#DOnaT
W okolicy południa podeszła do mnie kobieta, na oko w wieku około 30 lat. Twarz miała wykrzywioną gniewem i charakterystyczną dla osób z defektem genetycznym (myślę, że każdy z Was będzie wiedzieć, jak taka osoba wygląda). Jak zwykle obrałam podejście defensywne, spodziewając się skarg na obsługę, towar, pracowników. Sprawa dotyczyła jednak dziecka kobiety.
- Proszę mi oddać moje dziecko! - warknęła. Spąsowiałam i brakło mi słów. - Proszę mi znaleźć moje dziecko i mi je oddać, jak można kraść ludziom dzieci w takim sklepie? Jak mi ukradliście, to go oddajcie, ja tu czekam i wzywam policję, że mi obsługa porwała dziecko!
Potok słów był niemal nie do zatrzymania, a w jego trakcie udało mi się ustalić tyle, że pani nie przypilnowała dzieciaka, że jest ubrany w żółtą koszulkę i że jest uczniem podstawówki, skutecznie zniechęcając klientkę do wyciągania z torby książeczki zdrowia i aktu urodzenia chłopca czy zaświadczenia o stopniu niepełnosprawności. W akompaniamencie dalszych oskarżeń o porwanie i sianie terroru powiadomiłam agentów ochrony i monitoring o prośbie zlokalizowania dzieciaka, po czym sama wyruszyłam na jego poszukiwania; klientka pozostała na miejscu.
Chłopiec znalazł się po krótkich poszukiwaniach - rzeczywiście w koszulce, chociaż jaskrawozielonej, na oko 4-6 klasa, również niepełnosprawny. Zero kontaktu słownego czy wzrokowego, uciekający przed ludźmi, przestraszony, choć, o dziwo, nie zapłakany, jak to zwykle bywa. Obraną taktyką psa pasterskiego zagoniłam dzieciaka w stronę kas, zwyczajnie chodząc wokół niego, bo i tak uciekał, i doprowadziłam do matki, która w międzyczasie zdołała posiać własny terror wśród kasjerek i aktualnie atakowała jedną z młodszych. Chłopiec trafił do matki, po czym wśród dalszych oskarżeń i gróźb, pani odeszła.
Cóż, czasami tak bywa, że trzeba się natrudzić w pracy.
Osobiście nie mam nic do osób niepełnosprawnych umysłowo, irytują mnie o wiele bardziej ich opiekunowie bądź właśnie tych opiekunów brak. Jeszcze bardziej jednak niepokoi mnie fakt, że osoby już niepełnosprawne zabierają się za płodzenie dzieci, których szanse na pełne zdrowie psychiczne i fizyczne są żałośnie małe. Jestem w pełni "za" jeśli chodzi o zachowanie prawa do życia, zakładania rodziny, miłości itd. dla wszystkich, jednak mam mieszane uczucia w sprawie tych praw w odniesieniu do osób, które nie są i nie będą w stanie być w pełni samodzielne właśnie pod względem umysłowym. Może to okrutne lub nieludzkie, ale czuję niechęć do faktu braku kontroli urodzeń w przypadku osób właśnie takich, jak opisana pani.
I w sumie tyle. Ciągle mnie to po prostu gnębi.
Ciekawostka. W zasadzie ludzie tworzący polskie prawo też trochę myśleli jak autorka. Dlatego ileś lat temu wprowadzili przepisy, które ograniczają prawo osób w różny sposób chorych do małżeństwa. Zobaczcie art 11 i 12 kodeksu rodzinnego. Ubezwłasnowolnieni całkowicie nie mogą go zawrzeć, a osoby z chorobą psychiczną lub niedorozwojem umysłowym mogą tylko za zgodą sądu gdy stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa. Rzecznik praw obywatelskich protestował wtedy, logicznie twierdząc, że przecież dzieci ze związków takich osób i tak będą się rodzić, tylko będą pozamałżeńskie. No ale przepis pozostał, jako obecnie jedyna forma ograniczania rozmnażania się takich osób i dalej raczej nikt nie odważy się pójść.
Szwecja już stosowała taki program. Zaczęło się od osób o znacznym upośledzeniu umysłowym, a skończyło się na wkładaniu do tego pudełka np. osób nieprzychylnych władzy. Mnie też wiele osób i sposobów na życie innych irytuje, ale ludzie mają prawo do wolności w tym wolnego wyboru partnera i prokreacji i nic nam do tego ktoś i z kim.
