#KaMwq

Rodzice mają sklep połączony z domem. Gdy mój kilkanaście lat młodszy brat był jeszcze małym bobaskiem i wymagał stałej opieki (a ciężki był z niego przypadek; jak dostawał histerii, to nikt i nic poza mamą nie było w stanie sprawić, żeby przestał płakać, a w zasadzie wydzierać się jak te wszystkie stare prześcieradła, które tak lubił obsikiwać), tata w tych godzinach pracował poza domem, więc czasem mama prosiła mnie, żebym otworzyła sklep o 5. rano i sprzedawała do czasu pojawienia się ekspedientki (czyli ok. 6.).

Nie był to dla mnie problem, jednak nie należałam do rannych ptaszków, toteż mój mózg nie działał na najlepszych obrotach o tej pogańskiej porze. Klienci to zwykle stali bywalcy - wiedzieli, kim jestem, ja znałam ich z widzenia. Wykazywali zatem cierpliwość wobec mojego porannego zaćmienia umysłu. Oto kilka przykładów:

1. Pewien pan poprosił o bułkę z serem. Ja lekko zdziwiona jego ignorancją (przecież jest tu codziennie i chyba trochę kojarzy naszą ofertę!) odpowiadam grzecznie, że nie mamy gotowych kanapek, ale jeśli sobie życzy, to mogę mu podać ser w plastrach i bułkę (zaproponowałam nawet dobrodusznie, że przekroję mu ją na pół). Wtedy klient mnie oświecił, że miał na myśli bułkę słodką...

2. Klient położył na ladzie 4 butelki i poprosił o Żubry "na wymianę". Zasugerowana tą magiczną liczbą porcji piwa zapytałam, czy podać czteropak, czy może woli "luzem". Gdy już mi przypomniał, że do wymiany lepiej nadają się jednak te w butelce, spytałam, czy doliczyć butelki, czy może zamierza je za chwilę zwrócić.

3. Gdy kończyłam obsługiwać pewną osobę, zerknęłam na kolejną w kolejce - mężczyzna. Szkoda, że jedynie komuś towarzyszył i ulotnił się, gdy odkładałam jakąś szynkę do lodówki, co przeoczyłam i zanim podniosłam wzrok, rzuciłam w kierunku kolejnego w kolejce jegomościa: "Dzień dobry. Co pan sobie życzy?". Jegomościem okazała się kobieta z pokaźnym wąsem, który po tym haśle zakryła dłonią z prędkością światła, a jej twarz nabrała barwy uroczo zarumienionego noska przeciętnego Pana Żula.

4. Facet poprosił kilogram kiełbasy. Ładnie zapakowałam, położyłam przed nim na ladzie i wstukuję cenę na wadze - poza ceną same zera. Resetuję dane i znów wprowadzam wartość śląskiej... Nadal same zera. Przez chwilę patrzę na wagę niczym cielę na malowane wrota, po czym głośno stwierdzam, że waga zapewne się zepsuła. "A może by tak położyła pani kiełbasę na tej wadze?".

5. Klient poprawiający sobie ułożenie sztucznej szczęki prosi o "pyziajek". Proszę o powtórzenie raz, drugi i trzeci, aż mi się głupio zrobiło, no ale muszę wiedzieć, cóż takiego pan zamierza zakupić, więc pytam zawstydzona po raz kolejny. Wtedy szczęka ustawiła się "jak trza!" i facet wrzasnął: "Jajka! Pięć jajek!".

PS: Brat wyrósł na grzecznego i mądrego chłopca.
Ananke Odpowiedz

Tyle klientów o tak wczesnej porze.. jestem pod wrażeniem, mi nie chciałoby się wstawać :D

MorderczyMorszczuk

Pewnie emeryci robili zapasy przed szturmem na przychodnie :P

Zwierzuch

Przychodzili poprawić sobie humor na cały dzień.

SiemanoKolano Odpowiedz

Przynajmniej widać wysiłki twojego jakże ważnego zadania ;D

Pandzia Odpowiedz

Pyziajek wygrał 😂

HerkulesPoirot Odpowiedz

Jeśli masz jeszcze jakieś historie, to napisz proszę. Dawno się tak nie uśmiałem jak przy "pyziajku" :D

Satu Odpowiedz

Kto kupuje kilogram kiełbasy o 5 rano? :o

metr50iZyletka

Ktoś głodny :)

TimeyWimey

a co za różnica czy rano czy wieczorem? Nie trzeba przecież używać wszystkiego od razu :D

BananowyArbuz Odpowiedz

Cały wstęp to dwa zdania :o

xxanonimkaxx Odpowiedz

Bułka z serem to bułka z serem, a ta wasza słodka bułka to drożdżowka!

ThisLove

W niektorych rejonach polski mowi się słodka bułka np w Warszawie.

xxanonimkaxx

I bardzo mnie to wkurza.
Bo idąc do sklepu w pracy i prosząc o bułkę z serem, sprzedawca daje mi drożdżówke.
Co ma jedno z drugim?

kartofelek1210

na Dolnym śląsku również słodka bułka :'))) po przeprowadzce z Wielkopolski był z tym mały problem xD

RudyRudeusz

I w świętokrzyskim również :v
Słodka? Słodka.
Bułka? Bułka.
Więc o co cho?

letskilleachother Odpowiedz

A pani to sama sobie winna, w końcu co to za sztuka w dzisiejszych czasach pozbyć się wąsa pod nosem...

Fuzekla

Zgadzam się. Jeśli nie chce być brana za mężczyznę, to niech usunie to wąsisko, co za problem. A jeśli nie chce tego zrobić, to niech się przyzwyczai do tego typu sytuacji, bo ludzie nie są jasnowidzami i czasami można się pomylić co do płci, jeśli ktoś posiada mylne, fizyczne cechy. Do sklepu mojej mamy przychodzi często osobnik z wąsem, niskim głosem i mega dużymi piersiami (nie takimi ulanymi z tłuszczu, jak to grubi mężczyźni zazwyczaj mają, tylko z takimi w miarę kształtnymi, kobiecymi). Nigdy nie wiem, jak się do tej osoby zwracać, moja mama podobnie, bo jakoś nigdy ten osobnik poprzez rozmowę nie użył żadnego wyrazu wskazującego na jego płeć. Więc ja również zwracam się bezosobowo do niego.

ogienek Odpowiedz

Co jak co ale ostatnia sytuacja nie jest winą zaćmienia autorki. "Pyziajek" - wżyciu bym nie domyślił się o co chodzi.

GrungeOnion Odpowiedz

Żubry o 5 rano to ładny pomysł. (:

Zobacz więcej komentarzy (3)
Dodaj anonimowe wyznanie