#EGvPn
Kiedy byłem w wieku przedszkolnym, miałem z mamą pewną zabawę.
Mianowicie, kiedy rodzicielka odkurzała mieszkanie, ja dosiadałem odkurzacz i tak sobie na nim siedziałem (to były stare odkurzacze Predom, takie okrągłe tzw. jamniki).
No więc pewnego dnia, kiedy przyszła pora odkurzana, jak zwykle słysząc pracujący odkurzacz, z ochotą go dosiadłem, mając niesamowitą frajdę. Tak sobie teraz myślę, że kiedyś to były odkurzacze, skoro mama mogła mnie ciągać z tym odkurzaczem po całym mieszkaniu i wąż nie wypadał... No ale do rzeczy.
Zabawa fajna, jedziemy dalej i w pewnym momencie mama najechała na próg pokoju, a odkurzacz trochę podskoczył. Nagle HHFRRRRYYYYYY i wielka kita ognia wyskoczyła z wydechu tego odkurzacza, dosłownie na dwa metry - na szczęście nie zadziałało to jak rakieta.... Takiego krzyku dziecka nie słyszeliście. Mama szybko wyłączyła odkurzacz, sprawnym szarpnięciem za przewód i wte pędy ze mną do łazienki pod wodę, zdejmując w biegu moje rajstopki. Na szczęście obyło się na panice i strachu, bo nic mnie nie poparzyło, nawet nie drasnęło tym ogniem.
Kiedy już ochłonąłem, obraziłem się na odkurzacz, a sprzęt tego samego dnia był już inny. Wyobraźcie sobie dziecko w przedszkolu, które przed każdym odkurzaniem sali lub na widok sprzątaczki z takowym urządzeniem, trzeba lokować w innej sali, bo błagalnie prosi z płaczem, żeby pani nie włączała, bo wybuchnie, albo coś się zapali... Uspokoiła mnie dopiero kiedyś jedna sprzątaczka, która oznajmiła, że jej mąż jest strażakiem i czeka pod przedszkolem, że jak tylko coś się stanie, to on od razu przybiegnie i ugasi. Dała mi jabłuszko, ja usiadłem w kącie i bacznie obserwowałem. Nic się nie stało, więc powoli moja trauma zaczęła mijać. Z czasem zaczęła mnie fascynować elektryka i tak się złożyło, że zacząłem się uczyć na elektromechanika AGD.
Kiedyś zapytałem mojego mistrza - co tak właściwie się wtedy stało.
- Od podskoku pękł worek, zaciągnęło kurz, a szczotki na silniku iskrzą, prawda?
No tak, przecież...
Do dzisiaj naprawiam odkurzacze i żaden pęknięty worek już mi niestraszny :)
Fajne wyznanie.
Pani wozna z przedszkola też dobra, wykazała się mega wyrozumiałością. Nawet do sprzątania w przedszkolu musi być osoba z powołaniem.
Gratuluję ci twoich przejażdżek pełnych przygód i odkrycia powołania naprawiacza AGD. Fajnie, że robisz to co lubisz. 😇
Z tym pękniętym workiem to bym uważał na słowa. Karma to dziwka
Dziś nie opłaca się naprawiać AGD.
No nie wiem :D Mi za naprawę ekspresu do kawy powiedzieli 50% ceny nowego xD.
Z pomocą YT wymieniłem pompkę, która kosztowała 50 zł (oryginalna) i ekspres śmiga jak nowy.
Sam widzisz ile Ci powiedzieli. Dla siebie spoko, można zaoszczędzić ale dla kogoś? Większość wolałaby kupić nowy sprzęt niż naprawiać stary, przy takich kosztach.