Mają też obowiązek utrzymywać powołane do życia dziecko a jak sami są na zasiłku i niezdolni to już trochę nie tylko ich własna sprawa, ale także podatników.
Dragomir
Podatnicy płacą też za tych, których trzeba leczyć, choć sami na swoje choroby "zapracowali". Za narkomanów i żarłoków. Za anorektyków. Za palaczy, którzy trują siebie i wszystkich wokół siebie. Za alkoholików. Za patologię, która się mnoży, ale nie ma pomysłu, by pracować. Za złodziei, oszustów i morderców, którzy siedzą w pierdlach. Za Ukraińców i różnych nachodźców. Za pierdzących w stołki urzędasów, spędzających życie na wymyślaniu coraz to głupszych przepisów. Za wszelkie machloje na wszystkich szczeblach władzy. Za wdrażanie kolejnych bezsensownych dyrektyw unijnych. I w końcu za rząd i za imprezy, dziwki, gajery, domy, samochody, wakacje oraz wszelkie zachcianki "miłościwie" nam panujących.
W całym tym oceanie odpływającej kasy, osoby upośledzone to raptem malusieńka kropelka...
Dragomir wbrew pozorom większość ludzi (poza alkoholicką patologia) nie chce siedzieć na zasiłkach, chce być przydatna społeczeństwu. Osoby chore, w tym te niepełnosprawne umysłowo w większości chcą pracować, dlatego powstają różnego rodzaju restauracje obsługiwane przez np. chorych na Downa. Popieram aktywizację osób niepełnosprawnych do pracy.
Czaroit, jesteś mądra dziewczyna, więc może chociaż od palaczy się odczep i nie powielaj niesprawiedliwych sądów - palacze płacą za narażanie swojego zdrowia w postaci wysokiej akcyzy zawartej w cenie papierosów. Nie wspomniałaś za to o ludziach otyłych.
Czyli przymusowa sterylizacja?
Ale dlaczego w takim razie ludzie z innymi chorobami genetycznymi mieliby prawo się rozmnażać, powołując na świat chore dzieci, które będą obciążeniem dla społeczeństwa?
W dodatku przez nich populacja staje się coraz mniej odporna, coraz słabsza.
No i nie zapominajmy o tych mniej inteligentnych. Po kiego nam głupole w społeczeństwie?
Ci niezaradni też są fuj, doją kasę z mopsu i mnożą się jak króliki. Wysterylizować całą patolę i państwo raz dwa stanie na nogi!
Właściwym będzie przyznać prawo (a najlepiej OBOWIĄZEK) rozrodu tylko tym w pełni zdrowym i wysoko inteligentnym. Naziści też już na to wpadli i kombinowali w tym kierunku...
Jakkolwiek rozumiem, że rozmnażanie osób niepełnosprawnych umysłowo budzi obawy, jednak przymusowa ich sterylizacja jest dla mnie nie do przyjęcia. Poza tym, chora kobieta może też urodzić zdrowe dziecko i być dobrą, kochającą mamą. Tak samo, jak zdrowe matki rodzą dzieci z upośledzeniem. Te kobiety też sterylizować?
Tragicznie napisane wyznanie o niczym. Super, dzięki
Jeśli wiedzialbym, że jest duże prawdopodobieństwo na urodzenie chorego dziecka, to zakazalbym takiego rozmnażania i to prawnie.
Bo jesteś głupi, nie uczysz się historii i nie czaisz, że ludzkość już przerabiała programy eugeniczne.
Nie interesuje mnie w tym przypadku co "przerabiała ludzkość" tylko napisałem jaka jest moja subiektywna opinia w tym temacie.
Może jestem głupi tak jak napisałaś, ale przynajmniej mam dobre serce i nigdy żadnego dziecka nie skazałbym na życie będąc ciężko chorym i to było całe "clue" w tej materii, a jak się z tym nie zgadzasz, to nie wiem jakim potworem musisz być.
Teraz wiesz co możesz zrobić, ale nie będę podpowiadał, bo w końcu z nas dwojga to Ty jesteś "niegłupia" więc mam nadzieję, że chociaż tyle rozumiesz.