#6SnGu

Jako że "Klient nasz PAN" i nie wolno buractwu powiedzieć prosto w oczy co się myśli, przedstawię kilka sytuacji z komentarzem, który aż się ciśnie czasem na usta, ale którego kupujący usłyszeć od kasjerki, rzecz jasna, nie może.


1. Niedziela, 7 rano, otworzyłam stację paliw o 6 i zamknę o 22, wieś, ruch nieduży, więc jestem sama. Wchodzi facet i z tekstem "no jakby moja żonka musiała rano w niedzielę iść do pracy zamiast ze mną i dziećmi posiedzieć, to by mi było przykro". No proszę pana, proszę sobie wyobrazić, że mi też nie jest miło. Ciekawe, czy pańskiej szanownej małżonce nie będzie przykro, że w niedzielę rano ma pan tak nieodpartą ochotę na 0.2, że aż musiał pan z ciepłego łóżeczka wyjść i przyjechać na stację. Gdyby nie tacy jak pan, klientów by nie było o tej porze i może szefostwo łaskawie pozwoliłoby otworzyć trochę później.
2. Nagminne "Poproszę te MOJE papierosy. No jak to, pani nie wie, co JA palę? Nie zamówiła MI pani MOICH papierosów? To ja teraz PRZEZ PANIĄ nie będę miał co palić!". No jasne, bo twoje Rothmansy za 12 zł są tak wyjątkowe, że nie da się zapalić innych.
3. "Na tym tajgerze pisze 1.99, a pani mówi 4 złote? Jak 1.99, to 1.99 powinno być!" Aż kusi podać prywatny numer do szefowej, może specjalnie dla szanownego pana zrezygnuje z marży. Nie mam już siły tłumaczyć, co to znaczy cena sugerowana, że jestem tylko pracownikiem i nie ja ustalam ceny.
4. "Jaka to stacja paliw że nie macie tego, tego i tamtego!" Odpowiadam do rymu - sraka. Nie ma i już, i znów ja muszę się tłumaczyć zamiast właścicieli, dlaczego na małej prywatnej stacji paliw nie ma automyjni/kompresora/kawy/hot dogów.
5. Oczywiście ukochane teksty między wierszami typu "Niech pani poleci jakieś fajne prezerwatywy, jakie pani lubi, a może owocowe? Jakie winko pani lubi? Takie żeby przyjemnie się wieczór rozwinął, he, he". No brak słów.
6. "Może mi pani jakąś fakturkę na olej wypisać? Dane są w systemie, jak ktoś nie weźmie paragonu, to mi wypisać i sobie odbiorę" (dla niewtajemniczonych - chodzi o odliczenie sobie akcyzy za paliwo). Hmm, przestępstwo gospodarcze, mówi to panu coś, panie Ferdku?

Tak więc pozdrawiam z mojego kochanego "cepeenu".
JoseLuisDiez Odpowiedz

Praca w usługach pozwala poznać rozmiary chamstwa, buractwa i głupoty ludzkiej.

bazienka

i dlatego uwazam, ze kazdy obowiazkowo powinen popracowac tak kilka miesiecy, moze ludzie byliby milsi

illuminae

Nie byliby. Chamy pozostaliby chamami, tyle że po drugiej stronie lady.

Corazwiecejpustki Odpowiedz

Dosc dlugo pracowalem na kasie na stacji benzynowej, pozniej w kinie. Tego typu klienci zdarzali sie rzadko ale bywalo. Mialem na nich swietny sposob, ktory (prawie) zawsze dzialal. Moim wzorem byl Hannibal Lecter. Wpatrywalem sie w takiego delikwenta z grymasem imitujacym usmiech, uwazajac aby ani razu nie mrugnac. Zadawalem rzeczowe, krotkie pytania pozwalajac sie pieniaczowi wypienic. Szybko jednak tracili rezon. Najbardziej mi sie podobala ta niepewnosc w oczach, gdy zyczylem im na koniec spokojnej reszty dnia.
Na monitoringu widac bylo spokojnego, usmiechnietego pracownika i mniej lub bardziej pomylonego buca. Nawet fajnie bylo ogladac te nagrania w towarzystwie kierownictwa, ktore rozpatrywalo skargi.

Agatulka

Ubawiłem mnie nie ma co.

BigosMojPan Odpowiedz

Pamiętam jak pracowałam w salonie sprzedaży u pomarańczowego operatora. Salon znajdował się stolicy, w miejscu gdzie jest biedniejsza dzielnica. Już na wejściu można było usłyszeć zamiast dzień dobry "DOŁADUJE MI PANI, JA W KOLEJCE NIE BĘDĘ STAŁ".
Oczywiście klientowi trzeba było wstukać doładowanie do telefonu, bo on sam nie "umiał" i mimo propozycji nauki i tak mówił "MASZ MI DOLADOWAC JA NIE UMIEM"
Jakiś gościu wchodzi do salonu i próbuje ukraść plekse...
Nagminnie można było usłyszeć, że "MASZ MI TO ZROBIC", żadnej prośby, normalnego zapytania tylko to. Często dotyczyło to rzeczy, których nie da się zrobić lub według procedur nie powinniśmy.
Raz przyszedł starszy Pan z problem, że telefon stacjonarny mu nie działa. Zrobiło mi się go szkoda. Okazało się, że już od dłuższego czasu nie płaci rachunków. Wytłumaczyłam, że musi chociaż kilka rachunków opłacić, żeby odblokowali mu usługę. Zaczął wrzeszczeć, że mam mu włączyć, że jestem głupią kur..., że jesteśmy do niczego i dlaczego on ma w ogóle płacić z rachunki???

