#J18gI
Pijesz piwo? A kto się dzieckiem zajmie?
Chcesz wyjechać na koncerty na dwa dni? BEZ DZIECKA? Matce to nie przystoi!
A co u twojego maluszka? Jak to, robisz paznokcie, a on bajki ogląda!?
Doprowadza mnie do szału to, że nikt nie pyta o moje samopoczucie, wszystko się skupia na samopoczuciu/zachowaniu dziecka.
Miałam wokół siebie koleżanki, znajomych (większość z nich pozakładała już rodziny) i głównym tematem na spotkaniach są dzieci. Mam wrażenie, że NIE MA innych tematów do rozmowy, każdy gada tylko o dziecku.
Jestem tak sfrustrowana, że moje własne dziecko, opieka nad nim męczy mnie niesamowicie.
Dopiszę tylko, że wydaje mi się, że poświęcam mu wystarczająco czasu, chociaż z drugiej strony mam wyrzuty sumienia, bo inni mogą całą dobę siedzieć z młodzieżą, gadać głupoty, gaworzyć, a ja nigdy nie lubiłam zbędnego pierdolenia.
Nie mam dzieci i nie planuję, ale zauważyłam u innych, że faktycznie kobieta po urodzeniu dziecka dla wielu przeradza się w matkę i tylko matkę. Ostatnio znajoma miała urodziny i robiliśmy zrzutę na jej prezent. Musiałam się trochę nagimnastykować, żebyśmy kupili dla niej prezent jako dla kobiety, która ma jakieś zainteresowania i pasje, a nie dla matki. Takie postrzeganie mija dopiero, gdy dziecko podrośnie na tyle, by być chociaż trochę samodzielnym.
"Jestem matką, muszę gadać o dziecku". Za każdym razem po zwróceniu uwagi "matce" na to że są inne tematy do rozmowy a nie w kółko dzieci. Gadamy o klamkach - o a moje dziecko ostatnio same otworzyło drzwi. I ten argument- będziesz miał dzieci też będziesz o nich rozmawiał
Rozumiem Cię Autorko. Tylko że mam obserwacje w drugą stronę. Jak I osoba bezdzietna spotykam się z koleżankami obdarzonymi już przez los pociechami i cała rozmowa poza powitalno pożegnalny Cześć sprowadza się do omawiania szczegółów z życia dzieci. I tylko dzieci. Tak jakby moje koleżanki które znam od wieków gdzieś zniknęły i pojawiły się im nowe osobowości nastawione tylko i wyłącznie na dziecięce sprawy. To trochę przykre dla mnie, że nie mogę w pełni uczestniczyć w rozmowie i jestem piątym kołem u wozu. Próbowałam poruszać inne tematy ktore do czasu porodu byly naszymi wspolnymi zainteresowaniami Ale nie spotkało się to z aprobatą. Przy czym zrozumcie, ja nie mam problemu w słuchaniu opowieści o dzieciach, chciałabym tylko żeby ktoś z towarzystwa zapytał: A co u Ciebie, Moonstone? Czuje się trochę rozdarta, trochę rozżalon.
Skoro żadna z koleżanek nie pyta, to ja zapytam - co u Ciebie Moonstone? ;)
Dokładnie to samo chciałam napisać...
W porządku, dziękuję 😀😀 mam nadzieję że u Was też wszystko gra.
A u mnie nie gra, życie mnie dobija. Myślę skąd wziąć pieniądze i zdrowie. Bóje się przyszłości, boję się tego co będzie. Nic nie mogę zrobić i tego właśnie się boję najbardziej. Jestem skazana na nadzieję i dobre myśli. Czasami umieram wewnętrznie. Ale muszę działać i żyć bo mam dla kogo.
Szarooka, jestem raczej słaba w pocieszaniu, ale wierzę, że wszystko się u Ciebie ułoży. Trzymam kciuki, żebyś dała radę i wyszła z problemów ;)
Jak tylko gdzieś z mężem wyjdziemy to ludzie niedowierzają, jak to możliwe, że nasze półroczne dziecko zostało np. z babcią... Kosmos. Owszem, wiadomo, że dziecko to są pewne ograniczenia, ale też bez przesady. Jak wychodzę bez dziecka to źle bo jak ono sobie poradzi bez mamy przez 3h, jak powiem dwa słowa o dziecku to jeszcze gorzej bo jestem madką i z łożyskiem wydaliłam mózg- ludziom nie dogodzisz. Także peace i luz!
