Ja zwykle brzmię, jakbym jednocześnie się wymądrzała i była pijana. Dla każdego własny głos brzmi dziwnie... Możesz w takich momentach pomyśleć że dla drugiej osoby brzmi on inaczej, bo słyszy go przez powietrze, nie przez kości czaszki jak ty.
Miałam podobnie w szkole. Tylko, że ja nienawidziłam swojego głosu, ale jak w dość cichej sali recytowałam przed klasą jakiś wiersz, albo jeszcze lepiej recytowałam do mikrofonu to po prostu byłam oczarowana własnym głosem. Na samo wspomnienie tęsknię
U mnie za znajomymi żartujemy, że normalnie brzmię jak żeńska wersja Batmana a gdy rozmawiam z kimś przez telefon np. jak umawiam wizytę u lekarza to piszczę jak myszka Miki. :P
Nie szkoda Ci zycia na takie cos? Jak bardzo trzeba siebie nienawidzic... Nie oczekuj od innych super traktowania, jesli sam/a traktujesz sie jak g.wno.
Ja też nie lubię swojego, za to gdy jestem lekko przeziębiona to mi się strasznie podoba, jest taki niski i z lekką chrypką. Uczę się ten głos imitować i czasem udaje mi się tak mówić specjalnie.
Za to najgorsze co może być, to mój głos na nagraniach, swego czasu występowałam w teatrze i jak oglądałam później swoje występy na youtubie, to aż mi się płakać z rozpaczy chciało.
Rzecz normalna, że nie lubimy swojego głosu. Mnie paraliżuje jak rozmawiam z kimś przez telefon i słyszę echo swojego głosu, maskara.
Przesada.
Chociaż nikt nie lubi swojego głosu, kiedyś w pracy kazali mi odsłuchiwać swoje rozmowy żebym się przekonała jak milutko brzmię, okropność.
ale inaczej brzmimy 'w glowie' a inaczej z tasmy...
Jak mi puszczali nagranie na policji to nie mogłam rozpoznać swojego głosu, niby treść zgadzała się ale głos jak nie mój
Ja zwykle brzmię, jakbym jednocześnie się wymądrzała i była pijana. Dla każdego własny głos brzmi dziwnie... Możesz w takich momentach pomyśleć że dla drugiej osoby brzmi on inaczej, bo słyszy go przez powietrze, nie przez kości czaszki jak ty.
Serio aż tyle osób nie lubi swojego głosu? Ja swój bardzo lubię, a ten z "odsłuchu" nawet jeszcze bardziej, choć do śpiewania, to się nie nadaję :D
Ej. Ja lubie swoj glos. Zwlaszcza gdy spiewam:D
Miałam podobnie w szkole. Tylko, że ja nienawidziłam swojego głosu, ale jak w dość cichej sali recytowałam przed klasą jakiś wiersz, albo jeszcze lepiej recytowałam do mikrofonu to po prostu byłam oczarowana własnym głosem. Na samo wspomnienie tęsknię
U mnie za znajomymi żartujemy, że normalnie brzmię jak żeńska wersja Batmana a gdy rozmawiam z kimś przez telefon np. jak umawiam wizytę u lekarza to piszczę jak myszka Miki. :P
Nie szkoda Ci zycia na takie cos? Jak bardzo trzeba siebie nienawidzic... Nie oczekuj od innych super traktowania, jesli sam/a traktujesz sie jak g.wno.
Ja też nie lubię swojego, za to gdy jestem lekko przeziębiona to mi się strasznie podoba, jest taki niski i z lekką chrypką. Uczę się ten głos imitować i czasem udaje mi się tak mówić specjalnie.
Za to najgorsze co może być, to mój głos na nagraniach, swego czasu występowałam w teatrze i jak oglądałam później swoje występy na youtubie, to aż mi się płakać z rozpaczy chciało.
Spytaj kogoś jak brzmi Twój głos. Zdarza się, że niektórzy skrzeczą, ale to rzadkie (pomijając dojrzewających gówniaków, bo u nich to norma).
Masakrą jest się nagrać i zdać sprawę, że to za cholerę nie brzmi jak ty.