#KwwGf

Nie jest to ani smutna sytuacja, ani żadna jakoś bardzo emocjonalna. Po prostu chcę wam opowiedzieć moją historię związaną z miłością.

W tej chwili jestem singielką, ale pół roku temu miałam jeszcze chłopaka (nazwijmy go Maciek). Z Maćkiem raz się rozstaliśmy, a po trzech miesiącach znowu zeszliśmy. Zerwanie miało miejsce we wrześniu 2019, a potem zaczęliśmy razem chodzić ze sobą w styczniu. Nie kochałam go, aż tak, ale chodziliśmy razem do klasy (jestem w lo) i czułam jakąś taką presję od niego byśmy znowu razem byli. Nie było lekcji by się na mnie nie gapił, a o przerwach nie wspomnę. Co chwilę czułam jego wzrok. Nie odzywał się do mnie przez 4 miesiące, aż w końcu zgodziłam się.

Była sytuacja gdy Ola z starszej o rok klasy zadzwoniła do mnie, że Maciek mnie zdradza. Oczywiście nie uwierzyłam i miałam to gdzieś. Czas szybko leciał i był marzec 2021. Byłam u najlepszej przyjaciółki (dajmy jej na imię Anita), a ona robiła mi makijaż. Z Anitą przyjaźniłam się od 3 lat i nigdy nie czułam jakiejś w tym głębszej relacji. Nagle przeszła do detali na mojej twarzy i przez parę sekund patrzyła mi się w oczy. Poczułam mrowienie w szyi, ale ona po sekundzie przeszła już do tych detali. Przez resztę wieczoru patrzyłam jej się ciągle w oczy. Gdy wróciłam do domu emocje mną targały i byłam pewna, że się zakochałam. Od razu zerwałam z Maćkiem. Tego samego dnia miałam jeszcze sen, że całuje Anitę i wiecie co? Nic już więcej do niej nie poczułam. Nie wiem czym było spowodowane to parodniowe zauroczenie, ale było to bardzo dziwne.

Gdy zerwałam z Maćkiem poczułam ulgę, trochę wolność. Dalej chodzimy razem do klasy i dalej ze sobą nie rozmawiamy. Jak opowiadam o sytuacji mam nadal mrowienie w w szyi. Może to nie jest jakieś bardzo emocjonalne wyznanie, ale boję się powiedzieć o tym chwilowym zauroczeniu mojej Przyjaciółce. Nie mam komu się wygadać, więc postanowiłam, że napiszę to anonimowe wyznanie. Cieszę się, że pozbyłam się tej tajemnicy oraz pewnego ciężaru.
Clauu Odpowiedz

Jeszcze gdy chodziłam do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałam na rowerze, i go spotkałam, i potem jeszcze pojechałam do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałam.

Cystof Odpowiedz

"Z Anitą przyjaźniłam się od 3 lat i nigdy nie czułam jakiejś w tym głębszej relacji". To przyjaźniłyście się czy nie? Bo tak się składa że przyjaźń to jest głęboka relacja. No chyba że ktoś nie wie co to i myli przyjaciółkę z koleżanką lub znajomą.

Jesyythy

Myślę, że autorce chodziła o relację miłosną, co możemy wywnioskować z dalszych zdań.

Uzytkownik404 Odpowiedz

1. "...chce wam opwiedziec moją historię związaną z miłością. "
W tej historii nie ma nic o miłości, jest burza hormonów i związane z nią zmienne stany emocjonalne. Polecam założyć pamiętnik, pomaga ułożyć sobie różne rzeczy w głowie... (a po latach daje prawdziwy rollercoaster śmiechu i żenady 😅 Polecam)
2. Cały ten kawałek o patrzeniu w oczy Anity, mrowieniu w szyi (tak wygląda poprawna forma tego słowa, tak btw), zerwaniu z chłopakiem pod wpływem jednego incydentu... Czy to naprawdę LO? Wiem, że dzieci teraz później dorastają, ale to już chyba przesada....
3. Gramatyka i interpunkcja - jeśli to rzeczywiście jest LO, to może pora nad tym popracować?

Takie wyznania wyzwalają mojego wewnętrznego zrzędę, przepraszam 🤷🏼‍♀️

militarisch

@Uzytkownik404 Jakieś źródło tego, że dzieci teraz później dorastają?

