#DPAqS
Dzień wyjazdu, przejechałam niecałe 5 kilometrów, gdy miałam wypadek w wyniku zasłabnięcia... Wpadłam do rowu i dachowałam. Poza ogólnym przerażeniem i potłuczeniami nic mi nie było, jednak auto leżało na dachu, drzwi były zablokowane i nie mogłam się sama wydostać.
To uczucie, gdy z przerażeniem usiłujesz wybić szybę, by jak najszybciej się wydostać z samochodu, czujesz, jak krew cieknie ci po twarzy i widzisz, jak twoje auto mija młody (około 30 lat) rowerzysta i nawet nie patrzy w twoją stronę. Nie robi nic. Kompletnie. Po prostu sobie przejechał, a ciebie ogarnia ogólne przerażenie, bo przecież o tej godzinie nie przejeżdżają samochody, wokół są same pola, a twój telefon leży w kawałkach i nie możesz sama zadzwonić na policję czy pogotowie.
Miałam jednak szczęście – po czasie, który nazwałabym całą wiecznością, zatrzymał się samochód, na moje szczęście był w nim mężczyzna (kobieta nie dałaby rady mnie wyciągnąć od góry).
Teraz najlepsza część – trafiłam do pobliskiego szpitala, w którym zostałam na obserwacji. Niestety o moim wypadku bardzo szybko dowiedział się mój były chłopak, który wparował do szpitala przerażony jak nigdy i powiedział coś, z czego do teraz nie wiem, czy się śmiać, czy płakać: „Uff, dobrze, że nic ci nie jest, bo nie mam kasy na garnitur na twój pogrzeb”.
Jeśli auto leżało na dachu i w rowie to skąd widziałaś tyle szczegółów na temat tego rowerzysty? Przecież to najwyżej trzy sekundy. Może to był dziadek pod wpływem alkoholu , jak to na wsi i nawet nie zauważył że samochód stoi nie tą stroną.
Auto mogło leżeć w rowie tak, że blokowało otwarcie drzwi a nie cały widok przez okno. Poza tym 3 sekundy to chyba jakiś kolarz na koksie przejeżdżał - następnym razem jak zobaczysz na ulicy rowerzystę to licz sekundy, jak długo go widzisz :)))
Usiądź w samochodzie stojącym obok jezdni , poczekaj aż będzie przejeżdżał rowerzysta , i , zakładając że nie jesteś strusiem , policz ile sekund go widzisz , a szczególnie jego twarz.
Jak na ulicy albo drodze zobaczę kogoś, kto gapi się na rowerzystę i liczy, to od razu będę wiedział, że czyta anonimowe :)))))))))))))
Zalecam wozić ze sobą, n.p. w schowku na rękawice, taki uniwersalny gadżet wypadkowy. Młotek do rozbijania szyb, nóż do cięcia pasów, latarka, gwizdek itd. Całość wielkości dłoni.
Najwyraźniej niedobrze, że znalazł Cię facet, skoro wyciągnął Cię z tego auta. Masz szczęście, że możesz chodzić.