#IXjqq
Przedszkole, byłem małym brzdącem, ale pamiętam tę sytuację dokładnie jak żadną inną (prawdopodobnie przez poziom mojej głupoty, który wtedy przekroczył wszelkie dozwolone normy).
Razem z kolegami wróciliśmy z przy przedszkolnego podwórka zabaw i bardzo chciało nam się iść na przysłowiową teraz dwójkę.
Zgłosiliśmy się wszyscy i rura do toalety, wyścig szczurów, który pierwszy zajmie tron króla przedszkola wygrywa wszystko. Cóż, nie przemyśleliśmy tego, bo toalet było cztery, a nas pięciu. Tak, dokładnie się domyślacie, nie załapałem się. Zostałem przegranym kiblanego wyścigu.
Była to najgorsza chwila w mym życiu. Ból nie do zniesienia, a świstak już wychylał główkę. Uznałem, trudno, stanąłem przy pisuarze i zamiast chociaż zrobić do niego, zrobiłem na podłogę. Nie wiem co wtedy sobie myślałem, ale ludzie podczas ciśnienia robią dziwne rzeczy, poza tym byłem dzieckiem. Szybko uwinąłem się z problemem, a chusteczkami które miałem w kieszeni wyczyściłem oko saurona.
Paląc jana szybko wybiegłem z toalety do sali. Po chwili wrócili też koledzy mówiąc, że ktoś zesrał się na podłogę. Ja oczywiście agent niczym z facetów w czerni zrobiłem im szybkie pranie mózgu i uwierzyli w bajeczkę, że jednak przestało mi się chcieć dwójkę więc zrobiłem jedynkę.
Sprawa chwilowo ucichła, poszedłem po picie, pobawiłem się, wymieniłem karteczkami, które każdy tak kochał. I zachciało się… siku, którego ze stresu zapomniałem zrobić podczas stawiania budowli na podłodze. Więc tuptam do pani, szybka rozmowa - muszę siku.
No to biegnę by jak najszybciej wrócić i mieć swoje zabawki. Otwieram drzwi z kibelka, wbiegam... no i karma wróciła. Poślizgnąłem się na swojej własnej kupie. Straciłem równowagę i uderzyłem jedynką w pisuar, łamiąc sobie ją w połowie.
Cały popłakany, wracam do pani i zaciągając się opisuję zdarzenie twierdząc ze "jakiś gupi chopiec zlobił kupe na slodku toalety i sie poslizgnalem i ulamalem ząbka :("
Pani dobre kilka godzin szukała winowajcy, którym de facto byłem ja. :|
Na drugi dzień miałem bal przebierańców i byłem pierwszym w historii Harrym Potterem z ułamaną jedynką…
Nikt o tym się nie dowiedział i nie dowie. Od tamtego momentu każdy wchodząc do toalety zwalniał od biegu do żółwiego tempa i przed każdym wejściem robił szybkie obeznanie terenu w celu znalezienia min..
Jak powiedziałeś ze "zrobiłeś" dwójkę a potem złamałeś jedynkę to nie umiałem skojarzyć że chodzi ci o zęba. 😂
Wiesz, raczej ciężko by było złamać penisa 😀
Mi też. Ach te anonimowe...
Gravity, to jest internet, tutaj wszystko jest możliwe
to musi trafić na mistrzów...
Gravity, ciężko, ale jest to możliwe :)
Złamać nie, ale naderwać mięśnie i więzadła już się da.
Dobra, anonimowa historia, a wy minusujecie ^^
Ostatnio wszystkie wyznania i komentarze minusują..
E tam. Nie przejmuje się :D
Grunt by pare osób się uśmiechnęło! :D
Dystans! :D
Biorąc pod uwagę ile dzieciaków zdecydowało się choć raz przebrać za Harry'ego, to jestem niemal pewna, że nie byłeś pierwszym, który miał wtedy ulamaną jedynkę. ;)
Ba, ułamaną! duże prawdopodobieństwo,że spora ilość Potterów w tym wieku nie miała jedynek :)
Jak ja byłem w przedszkolu to była moda na zorro, więc 99% chłopaków to byli Zorro, a jako, że miałem zepsute zęby to byłem piratem ;)
Ale nie każdy Harry ułamał jedynkę przez poślizg na własnej kupie! :D
Ja tak nie znam żadnego przysłowia o dwójce :)
Oko saurona...
Sraurona XD
co to znaczy ''paląc jana'' ? :o
Nie poprawne jest stwierdzenie "przysłowiową teraz dwojkę", ponieważ nie ma żadnego przysłowia o "teraz dwójce" 😂😂😂
mnie tylko zastanawia gdzie była osoba, która sprząta... Bo jako rodzic dziecka zrobiłabym karczemną awanturę, gdyby dziecko powiedziało mi, że poślizgnęło się na kupie, która leżała w łazience i nikt z tym nic nie zrobił przez cały czas jak się bawiło...
,,Nikt się nigdy nie dowiedział i nie dowie"
A my?!
Ale nikt nie spojrzy mi w oczy z myślą o tym! :D
Łoooo przypomniało mi się jak byłem w podstawówce i jadłem obiad to jakiś chłopak się porzygał a drugi tego nie zauważył i przyjechał na tym pół stołówki.