#P7UPl
Dlaczego tak długo się jej bałam?
Otóż moja miejscowość nie jest duża, a ulica, o której mowa, jest bardzo rzadko uczęszczana. Na tej ulicy mieszkają ludzie, którzy zawsze mają otwartą bramę.
I wielkiego, żółtego, pomarszczonego psa.
Tego dnia, dwa lata temu, szłam z moim goldenem retrieverem na spacer, właśnie tą ulicą. Nigdy wcześniej tamtędy nie szłam, nic nie wiedziałam o otwartej na oścież bramie i żółtym psie olbrzymie.
Moja Luna jest bardzo dobrze wytresowana. Kiedy inne psy na nią szczekają za ogrodzeniem, ona nawet na nie nie popatrzy. Jest nastawiona przyjaźnie do całego świata, ale kiedy zobaczyła żółtego psa za ogrodzeniem, nie szczeknęła, tylko zatrzymała się i zjeżyła. Tak była nauczona.
Ja tego kundla nie zauważyłam.
Kiedy byłyśmy tuż przed otwartą bramą, zaczęło się piekło.
Wielki żółty pies, trzy razy większy od goldena retrievera, rozpędził się z zamiarem uderzenia w moją Lunę, która zasłoniła mnie własnym ciałem.
Pies chybił, ugryzł powietrze, a siła, z jaką się rozpędził przerzuciła go na drugi koniec ulicy. Dosłownie, przejechał cały asfalt na grzbiecie i wpadł do rowu oddalonego o dziesięć metrów od nas.
Po chwili z niego wylazł, jeszcze bardziej najeżony i wściekły. Rzucił się w drogę powrotną, prosto na mojego psa.
To były sekundy, ale pamiętam tę sytuację z najmniejszymi szczegółami.
Żółty pies, szarpiący bok Luny.
Skowyt Luny, cały czas próbującej mnie osłonić.
Wtedy z całej siły kopnęłam tego kundla w szyję. Ja, mała czternastolatka, obezwładniłam wściekłą bestię. Żółty pies zaczął się dławic, odskoczył od nas i uciekł, warcząc i patrząc spode łba.
Zabrałam mojego dzielnego psa do domu, miała cały wydarty bok z sierści, trochę krwi. Oprócz tego nic.
Gdy wróciłam do domu, cała roztrzęsiona, wręcz wykrzyczałam to wszystko rodzicom. Chciałam zadzwonić po policję, zrobić coś, by żółty pies nie mógł wyjść za bramę.
Policji nie było, ale brama była zamknięta, do wczoraj.
Wczoraj psa wywieźli. A dzisiaj wyszłam z Luną na spacer tą ulicą. Przypomniało mi się wszystko.
A Luna? Ma się bardzo dobrze. Od tamtej chwili nauczyła się szczekać.
Ludzie mający psa. Powinni zamykać bramę. Jeżeli nie mają ogrodzenia to mi przykro. Niech pilnują psa albo go na smycz dać. Szczególnie wkurzająca jest jazda samochodem jak te psy się pod koła pchają. A później wielkie oburzenie bo reksiu to taki dobry piesek był co za sku*rwiel go potrącił. Sorry. Ale taka prawda.
Ja uważam tak samo. Nie rozumiem jak niektórzy ludzie mogą być za tą ustawą o spuszczeniu psów ze smyczy.
Jaka ustawa o spuszczeniu psów ze smyczy? Kojarzę tylko protesty o spuszczenie psów z łańcuchów. Jeśli o to ci chodzi to to z tobą jest coś nie tak, jeśli jesteś za trzymaniem psów na placu, na krótkich łańcuchach.
Mój piesek jest mały ale jak moja mama albo ktoś z rodziny otworzy bramę kiedy pies jest na podwórku to ten ktoś pozna piekło.
Weźcie pod uwagę że niektóre psy nie szczekają na samochody ani nie wychodzą za bramę, moi sąsiedzi miękki kiedyś 2 psy bardzo agresywne dla nieznajomych i mimo wszystko zamykali bramę, ale gdy musieli ją otworzyć np żeby wyjechać autem to psy nigdy poza nią nie wyszły, kwestia wyszkolenia psa
Racja, powinni zamykać bramę, zgadzam się w 100%. Ale z drugiej strony, niektórym kierowcom też do świętych daleko. Mieszkam z moją rodziną przy długiej, prostej drodze kończącej się ostrym zakrętem. Wypadki są tam bardzo często, bo nikt nie przestrzega obowiązujacego ograniczenia prędkości do 40 km/h. Nasz pies kiedyś wyrwał się rodzicom i wyszedł na drogę, potrącił go kierowca jadący przynajmniej z 80 km/h. Gdyby zarówno on, jak i inni kierowcy stosowali się do ograniczeń prędkości to można by było uniknąć i wypadków, i potrącenia naszego psa. Ale po co, przecież ograniczenia są dla frajerów :/
Ja bym specjalnie takie psy rozjeżdżał i dzwonił na policję i mówił czemu się znalazł na drodze
@Grażyna, uwierz że szkoda samochodu. @DrowRanger. Trzeba było pilnować psa skoro go masz, a nie obwiniać kierowcę, że go rozjechał. Jeszcze mandat Ci powinni dosolić za to, że go nie upilnowałeś i że Twój pies uszkodził czyjś samochód. Bo skoro się wyrwał, to raczej nie wyszedł na drogę tylko pewnie wybiegł.
