#MTPrA
I nagle coś się stało. Mówisz ciotce, która opiekuje się tobą i młodszą siostrą, że tata nie płacze, nigdy nie płacze. Ale potem widzisz, jak ociera oczy.
I dorastasz.
Teraz masz siedemnaście lat i pamiętasz, jak razem z mamą wciągałyście go do domu z sadu, bo wziął za dużą dawkę i przepił wódką. I pamiętasz, jak tego wieczoru powiedziałaś siostrze, że masz czerwone oczy, bo podrażniłaś je maskarą.
Tata jedzie na odwyk. I walczy, naprawdę.
Odwiedzacie go z mamą i siostrą. Wraca i znowu przez chwilę jest taki jak przed tragedią. Jest ci go żal i zawsze stajesz w jego obronie. Bronisz go przed dalszą rodziną, mamą, mimo, że wiesz, że mówią szczerą prawdę.
Teraz masz siedemnaście lat, złamane serce i tatę, którego masz dość. Bo sobie nie radzi.
Masz dość tego, że nie wkłada naczyń do zmywarki, że śpiewa jakieś głupie piosenki, że hałasuje w kuchni i że nie jest twardy. Bo tata powinien być dzielny, prawda?
Nie rozmawiasz z nim, patrzysz z nienawiścią i powoli łamiesz sobie dziecięce serce.
Ojciec to też tylko człowiek. Później będziesz swojemu facetowi robić jazdy jak będzie miał problemy, bo mężczyzna nie może mieć problemów, nie może się niczym przejmować. Ma być dzielny.
Emma Watson o tym wspomniała. Kobiety narzekają (i słusznie) na dyskryminację i złe traktowanie, ale faceci nie mają też fajnie, skoro od nich się wymaga niewyobrażalnej siły psychicznej i fizycznej. A jak nie daje rady to mięczak, nie facet blablabla. Nie każdy facet to Herkules, a nie każda kobieta to kucharka.
O ile rozumiem autorkę wyznanie to nie mogę się też nie zgodzić z twoim komentarzem. Mężczyzna to człowiek, nie maszyna, i tak samo jak kobiety i armia wszelkich ludzi - jest zamknięty przez społeczeństwach w stereotypach i oczekiwaniach.
Może ten zawód i żal odnosi się do niego po prostu jak do człowieka i własnego rodzica, ale pomimo żalu można go nadal wspierać - zrozumieć. Uzależnienie to tragiczna choroba, tym bardziej jak ktoś walczy a nie daje rady.
Czyli nienawidzisz ojca, bo ma jakieś problemy, których nie rozumiesz? Ojciec to nie maszyna, ma swoje uczucia i problemy z którymi sobie może nie radzić. Ale on nie dość, że walczy (terapia) to jeszcze w żaden sposób nie jest agresywny w stosunku do rodziny. Jak można kogoś odtrącić, bo nie wkłada naczyń do zmywarki lub śpiewa coś co komuś się nie podoba? Strasznie mi szkoda tego ojca, że ma takie dziecko jak Autorka, która by chciała by rodzina przed nią udawała kogoś kim nie jest.
Zawsze jak pojawia się wyznanie kogoś o depresji to jest gadanie by rodzina wspierała, bo to najważniejsze. A tu widać ojciec zamiast wsparcia dostaje pogardę i nienawistne spojrzenia, bo jego prawie pełnoletnia córka nie potrafi dorosnąć.
Autorka również nie jest maszyną. Ma prawo odczuwać nawet irracjonalną niechęć, tak jak ojciec ma prawo mieć problemy. Właśnie dlatego ta sytuacja jest taka ciężka.
Btw. To ciekawe, że pod takim wyznaniem dziwicie się, że siedemnastolatka może nie być dojrzała, a gdy pojawiają się opowieści o tym, że młodzież w tym wieku uprawia seks, twierdzicie, że to mentalne dzieci i nie ma opcji, żeby było inaczej.
Mnie seks 17 latków nie dziwi, byłabym hipokrytką, gdybym tak twierdziła. Ja rozumiem, że Autorka nie jest maszyną, ale jednak nienawiść w stosunku do ojca przez to, że on nie jest herosem jest dla mnie przesadą. 17 latka powinna już rozumieć, że nie wszystko jest różowe i jej rodzice to tylko ludzie.
Owszem powinna.Tak jak osoba uzależniona powinna wiedzieć, że nie należy sięgać po to, co ją niszczy. Jesteśmy jednak tylko ludźmi. Skoro ojciec ma prawo do słabości, dlaczego córka nie? Hipokryzja na maksa. Tyle ode mnie.
