#3rAv1

Pytanie co robić, nie chcesz - nie czytaj. Jestem w czarnej dupie

Na początku lipca miałam wziąć ślub. Zaliczki wpłacone, ponad 15 000. I żeby nie było, że jakieś kredyty, wszystko za własne pieniądze. Chcieliśmy piękne wesele, 80 najbliższych osób, mnóstwo przygotowań, szukania, zamawiania, nauka pierwszego tańca. Sukienka się szyje, zaliczka wpłacona. Do zapłaty połowa z 1500, jeśli mi ją uszyją, to co z nią zrobię? Jak zrezygnuję, to zaliczka w dupę. Jak wezmę, zapłacę resztę, a ślubu nie będzie, bo kto mi go da? Kto robił wesele ten wie, ile czasu na to poszło. I wszystko psu w dupę.

Wiem, że ludzie umierają, tragedia się dzieje. Ale nie wiem co robić. Kupa kasy ciężko zarobiona pójdzie się walić. Przekładać? Odwołać? Wziąć tylko ślub? Jaki to ślub, jak będziemy tylko my i świadkowie, nawet rodzice nie będą mogli w tym uczestniczyć... To miał być ważny dzień. Jeden jedyny. Nie wiem, czy to się skończy, czy warto to przekładać, czy to wszystko walnie i nie będzie już nic. Tyle kasy poszło... Nawet nie opłaca się do sądu iść, jak nie będą chcieli oddać.

Dla niektórych to może głupie. Ja chciałam ślub. Śmiejcie się, ja nie wiem co robić.
JoseLuisDiez Odpowiedz

Nie panikuj, do lipca jeszcze bardzo daleko, epidemia powinna się wypalić, a wszelkie obostrzenia zostaną powinny zostać zniesione. Poza tym spójrz na to z drugiej strony. Cała branża eventowa przeżywa kryzys, nie powinniście rezygnować z wesela, co najwyżej wszystko przełożyć i to tylko w sytuacji jakby obostrzenia zostały przedłużone. Poczekajcie tak gdzieś do końca maja, jeżeli sytuacja będzie wyglądać podobnie do tej obecnie to wtedy możecie planować zmianę terminu. Co do zwrotu środków to nie wiem do końca jak to wygląda. Jeżeli w dniu planowanego wesela nie będzie obowiązywać żaden zakaz zgromadzeń to wydaje mi się, że występowanie o zwrot zaliczki jest bezzasadne. Swoją drogą nie rozumiem po kiego ludzie wydają aż taką kasę na ślub, po co aż taka uroczystość. 80 najbliższych osób? Macie aż taką dużą rodzinę? Takie trochę typowo polskie podejście - zastaw się i postaw się.
Powinnaś się bardziej martwić sytuacją gospodarczą, że możecie stracić pracę i wtedy zaczną się prawdziwe problemy.

Tak te 80 osob to najbliżsi, z którymi mamy ciagly kontakt i u ktorych bylismy na weselach. Mamy duze rodziny, 50 osob jest z jednej miejscowosci i praktycznie codziennie sie widujemy. Moj tata ma 15 rodzeństwa, narzeczonego rodzice lacznie 10. I z każdym jest codzienny kontakt i pomoc. Poza tym tak jak pisałam to nie kwestia postaw sie a zastaw sie, kasa na to jest, majac wielka rodzinę z którą sie widuje codziennie to dla mnie to skromne przyjecie, gdzie i tak wszyscy nie sa zaproszeni, tylko jak przepadnie to szkoda, wiadomo mozna za to kupic mase rzeczy. Z tym przelozeniem to też wlasnie średnio, u nas jakakolwiek sala jest zajeta na 2-3 lata do przodu. Musialabym czekac 3 lata zeby zrobic przyjęcie albo odwolac i stracic kase. Sala i inni raczej do ostatniego dnia beda zwlekac z odwolaniem byleby nie oddac, bo pewnie nie mają nawet co oddawac skoro nie pracuja.

alex1141

@Malekotkidwa wczoraj przełożyłam ślub z czerwca na pierwszy weekend października. Nie straciłam ani grosza. Jeśli ta pandemia się nie skończy przełożymy na przyszły rok ale wszyscy są w miarę wyrozumiali, z tymi którzy nie są i tak się dogadałam. Warto spróbować, ja dzwoniłam po kolei do wszystkich pytając o wolne terminy, a następnie dopasowałam.

