#JBfe2

Rzecz działa się kilkanaście lat temu.
Będąc małą dziewczynką, bardzo nie lubiłam rozstawać się z rodzicami. Odpadały wszelkie wyjazdy bez nich do rodziny, bo nawet do przedszkola szłam ze łzami w oczach i aż do odbioru mnie przez mamę łkałam wtulona w plecaczek-pieska. Pewnego weekendowego wieczoru moi rodzice pojechali, o ile się nie mylę, na imprezę. Poczekali aż zasnę, po czym wyszli zostawiając mnie ze starszą o dwa lata siostrą, która z kolei nie miała żadnego problemu z zostawaniem na dłużej, niestety - miała niemały problem z improwizowaniem. Przebudziłam się w nocy i jak tylko zdałam sobie sprawę, że rodziców nie ma, obudziłam siostrę i zaczęłam płakać. Ona, chcąc mnie uspokoić, zawołała do łóżka naszą pocieszną psinkę, żeby mnie jakoś rozweselić. Płakałam jednak dalej, tuląc się do pupila, więc siostra musiała wymyślić jakieś wytłumaczenie na nieobecność rodziców.
- Nie płacz, nie przejmuj się, rodzice na pewno poszli z psem!

Uwierzyłam.
Knbvcxs Odpowiedz

W sumie nie mówiła z czyim 😁

Dodaj anonimowe wyznanie