O! Święte słowa. Po urodzeniu dziecka zaczyna się jakaś masakra, bo każdy wie lepiej co i jak powinnaś w danym momencie robić. Wyjdziesz z dzieckiem? Źle, bo się będzie męczyło biedne! Zostawisz w domu? Wyrodna matka. Siedzisz w domu z dzieckiem? Zgłupiała, kiedyś to wychodziła z domu, a teraz tylko dziecko i dziecko.
Serio, ręce opadają. A jak już jesteś z tym dzieckiem gdziekolwiek, to każdy wie lepiej jak je trzeba ubrać, czym karmić, ile powinno spać i o której. Tragedia. Kobietom się odechce rodzic dzieci, jak tak dalej pójdzie.
Czemu w ogóle w umysłach obcych osób rodzą się w ogóle takie myśli, że to oni mogą wiedzieć lepiej od rodziców dziecka, czego mu aktualnie potrzeba?
Bo ludzie lubią się czepiać, a szczególnie szukają momentu żeby Ci powiedzieć że jesteś złą matką, bo o dzieciach mają najwięcej do powiedzenia. Mam wrażenie że w dzisiejszych czasach musisz mieć wille z basenem, 3 samochody i opiekunkę do dyspozycji 24/7 żeby nie uznali Cie za madke. Ja rozumiem jakby było głodne, brudne, w podartych ubraniach a Ty 2 godzinę wino pijesz, ale ta nagonka przekroczyła już wszelkie granice, tak że się nawet nie przejmuj.
Wiem przez co przechodzisz autorko i przyznam, że cieszę się, że ja ten okres już mam za sobą. Wkurzające jest, ze cześć (większa lub mniejsza, w zależności od otoczenia) ludzi zaczyna kobietę po porodzie postrzegać jako matkę i tylko matkę. Nic więcej. Rzadko padają pytania o samopoczucie mamy, o ile w ogóle. Rozmowy o czymkolwiek innym? Można zapomnieć. Ja miałam to szczęście, że dwie moje przyjaciółki nie powariowały i mogłam z nimi normalnie rozmawiać o innych sprawach niż dziecko. Bo dla reszty mam wrażenie, przestałam istnieć jako osoba na dobre 2-3 lata :)
Tak na marginesie, puszczanie bajek dziecku w wieku 7 miesięcy jest faktycznie dość kiepskim pomysłem.
Nie wiem jakie bajki puszcza autorka ale są też takie specjalne bajki sensoryczne dla niemowląt. Kontrastowe lub z jednym dodatkowym kolorem. Najczęściej czerwonym i do tego muzyka klasyczna. Pediatra mi powiedziała, że jeśli nie mam pod ręką książeczki to mogę mu puścić na 10 min Max.
Autorko mam identycznie. I nieraz zostałam skrytykowana przez madki "co Ty, weekend spędzasz bez dziecka? Wyjeżdżasz na wakacje bez dziecka? Co z Ciebie za matka!". Widząc mamy (nie wszystkie, przykład moich znajomych, które krytykują mnie) widać sfrustrowanie, zmęczenie. Ja tego nie mam, bo mam czas by odpocząć i polecam to każdej mamie, jeśli tylko możliwości pozwolą.
E przepraszam, ale 7 miesięczne dziecko i bajki? Dziecko w takim wieku ledwo siedzi samo, jeśli w ogóle, i wątpię, żeby faktycznie trzeba mu było puszczać bajki. A nawet jeśli autorka tak robi, to dosyć to nieodpowiedzialne.
No, chyba że wyznanie to po prostu fantazje.
Z tego co wiem, a mam dziecko w podobnym wieku, bajka "Smok Edzio" często ratuje tyłek, gdy chce się coś zrobić w domu. I z tego co wiem, u większości znajomych (dzieciatych) też się sprawdza. W dzisiejszych czasach wszystko jest nieodpowiedzialne jeżeli nie spędzasz z dzieckiem 24/24, oczywiście w jakiś rozwijający sposób. 🤣
Oo smok edzio xD sama lubię go oglądać xd
Facet ci przy dziecku nie pomaga?
Dzięki za to wyznanie, bo dało mi trochę do myślenia co do tego jak sama traktuję kobiety, które mają dzieci - czy są dla mnie, właśnie, przede wszystkim znajomymi czy jednak przede wszystkim matkami. W sumie bardzo ważny temat.
Sorry ale jak Ty 7 miesięcznemu dziecku bajki puszczasz to trudno żeby się nie czepiali