#GddhL
Pewnego dnia nasz współlokator powiesił się we wspólnym garażu.
Ja go znalazłam.
Ja go zdjęłam z kabla.
Krzyczałam o pomoc, jednocześnie wymiotując, choć wiedziałam, że nic mu już nie pomoże.
Za długo wisiał.
Ten chłopak nie był mi jakoś szczególnie bliski, ot co, mieszkaliśmy w jednym domu.
Umiem o tym rozmawiać, ale np. nie mogę teraz przebywać tam, gdzie jest zupełnie ciemno, bo się boję, na pewne wyrazy lub dźwięki reaguję lękiem.
Sama miałam kilka prób lata temu, ale nic nie wstrząsnęło mną tak jak to.
Nie umiem się pozbierać.
Chyba to sam fakt znalezienia go i dotykania trupa.
Nadal mam wrażenie, że to był sen.
Macie możliwość zmienić miejsce zamieszkania? Duchów raczej nie ma się co bać, ale myślę, że już nigdy nie poczujesz się dobrze w tym domu. Przegadałabym też traumę ze specjalistą, bo znalezienie wisielca przez kogoś, kto sam miał ze sobą problemy może doprowadzić do ich nawrotu w przyszłości.
Już zmieniliśmy na szczęście. Za granicą ciężko o dobrego polskiego psychologa. Szukałam. Mimo że posługuję się komunikatywnie angielskim to tak żeby się wyzewnętrzniać to nie mówię aż tak dobrze.
Kojarzę dziewczyne która mieszka w stanach ale terapię miała po polsku przez kamerkę może uda Ci się coś takiego znaleźć
Ktoś Ci kazał go dotykać? Jak się powiesił, to niech sobie wisi, niech go dotykają policjanci czy ratownicy medyczni.
Ludzie w szoku nie zawsze działają racjonalnie.
Dziewczyna pisze o swoich problemach, a Ty jej jeszcze dowalasz. Lepiej ci?
To niech ludzie działający w szoku mają świadomość, że samobójców się nie rusza, bo prawie każdy taki przypadek podlega zbadaniu, czy nie było ingerencji osób trzecich.
Jakby była, to wielce zszokowana autorka zatarłaby ślady i mogłaby uniemożliwić złapanie sprawcy.
Zapewne miała nadzieję, że da się go jeszcze reanimować
@Econiks
W necie każdy econiks i incelentall kozak, w świecie...
Co w świecie? Taka prawda. Może jak dużo osób to przeczyta, to nie będzie utrudniać pracy służbom w takiej sytuacji.
Lepiej wg was się nad kimś spuszczać, bo ma problemy, zamiast uświadamiać.
@Econics
@ingselentall,
czy Wy się dobrze czujecie?
Jest prawny obowiązek udzielenia pomocy i jej nieudzielenie jest obarczone odpowiedzialnością karną. Można nie udzielać tylko wtedy, gdy udzielenie jest zagrożeniem dla udzielającego in spe. Bo obowiązuje zasada zabezpieczenia ratownika.
Poza tym autorka zareagowała mi drastycznej sytuacji bardzo racjonalnie. Chłopak mógł jeszcze żyć, RKO mogłoby pomóc, poza tym wiszenie to ryzyko uszkodzenia rdzenia.
Natomiast mówienie osobie z reakcjami potraumatycznymi - tak, autorka ma reakcje potraumatyczne - że zrobiła źle, to pogarszanie jej stanu zdrowia... i to też jest ścigane karnie. Tak że opanujcie się.
Autorko, znajdź sobie specjalistę psychotraumatologa. Po takiej sytuacji powinnaś być skierowana na interwencję kryzysową, najpóźniej później na terapię traumy... ale nikt o Tobie najwyraźniej nie pomyślał. Zainwestuj w terapię, bo jak Ci się rozwinie pełnoobjawowe PTSD (choć z opisu nie da się wykluczyć, że już się rozwinęł), to dopiero będzie klops.
Myślałam że uda mi się go uratować. Nie wiedziałam ile wisi.
@didja - czy "działająca w szoku" miała lateksowe rękawice ochronne i maskę? Nie miała. Czyli nie było zabezpieczona przed kontaktem z potencjalnie zakażonymi płynami ustrojowymi wisielca. Czyli narażała się na zakażenie niewiadomo czym. I to by było na tyle, jeśli chodzi o brednie o obowiązku udzielenia pomocy. Ratownicy medyczni w maskach i rękawicach, a "szary człowiek" ma się narażać dla kogoś, kto wyraźnie dał do zrozumienia, że nie chce żyć? Jeśli mi zdarzy sie znaleźć wisielca, nawet palcem nie ruszę, najwyżej sobie z nim selfie zrobię.
Skąd mogła wiedzieć, że nie żyje...pierwszy impuls to ratować, później dotarło do niej, że to już martwe ciało.
A nie ma co oceniać, zdarzały się sytuację, że po godzinie bez powietrza medycy odratowali. W różnych warunkach zachodzą różne reakcje, kim jesteś by orzec śmierć i zaprzestać akcji ratunkowej? :)
Autorko. Poczytaj sobie o brainspottingu. Jest to jedna z form terapii traumy. Bardzo skuteczna, szybka i nieinwazyjna. Żadnego wywnętrzania się przed terapeutą i mielenia tematu miesiącami.
Sesję można zrobić nawet przez neta, żaden problem. Koszt to jakieś 150-200 zł. Czasem już jedna sesja rozwiązuje problem, czasem trzeba ich więcej. Jakby co, terapeutów znajdziesz bez problemu w necie.
On był skuteczniejszy, a Ty nawet porządnie się zabić nie umiałaś.
Ty myśl zanim coś napiszesz! Samobójstwa, depresję to dzisiaj ogromny problem i zmora naszych czasów. Pisanie czegoś takiego nie jest ani mądre ani zabawne, jest obrzydliwe
Z perspektywy czasu cieszę się, że się nie umiałam porządnie zabić. Ominęłoby mnie naprawdę dużo i nie planowałabym teraz tylu super rzeczy. A próba? Owszem była potrzebna, bo zabrała poszczepienny ból i nauczyła doceniać różne rzeczy, których wcześniej nie umiałam docenić. Może autorka też uświadomiła sobie coś ważnego mając styczność z kimś, komu udało się złapać autobus.
Jeśli tak było, to tylko na plus i mam nadzieję, że nauczyła się doceniać życie i szuka jego pozytywnych aspektów. Ale stwierdziłem tylko fakt, bez emocji podszedłem do tego a tu taki najazd.
Nie stwierdziłeś faktu, tylko dałeś durny komentarz. W taki sposób to wszystko można wyjaśnić.
Dobra, nie pisze się takich rzeczy, wiem przecież. Dostałem zaćmienia umysłu, a Autorkę jeśli to czyta przepraszam za niewłaściwą postawę.
Trochę wtopa walnąć taki tekst w światowy dzień walki z depresją :p
W każdy dzień to wtopa. Napisałem to jak ostatni ch.j. Mam ostatnio kiepski okres, życie mi trochę daje po dvpie albo ja sam coś wymyślam, ale wierzę w to co wymyśliłem więc dla mnie jest prawdziwe ;) no i yebnąłem tekst jak squrwol. Raz jeszcze przepraszam autorkę, a Wam przyznaję rację. Należała mi się krytyka.
Przynajmniej nie idę w zaparte że nigdy się nie mylę, tyle dobrego.