JoseLuisDiez

@alex1141
A jaką masz pewność, że firma/y organizująca wesele będzie jeszcze istnieć w październiku?
Pracuję w branży turystycznej, na razie przekładamy wszystkie rezerwacje na późniejsze terminy, ale już wiem że jak obostrzenia nie zostaną zniesione przed sezonem to firma padnie.
@Yavanna
Nie nie jestem optymistą, tylko wiem że jak obostrzenia nie zostaną zniesione w ciągu najbliższych 2 miesięcy, to praktycznie cała branża turystyczno/ ewentowo/ rozrywkowa padnie i co z tego że ktoś wpłacił zaliczkę, że miał rezerwację, jak po prostu nie będzie już firmy i co najwyżej może uda się po latach dostać zwrot wpłaconej zaliczki z masy upadłościowej firmy.
Tarcza antykryzysowa to fikcja, na nic się nie zda, jeżeli firma nie ma żadnych dochodów, a nadal ma wydatki - trzeba płacić pensję tym pracownikom, co jeszcze nie zostali zwolnieni, podatki, raty kredytów itd.
Wszyscy myślą, że jak zostaną zniesione obostrzenia to cyk i wszystko wróci do normy, a nawet jak jakieś firmy popadają to rynek nie zna próżni i pojawia się nowe - to nie tak działa - gospodarka poniosła już duże straty, a będą jeszcze większe i odbudowanie tego wszystkiego potrwa długo - dłużej niż epidemia.

alex1141

@JoseLuisDiez
Nie mam żadnej pewności, ale dlatego wszystkie zaliczki (oprócz sukni) wyniosły mnie nie całe 3 tys, resztę pieniędzy po wykonaniu usługi. Wiec jeśli to wszystko nie wypali to nic mi nie da wściekanie się, a te 3 tysiące jakoś przeżałuje. Myślę, że podeszłam do sprawy odpowiedzialnie dogadując się od samego początku na takie zaliczki, żeby w razie czegokolwiek nie stracić jak autorka 15 tys. To są ogromne pieniądze.

audrzej

@JoseLuizDiez branża weselna jest o tyle dobra, że większość osób pracuje, ludzie nie są zatrudniani na etat, tylko na umowach zlecenie, nie płaci się za nic czynszu w większości wypadków, a sprzęt nie służy tylko do zarobku ale i dla naszej własnej przyjemności - np instrumenty muzyczne. Dodatkowo każdy wie, że jest to praca sezonowa więc my tak łatwo nie padniemy bo nie ponosimy dużych kosztów stałych. Dodatkowo mamy zobowiązania w postaci umów na 3 lata do przodu. Więc spokojnie, większość usługodawców o ile od początku nie są nastawieni na oszustwa - będą działać.

agathe

80 osób to naprawdę nie jest tak dużo. To raczej średniej wielkości wesele. Moi rodzice mają każde po dwójce rodzeństwa, a i tak moja najbliższa rodzina to około 60 osób. Do tego rodzina narzeczonego, moi znajomi, jego znajomi, każdy z osobą towarzyszącą... Ja myślę, że trudno by mi było się zamknąć w setce.

innanitka Odpowiedz

Nie wiem, czy bierzecie tylko cywilny, czy "kościelny" (czyli 2w1 kościelny+cywilny).Teraz możesz wziąć cywilny, abyście byli rodziną w świetle prawa, a jak się uspokoi, to zróbcie kościelny, ew. wesele na "poczet" cywilnego. Mam dwie osoby w rodzinie, które z przyczyn losowych najpierw wzięły malutki ślub cywilny, a po roku (tak, PO ROKU!) wyprawiły wesele na ile osób zapragnęły i nikt nie miał z tym problemu. Masz rzetelny powód, aby tak postąpić (ograniczenia związane z epidemią).

Morison

Rok to jeszcze nic =] Siostra znajomej kiedy postanowiła wziąć swój ślub była w ogromnej bidzie, dlatego wzięli mały ślub kościelny z rodzicami i rodzeństwem + skromny obiad w domu.
A po 10 latach na rocznice wyprawili sobie odnowienie przysięgi i ogromną imprezę "ślubną". Można i tak, kwestia fantazji =]

paella Odpowiedz

Wszyscy przekładają i zazwyczaj sale i inni eventowcy wyrozumiale idą na rękę zmieniając terminy a Ty nie sprawdziłam nic tylko siedzisz i panikujesz.

