trzeźwemu im odbija.

budyn4 Odpowiedz

Myślę, choć mogę się mylić, że jeśli pozwolisz mu się zbliżyć, on dostanie sygnał, że może dalej żyć jak dotychczas.
Co znaczy mózg sprany alkoholem? Jest tam jeszcze w ogóle człowiek, który nie pił? Jest tam jeszcze ktoś przytomny, logiczny?
Ja bym postawiła ultimatum. Ale powiedziała, że nie będę czekać w nieskończoność. Jeśli nie pojawi się po odwyku, nie będzie już dla niego miejsca w rodzinie. Jeśli wróci do picia, nie będzie już dla niego szansy. To twarda, ale szansa, że ma po co walczyć o siebie.

Poza tym to normalne, że tęskni do domu, gdzie było ciepło, czysto, zona, dziecko, jedzenie, sens dalszej egzystencji, a w gruncie rzeczy dało się pić. I że ma nadzieję, że da się dalej. Oczywiście, że może kochać. A kogo miałby, skoro to jest tam? Kto inny da mu, w stanie w jakim jest, tyle na raz, szybko?

tramwajowe

@budyn4 Dodam, że jeśli gość przejdzie odwyk i przestanie pić, to żeby go dobrze wspierać radziłbym żeby Autorka też pogadała z terapeutą. W niektórych ośrodkach odwykowych są spotkania dla całej rodziny. To ważne. Bo alkoholik pozostanie alkoholikiem już zawsze, musi czuć wsparcie bliskich.

Dragomir Odpowiedz

To nie tę osobę pokochałaś, tamtej już nie ma. Jeśli nadal będzie pił to wciągnie Ciebie i wszystkich dookoła w swoje problemy, alkoholicy którzy są roszczeniowi tak robią - oni są w centrum uwagi. Niejeden majątek by przechlał gdyby miał, i gdyby mu wątroba tylko pozwoliła. Odejdź, podziękujesz kiedyś sama sobie.

Tyctarara Odpowiedz

Słusznie odchodzisz. Niestety, jeśli chory nie chce, to wołami go nie wyciągniesz z nałogu... może rozwód go otrzeźwi, może jednak zgłosi się na odwyk trzeźwy. A może nie... i nie ma co trwać „na dobre i złe”, bo tylko zniszczy to życie dziecku.

sennazmora Odpowiedz

Uszy do góry. Miałam 25 lat, jak wzięłam ślub. Wcześniej razem trzy lata, z tego dwa już mieszkaliśmy razem. Rozwiedliśmy się w 2018 r. po 5 latach małżeństwa i 8 latach związku, mimo, że obydwoje się kochaliśmy. Było cholernie ciężko, ale to jest lepiej. Dla nas obydwojga. I choć cały czas jest sentyment, pewnych różnic nie dałoby się pogodzić, stało się pomiędzy nami zbyt wiele, by to naprawić. Czasami miłość sama w sobie to za mało. Trzeba ustępstw dwóch stron.

PonuraBajka Odpowiedz

nic się nigdy nie zmieni, pogódź się z tym

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie