Jestem matką 2-letniej dziewczynki. Ostatnio przeraża mnie podejście mojego męża do wychowania jej. Mała zrobi coś źle (np. obleje się sokiem), to mąż już na nią krzyczy. Jak coś ją zaboli czy upadnie, to nigdy jej nie przytuli, bo jak twierdzi ona ma być twarda. Ja też nie panikuję, jak mała upada, ale zawsze ją przytulę, jeśli tego potrzebuje. Jak ma problem, by zasnąć, to według męża najskuteczniejsze jest na nią krzyknąć.
Ostatnio wstała wieczorem z łóżka i przyszła, jak oglądaliśmy film. Mąż krzyknął, że ma iść spać. Córka obróciła się i poszła do swojego pokoju. Mąż był ogromnie z siebie dumny. Tylko jak poszłam za nią to okazało się, że stoi na przedpokoju i cicho płacze.
Nie wiem jak rozmawiać z mężem. Ogólnie to dobry ojciec, bawi się z nią, uczy. Jako mąż ideał. Tylko to krzyczenie i brak zrozumienia dla niej mnie boli.
Dodaj anonimowe wyznanie
U nas było podobnie. Jak córka była starsza akcja z krzykiem kończyła się tym, że płakała i mówiła, że tata jej nie kocha. Tłumaczyłam, prosiłam, błagałam. Ciagle słyszałam, że tylko ja widzę problem i tylko ja go mam... W końcu, postawiłam sprawę jasno: terapia rodzinna albo się wyprowadzam z dzieckiem. Trafiliśmy na cudowną panią psycholog. Terapia nie była ani łatwa ani przyjemna...szczególnie dla niego. Była za to skuteczna. Teraz jesteśmy prawdziwie szczęśliwą rodziną. Działaj teraz! Odbudować poczucie własnej wartości u dziecka nie jest łatwo.
W końcu jakaś matka która reaguje, na Anonimowych to rzadkość.
Pewnie sam był tak traktowany i uważa takie zachowanie za normalne, bo tak się robiło w jego rodzinie. Spróbuj mu pokazać, że co rodzina, to inny sposób wychowania, że istnieją inne metody.
Dokładnie tak, powtarza wzorce z domu.
Pewnie powie Ci, że dziecku nie można pozwalać na wszystko, trzeba wyznaczać granice. I to jest prawda, ale to się robi adekwatnie do zachowania dziecka. Jeżeli dziecko się awanturuje, jest nieznośne, to można na nie krzyknąć - ale normalnie wystarczy wytłumaczyć o co chodzi. A po drugie, to dotyczy starszych dzieci. Dziecko w wieku 2 lat potrzebuje przede wszystkim miłości i akceptacji
Miałam takiego ojca, który krzyk nazywał wychowaniem :) Nawet jako mała dziewczynka bylam stawiana przez to w bardzo stresujacych sytuacjach i do dziś mam okropne wspomnienia. Mój też był nazywany podobno dobrym ojcem. Darł morde niemiłosiernie o wszystko, po czym później zachowywał się potulnie jak baranek, jakby nic się nie stało. To było najgorsze, bo ja jako dziecko bałam się go. To jest rozchwianie emocjonalne i zrzucanie swojej agresji na dziecko. To jest chory człowiek, a nie dobry rodzic. Metoda kija i marchewki, tylko że tym kijem dostaje się 5 razy po dupie za nic, a o marchewce się tylko słyszy i nic poza tym. Po dziś dzień boje się mojego ojca, na szczęście nie mam już z nim kontaktu. To nie jest normalne wychowanie dziecka, czy zachowanie osoby dorosłej. Bogu ducha winna córka potem nabawi się na przyszłość myśli, że wszystko co się stanie złego to jej wina. On zachowuje się tak do małego dziecka, a co będzie jak dorośnie? Jak mała będzie chodziła do szkoły? Będzie miał pretensje o jej prośby? Bo coś chce zrobić, wyjsc z inicjatywą? Jest dobrym ojcem jak ma dobry humor, a jak mu się popsuje to wyzywa się emocjonalnie na słabszych od siebie. Na swoim dziecku. I to jest dobry ojciec? Bo jest czasami normalnie? W kryzysowych czy konfliktowych sytuacjach wychodzi prawdziwa natura czlowieka, a tutaj jak widać nie jest dobrze. Pamiętając jak ja bylam przerazona krzykiem ojca za nic, nie moge sobie wyobrazić co musi przeżywać twoja córka, takie hustawki nastrojów dorosłego faceta. To chore.
To jest absolutnie najlepszy komentarz.