Ruudiinii

Dokładnie... Ja miałam brać ślub za niecałe 2 tygodnie i też musiałam to przełożyć. Znaleźliśmy termin na tej samej sali weselnej, w tym samym kościele, u tej samej kapeli i z tym samym fotografem 🤷‍♀️ ślub przełożony na 1 niedzielę września i nie straciliśmy ani złotówki włożonej w przygotowanie. Nie rozumiem po co płakać zamiast wziąć się za szukanie rozwiązania. 🤦‍♀️Do lipca jeszcze 3 miesiące, my musieliśmy zdecydować w przeciągu 2 tygodni co mamy zrobić ze ślubem i weselem.

paella

To jest to - działać, dzwonić, pytać. Są pewnie dziesiątki, jak nie setki tysięcy par w podobnej sytuacji - w końcu wiosna i lato to najpopularniejsze pory roku na wesela. Natomiast łatwiej jest płakać i pisać anonimowe wyznania.

Histeria Odpowiedz

Ja miałam brać ślub w połowie czerwca. Udało nam się przełożyć na rok do przodu. Nie tracimy nic, bo wszystko zostaje bez zmian, poza terminem. Jedyne co muszę teraz zrobić to zamówić nowe zaproszenia. Nikt się nie dziwi, każdy mówi, że to rozsądne. Woleliśmy nie ryzykować, że będziemy musieli w ostatniej chwili odwołać, albo (jeżeli by się udało) to całe wesele słuchać, jak wszyscy przeżywają koronę. Każdy z wykonawców był bardzo pomocny i bez problemów przekładali. Niektórzy nawet mówili, że spodziewali się mojego telefonu. Także ja radzę przełożyć i przestać się zamartwiać.

tramwajowe Odpowiedz

Nie śmieję sie.
Każdy ma swoje tragedię, swoje priorytety i wkurza mnie strasznie takie gadanie: inni mają gorzej.

diq1 Odpowiedz

Możesz też wziąć skromniutki ślub teraz, a za rok, dwa, czy trzy zrobić odnowienie przysięgi małżeńskiej z weselem jakie sobie planowałaś.
Część zaliczek może uda się odzyskać, albo "przełożyć", na inny termin, bo wszyscy są w takiej samej dupie i mogą nie mieć oddać. Zwyczajnie nie mieć, to nie musi być kwestia nie chęci.

bazienka Odpowiedz

tak czytalam to i myslalam, ze facet zostawil cie pare tygodni przed slubem
a najlepsze, co mozesz zrobic to
- uszyc sukienke ( tak, by mozna bylo dokonac poprawek, lub umowic sie na pozniejszy termin oddania)
- wziac slub w malym gronie teraz lub przelozyc- chociaz nie bedzie pewnosci, na kiedy...
- wynegocjowac zmiane terminu wesele ( wszak nie rezygnujecie, nie wasza wina, ze pandemia, a branie od was hajsu za usluge, ktorej ktos nie moze zrealizowac podpada pod wyludzenie)
- do lipca jeszcze sie wszystko moze uspokoic, ale warto zorientowac sie w negocjacjach terminu juz teraz

NajebanaAleDama Odpowiedz

Ja miałam brać ślub w maju, przełożony na kwiecień przyszłego roku, sukienka się szyje, będzie uszyta na jesień, wszystko udało się przełożyć bez straty zaliczek. Nie panikuje tylko zacznij się interesować tematem. Jestem zła na tą sytuację, ale co zrobisz? Nic. Trzeba zrobić tak, aby ten dzień był tym najpiękniejszym, a nie brać ślubu na siłę, bo miał być wtedy i koniec.

Pichos Odpowiedz

I znajomych w rodzinie wesele miało być 1 sierpnia i juz odwołali bo ma być jakiś 3 miesięczny okres bez dużych imprez po zakończeniu pandemii... Ile w tym prawdy to nie wiem

Libby25 Odpowiedz

Jestem w tej samej sytuacji, 3 lata planowania, zaliczki popłacone. Czekamy do końca maja na decyzje co dalej, jeśli sytuacja będzie klarowna to włączamy motorki i dopinamy wszystko, jeśli nie przekładamy (choć w ogóle sobie tego nie wyobrażam).
Co do samego wirusa:
Prawda jest taka ze nic się nie poprawi jeśli połowa kraju będzie przestrzegać „zasad” a druga połowa nadal będzie je wyśmiewać i chować się po krzakach, „ja mandatu nie przyjmę bo co”, brajenk ma urodzinki musi być przyjęcie, banki, sklepy, biura bo ja muszę iść i już, itd. Dramat. Usiąść na dupie w domu (wiadomo praca pracą), a 2/3 tyg i spadnie zarażalność, szpitale wyjdą na swoje, a sytuacja się będzie normowała.. liczę ze ta druga połowa w końcu włączy zalążki mózgu i włączy myślenie, a dzięki temu firmy przeżyją, a ludzie spełnią swoje plany. Trzymajmy kciuki :-)

Zobacz więcej komentarzy (14)
Dodaj anonimowe wyznanie