Jest różnica między faktycznymi problemami przez które człowiek się załamuje (jak ojciec autorki), a wymyślonymi problemami pt "mój tata nie jest herosem" autorki. Jestem w stanie zrozumieć smutek, żal, ale nienawiść nie, bo ojciec poza tym, że pokazał, że ma uczucia to nic jej nie zawinił.
Naprawdę? A bardzo często czytam o tym, że nie należy stopniować problemów.
Jeśli ktoś ma kochającą rodzinę, wuchtę hajsu i wspaniałą pracę oraz depresję, jest gorszy niż ktoś, ktoś cierpi na tę chorobę po śmierci bliskiej osoby? Nie sądzę. Poza tym, powiedz mi proszę jakie KONKRETNIE problemy miał ojciec autorki? Nie widzę ani słowa na ten temat, wybacz. Ludzka psychika to nie szwajcarski mechanizm, każdy jest różny. Autorka nie jest zadowolona z tego obrotu spraw, nie robi tego celowo.
Czytam te wszystkie komentarze i jestem w szoku, totalnie nie rozumiem tych jazd na autorkę. Ona sama powiedziała, że broniła ojca przez długi czas przed bliższą i dalszą rodziną, wierzyła w niego, chciała mu pomóc. Nawet jeśli przykłady o śpiewaniu w kuchni czy o niewkładaniu naczyń nie są może najlepszymi, to jeśli ktoś pisze, że musi pijanego ojca przyciągać z sadu (zakładam, że nie jest to jednorazowa sytuacja), to to już jest problem. A już pisanie o tym jaka to ona jest "wyrodna", bo ma dość ojca alkoholika jest dla mnie po prostu śmieszne. Podsumowując znaczną większość komentarzy pod tym wyznaniem uważam za zwykły bełkot ludzi, którym najłatwiej stanąć z boku i oceniać, jaka to autorka nie jest "zła" i tfu "wyrodna".
Najwidoczniej nie zdajecie sobie sprawy, jakie to uczucie, kiedy to wasz rodzic zachowuje sie jak uposledzony nastolatek.
Mało tego, zaskoczę Was. Gdy zachoruje psychicznie jakaś bliska dla Ciebie osoba - chocby babcia na altzheimera, to tak, też prawdopodobnie po jakimś czasie mielibyście jej dość. I co z tego, że to nie jej wina.
Choroba; psychiczna czy uzaleznienia po prostu zmienia. Ona dumna była ze swojego dawnego ojca, a nie z ojca, jakim jest teraz.
To też jest człowiek.
Aha, jak był dla Ciebie bohaterem, to go kochałaś i wszystko było dobrze, a jak upadł i zaczął sobie nie radzić, to nagle stał się zerem i go nienawidzisz? Szkoda, że przy tym wszystkim nie potrafił wychować swojej córki na człowieka który potrafi zrozumieć ból innych, a nie nienawidzi tych z których nie może egoistycznie czerpać korzyści...
Biedny człowiek. Całe życie się starał, poświęcał, był dla dzieci jak bohater. Pomagał, rozwiązywał problemy. A teraz, kiedy sam ma problem, to od kochanego dziecka zamiast życzliwości i pomocy dostaje nienawiść. Bo księżniczka się "zawiodła". Smutne.
Kolejna która myśli że "chłopaki nie płaczą". Zamiast pomóc ojcu to ty go jeszcze obwiniasz.
To wyznanie jest bardzo smutne. Autorko, wiem, że aktualne wydarzenia kruszą twoje poprzednie doświadczenia i wspomnienia związane z tatą, ale może spróbuj spojrzeć na wszystko z innej strony. Pomyśl o tacie, jakiego uwielbiałaś i, przez wzgląd na swoje dzieciństwo i wspomnienia, wesprzyj tatę, pokazując mu, że z nim jesteś. Nie idealizuj go, ale pokaż mu, że ma rodzinę.
Jeśli chodzi o stereotypy, że facet nie placze, to to jest przereklamowane. Kazda istota ma uczucia
Co za egoizm bije z tego wyznania. Biedny ojciec z taką córką, skoro nawet nie może sobie pośpiewać we własnym domu.
"Bo tata powinien być dzielny, prawda?"
Nie. Tata powinien być człowiekiem, a nie zbiorem moich wyobrażeń i stereotypów. :V