Uzytkownik404

Żadnych źródeł, tylko moje obserwacje. Mam styczność z osobami w różnym wieku i takie wnioski wyciągam. Z resztą - nie zaprzeczysz chyba, że w skali ostatniego półwiecza każde kolejne pokolenie coraz później się statkuje. Osobiście widzę mnóstwo oznak, że w kwestii myślenia o życiu, odpowiedzialności za siebie etc. osoby z mojego pokolenia wcześniej "poważniały", niż osoby później urodzone. Jakby co - nie uważam, że to coś złego, że ktoś później dorasta... Takie beztroskie podejście do życia ma wiele zalet, rozciągnięcie tego w czasie pozwala rozwinąć większą samoświadomość zanim się podejmie ważne życiowe decyzje...
W sumie myślę, że jakby poszukać, to jakieś źródła na ten temat na pewno by się znalazły, ale w tej chwili naprawdę nie chce mi się szukać. Może kiedyś zgłębię temat, bo to całkiem ciekawa sprawa 🤔

Hamlet

Uzytkownik404, ale wiesz, że czasami późne ustatkowanie się wynika właśnie z dojrzałości? Jasne, czasem z bycia wiecznym dzieckiem, ale nierzadko ze świadomości samego siebie i potrzeby samorealizacji, by w późniejszym życiu spełnić się prawdziwie w tak ważnej roli jako rodzic czy partner na dobre i na złe. W moich oczach to oznaka dojrzałości, aby dać sobie czas i zagłuszać presję społeczeństwa wobec własnych ambicji i porządku prywatnego świata.

Uzytkownik404

Hamlet, to też napisałam. Jednak w większości przypadków (znów, z mojej obserwacji) nie jest to kwestią dojrzałości, a po prostu dłuższego dzieciństwa. Może to jest kwestia różnicy w poziomie życia, i że współczesne dzieciaki mogą sobie pozwolić na większą beztroskę. Pod koniec XX w, kiedy ja byłam dzieckiem, wiele rzeczy pierwszej potrzeby było o wiele mniej dostępne. Obecnie mamy rynek przesycony wszystkim, co się da, opcji jest milion a wybór czasem aż za duży. Ja pod koniec podstawówki musiałam nauczyć się szyć, bo wszystkie spodnie w rozmiarze S były za krótkie, a M - za szerokie. Z reszta nie była to jedyna rzecz, na którą trzeba było się o wiele postarać, niż obecnie. I nie twierdzę, że szycie to dojrzałość, ale jednak takie sytuacje uczą, że żeby osiągnąć cel czasem trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.

Hamlet

Uzytkownik404, rzeczywiście napisałaś. Przepraszam. Muszę przestać zamykać jedno oko na drugich połowach dłuższych komentarzy. Wciąż, nasze prywatne "statystyki" by się nie pokryły, bo w moim otoczeniu czekanie z ustatkowaniem, w zdecydowanej większości zwiastuje wysokie ambicje i bardziej świadome życie.

Kiedyś było inaczej i można godzinami dyskutować czy łatwiej czy nie, ale nikt chyba nie zaprzeczy, że tamte czasy sprzyjały szybszemu ustatkowaniu się i docieraniu z punktu A do punktu B w najprostrzej linii. Wszystko wydawało się być bardziej oczywiste i odbywało się bez aż takiej presji na osiągnięcie czegoś więcej. Umiejętności takie jak szycie, były bardziej przydatne z wiadomych powodów, a rodzice wiedzieli czego, mniej więcej, warto dziecko nauczyć. Teraz widzimy i słyszymy tak wiele, że co chwilę jesteśmy wybici z rytmu, zestresowani tragediami, o których słyszymy i zmotywowani/zdołowani życiem "ludzi sukcesu", którzy mają w domu kamery. Ciężko w tych casach o standardowy podział ról między rodzicem, a dzieckiem, kiedy te rodzicielskie rady często już nie mają odniesienia do świata, który młodsi paradoksalnie znają lepiej.

AnomalioTalio Odpowiedz

Nie doczytałam dla własnego dobra.

Qehayoii Odpowiedz

To mrowienie w szyi to moga byc problemy z kregoslupem albo stwardnienie rozsiane...

JMoriartyy Odpowiedz

"Z pamiętnika nastolatki" odc. 12444765448

Jesyythy Odpowiedz

Trochę nie rozumiem hejtu w komentarzach. Dziewczyna pierwszy raz spotkała się z taką sytuacją i nie wiedziała co to znaczy. Dała się ponieść emocjom i zerwała z chłopakiem. Na koniec wszystko dobrze się skończyło. A jeśli chodzi o ortografię to może ona mieć jakąś opinię, że nie potrafi pisać poprawnie ale coś w ten deseń.

Vito857 Odpowiedz

Co to za Trudne Sprawy...

ilikemylife Odpowiedz

@AegonTargaryen, wciąż czekam na Twoje wyznanie o krojeniu chleba.

Carrion Odpowiedz

Dlatego nie patrzę ludziom w oczy.

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie