#57lmY
Do miasta dojeżdżam pociągiem. Gdy dzisiaj przyszedłem na peron usłyszałem za plecami radosne “Heeej”, odwracam się, a tu siostra mojego najlepszego kumpla, z rozłożonymi na boki rękami. Gest był jednoznaczny, domyśliłem się, że chce mnie uściskać na powitanie, więc ją objąłem - choć normalnie się tak nie witamy. Uścisk wyszedł jednak jakoś dziwnie, była sztywna i wcale mnie nie objęła, a ręce wciąż trzymała rozłożone. Odsunąłem się, przypatrzyłem się dokładnie, a to nie była siostra kumpla, tylko zupełnie obca kobieta, która chciała się przywitać z inną babką, która stała za mną.
Były chyba równie osłupiałe jak ja, bo nic nie powiedziały, a mi momentalnie tak zaschło w gardle, że nie potrafiłem nic wydusić, więc tylko odszedłem jak gdyby nigdy nic.