W podstawówce zawsze gdy miałam okazję szłam z rodzicami na kawę, obiad czy deser do restauracji. Zawsze brałam dużo cukrów w torebeczkach, czasem udawało mi się wziąć ich cały kubek. Robiłam tak do czasu, kiedy mama zorientowała się, że sprzedaję je w szkole po złotówce.
Tak chciałam zarobić pierwszy milion :)
Dodaj anonimowe wyznanie
W Izraelu już byś była dyrektorem finansowym.
Mów co chcesz, ale to oni mają za sobą same sukcesy, a Polacy :/? 500 plusy i Sebków? Z tego jesteśmy znani.
Nie wiem ile masz lat, ale jak ja byłam mał to za 1 zł można było mieć szyszkę, albo dwa lody pałeczki albo dwa żelki albo jakiegoś Grześka czy paczkę maczug, więc nie czaję kto kupował cukier.