Ja już podziękuję za taką pracę :)

Agatulka

U to wredne mówienie na ty

JMoriartyy Odpowiedz

Czy ty serio srasz się o to, ze klienci rano przychodzą, a ty chciałabyś sobie pospać?

Dragomir

Tylko tyle zrozumiałaś z całej historii? I tak widać miałaś dobry dzień :)

User100 Odpowiedz

Jeżeli na towarze jest podana cena, to nie można go sprzedać drożej. Pretensje do producenta.

Joe1500100900

Zawsze jest mały dopisek "cena sugerowana", i wtedy jak najbardziej można sprzedawac w takiej cenie jak się komu spodoba

zabka3470 Odpowiedz

niestety taka praca.
Ja sprzedaje wędline i mięso, sytuacji rodem z piekła od groma, biorąc pod uwagę, że 30 lat w zawodzie, ale taka sobie prace wybrałam, ba mogę zmienić, ale po co?
każdy jest inny, nawet ci najbardziej niemili klienci sa obsłużeni z szacunkiem. na głupie zaczepki nie odpowiadam, udając ze nie slysze pretensji obsługuje nadal. Mysle ze to ich szokuje i ja mam spokoj
jeśli chodzi o godziny otwarcia mysle ze wiedziales/as jakie są i na takie przystałeś, wiec czemu czepiasz się do klientów, którzy o 8 rano w niedzielę wpadają po lekarstwo na kaca i przy okazji chcą być mili, ale inaczej nie potrafią?
Pamiętaj to my jesteśmy dla klientów, nie oni dla nas. gdyby nie klienci o najróżniejszych porach dnia czy nocy, najpewniej nie mielibyśmy pracy.
Rozumiem, ze niektórzy ludzie wnerwiają, ale skąd wiesz, czy tam gdzie ty robisz zakupy, ciebie nie odbierają w taki sam sposób?
Ja nie lubie klientów niezdecydowanych, którzy zastanawiają się dlugo co wybrać nie patrząc ze za nimi kolejka dluga, a czasu na zastanowienie się mieli sporo, czekając na swoją kolei, ale maja do tego prawo. Moje koleżanki nie lubią innych typów ludzi, ale ja zawsze slysze od swoich koleżanek skąd u ciebie taka cierpliwość, a od klientów dość często podziękowanie za miłą obsługę. Ja poprostu lubie swoja prace, a w każdej jednej są plusy i minusy.
Dlatego jeśli aż tak bardzo wnerwiają cie ludzie, ze aż w czasie wolnym o tym piszesz to może zmień zawod?

budyn4 Odpowiedz

Jaki ból dup*y xD. W każdej pracy któryś klient to debil. Słuszną uwaga o 1. I flaszce. Ale on chciał wyrazić współczucie, a trafił ci w kompleksy. 2. No debil, prześmieszny żartowniś i co z tego? 3. Właśnie musisz wytłumaczyć, raz i koniec. Niech z tym żyje dalej. 4. Twój bul dup*y XD. 5. To jest chamstwo i bynajmniej nie zostawiłabym tego bez komentarza albo krytykującego spojrzenia. 5. "Wybaczy pan, ale to nielegalne". Wystarczy?

diana2705 Odpowiedz

Zgadzam się z 99% rzeczy, które napisałaś poza pierwszą sytuacją w kontekście pracy w kiepskich godzinach lub w niedzielę. Uważam, że handel powinien być wolny i to popyt kształtuje podaż. Nie powinno być regulacji, nikt bowiem nie zmusza żeby ktoś pracował jako kasjer. Wybierając pracę trzeba się liczyć np. z nocnymi dyżurami czy pracą w weekendy.

Cero Odpowiedz

Ogólnie dałam tzw plusa.
Mam tylko jedną uwagę, nie wiem czy da się edytować wpisy, by dać w cudzysłów wypowiedzi klientów, by je jakoś odróżnić było łatwiej od Twoich uwag. Jasne, da się wywnioskować z kontekstu co jest czym, po prostu chodzi o to by było czytelniejsze.

bazienka

nie da sie

Sajar Odpowiedz

Jest tu jedna zasada: im klient ma więcej pieniędzy tym bardziej wybrzydza. Ja pracuję w meblarstwie i podam dwa przykłady:
Chłopak podjechał starym golfem, ubranie znoszone, wyliczam koszt mebli około 5000. Odpowiedź spoko biorę.
Paniusia podjeżdża najnowszym mercem, kupa kasy władowana w wygląd, koszty wyliczone ok 350 zł i teksty "co tak drogo", "może rabat jakiś?", "a szybciej się nie da?".
I wniosek: im więcej ktoś ma tym większym ch**** jest.

Dodaj anonimowe wyznanie