Punkt widzenia ofiary przemocy.
Nie nazywaj go dobrym ojcem bo absolutnie takim nie jest, nawet jeśli jego inne zachowania są dobre, to takie wyklucza i tak twierdzenie że jest dobrym ojcem. To jego córka. Jak to w ogóle wygląda? On na nią krzyczy a Ty nie reagujesz? Rozumiem że czasem gdy jeden rodzic robi źle, to można mu zwrócić uwagę na osobności a nie przy dziecku. Ale w sytuacji gdy drugi rodzic używa przemocy i sprawia że dziecko się go boi to reaguje się natychmiast i kategorycznie zabrania tak robić. Też jesteś jej rodzicem i trzeba Ci to mówić? Chyba że reagujesz to dobrze. Nie trzeba roztrząsać każdego upadku dziecka, ale zawsze trzeba mieć je na oku, sprawdzać czy wszystko dobrze. Krzyczenie na dziecko by wracało do siebie gdy przychodzi bo potrzebuje kontaktu z rodzicami czy tam przytulania jest niedopuszczalne i nie wyobrażam sobie że wtedy siedzisz i nie reagujesz na zachowanie męża tylko potem bez słowa idzisz sprawdzić co z dzieckiem. Jego podejście jest złe i jeśli w innych rzeczach zachowuje się ok to w tej także musi. Jest ojcem.
"Twardość" to najgorsza cecha jaką można wpychać dziecku...
@kotekzpiwnicy To jest tylko twardy pancerz, a nie człowiek.
To nie jest "ogólnie dobry" ojciec. On stosuje przemoc, a mała się go boi. Nie wolno zastraszać małego człowieka, to na pewno nie sprawi, że będzie "twarda". Prędzej odwrotnie, będzie miała połamaną psychikę. Dziecko wzmacnia się kochając je i budując w nim poczucie własnej wartości.
Autorytetu wobec dziecka też nie buduje bezpodstawnym krzykiem i pokazem siły.
Spróbuj mu to wytłumaczyć, nazwać rzeczy po imieniu.
Jak to nie zadziała, to wiej razem z córką i to szybko.
@Wtorek09 "dziecko wzmacnia się kochając je" 💟💟💟
A to żeś mądrze napisał 😊
Mój ojciec też stosował taką metodę wychowawczą. Teraz mam 22 lata, od dwóch chodzę na terapię, kontakt z rodziną minimalny, bo wykańczają mnie psychicznie. Niech się zastanowić, czy chce, żeby za parę lat córka uciekła od niego na drugi koniec Polski.
Nie znosze takiego traktowania dzieci.
A teraz wyobraźcie sobie że dajecie jej wzór miłości na resztę życia.
Tak samo jak ojciec będzie ją traktować mąż. Bo ona ma wpojone, że taka jest 'norma'.
Chcecie takiego zięcia?
W punkt.
Dokładnie tak kształtuje się psychika kobiety, która pozwala partnerowi by ją bił, a potem wybacza, bo on przecież przeprosił. To znaczy, że ją kocha, bo jest miły i a raz to nawet kwiatki przyniósł! I chodzi z nią do kina, i na spotkanie z kumplami zabrał. A że od czasu do czasu walnie kijem po żebrach? No taka już jego natura przecież. Co to za chłop, co baby nie uderzy? Mięczak jakiś...
Jeśli facet jest agresywny, to znaczy, że kocha. Bo tak kochał tatuś. Wyładowując na dziecku swoje frustracje i agresję.
Twój mąż, Autorko, jest agresorem w stosunku do Waszego dziecka. A jeśli Ty tego nie widzisz, tylko nazywasz go "dobrym ojcem", to znaczy, że sama masz zaburzone postrzeganie miłości.
Terapia rodzinna to dobry pomysł. O ile książę pan zechce dać się do niej przekonać.
To jest absolutnie genialny i celny komentarz! Dziecko przyjmie postawę, ze mężczyzna może na nią krzyczeć i mimo tego i tak ją kocha (tak jak tata), co może się przełożyć na nie reagowanie gdy będzie sie na niej wyżywać....
Aż mnie ciarki przeszły. Miażdzące porównanie, które powinno dać do myślenia.
Ideał, naprawdę. Jak bardzo musiał już wytresować dwulatkę, która przychodzi wieczorem, bo ma jakaś potrzebę, on wrzasnie,a ona bez słowa idzie. Nie tylko on jest ojcem do du.y, ale jeśli Ty nie reagujesz, to jesteś tej przemocy współwinna. No, ale najważniejsze, ze on dla Ciebie ideał.