Po pierwsze obowiązkiem właściciela jest pilnowanie psa, więc albo brama zamknięta, albo pies na uwięzi tak by nie opuścił posesji, nie robi tego - mandat. (Artykuł 77 kodeksu wykroczeń: "Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany."
Co do ustawy "o spuszczaniu psów ze smyczy" to żadna taka ustawa nie jest potrzebna bo nie ma prawnego obowiązku trzymania psa na smyczy.
Jedynym miejscem gdzie prawnym obowiązkiem jest trzymania psa na smyczy to las - o ile pies nie bierze udziału w polowaniu (Art. 166. Kodeksu wykroczeń), a skoro przepisy jasno wskazały kiedy nie można, to nie można tego nad interpretować i wymuszać prowadzenia psa na smyczy wszędzie.
Mojego Pikusia przejechano na moim własny podwórku (byłam niedaleko bawiłam się z moją siostrzenicą) bo jakiś człowiek pomyślał sobie że moja posesja to idealne miejsce na nakręcenie. Pikuś sam bez smyczy i kogoś komu ufał nie odważał się wyjść poza podwórko bo się bał (został znaleziony w lesie przywiązany do drzewa i pobity)
Wiesz co to przecinek?
Niestety (najczęściej na wsiach) wiele psów biega sobie luzem. Wracając sama ze szkoły bardzo się ich bałam. Taki pies może zrobić komuś krzywdę lub spowodować wypadek. Kary dla właścicieli powinny być bardzo wysokie. Jak przyjdzie mu do zapłaty kilka tysięcy złotych, to sam potem będzie co 5 min sprawdzał, czy jego pies nie biega wolno. Jeśli pierwsza kara nie przyniesie efektów, to każda kolejna powinna być jeszcze wyższa.
Też mieszkam na wsi. Większość ludzi pilnuje, aby ich pieski były za ogrodzeniem. Ale jest jeden ewenement, który nawet nie ogrodził posesji... Dwa spore psy biegają niemal codziennie obok mojego domu i szczekają wściekle na mojego...
Raz wyszłam ze swoją starszą sunią na spacer. Musiałam wziąć ją na ręce żeby tamte psy jej nie ugryzły... A sąsiad gapił się jak idiota z bezpiecznej odległości i nic nie zrobił :/
W Belgii o ile dobrze pamiętam jak policja znajdzie Twojego psa, albo inne służby, to odwiozą Ci go do domu, ale za tę przyjemność dają mandat w wysokości chyba 2000€
Ale kary tacy podludzie dostają dopiero wtedy, gdy coś złego się wydarzy, czyli jak zwierzę zrobi komuś krzywdę. Ostatnio moja ciocia zadzwoniła na policję, bo po jej wsi chodził luzem wielki owczarek. Wiecie co powiedzieli? "Przecież pies nic nie zrobił, nie ma podstaw żeby dać mandat właścicielowi". Tak właśnie działa nasze prawo
A ja uważam, że jak pies jest nastawiony pokojowo do wszystkich i nie wybiega pod auta to nie powinno się go na siłę zamykać na posesji.
Ale skąd wiesz, ze jest nastawiony pokojowo? Zapytasz go czy co? Zwierze to zwierzę. Powinno być na posesji dla bezpieczeństwa swojego, jak i innych
Wiele osób uważa, że jak pies jest dla nich miły i grzeczny, to dla reszty też. Kiedyś szłam ze swoim, szczeniak, a z bramy wyleciał owczarek niemiecki, trzy razy większy od mojego. Załapałam swojego na ręce, na szczęście nie szczekał i czekałam spokojnie. Tamten najeżony, ja spanikowana, bo się zaraz rzuci. Powoli się wycofałam, owczarek na szczęście dał też sobie spokój.
U mnie na wsi taki chłopak, ma może z 17 lat, ma takiego czarnego psa, który wiecznie wyskakuje do ludzi. Nawet matka tego chłopaka się boi tego psa i każe go zamykać w kojcu, ale gdziee tam... Jak przechodzę obok sąsiadów to modlę się w duchu, żeby na mnie nie wyskoczył, bo zwierze jest zdrowo jebnięte. Kiedyś mojej mamie porozrywał siatkę z zakupami, jak moja bratowa prowadziła bratanka na takim małym rowerku to pies wyskoczył do dziecka. Komentarz młodego sąsiada "ale on nic nie zrobi". Jasne...
Tak naprawdę czekam tylko na kolejną sytuację, że zobaczę tego psa latającego luzem i dzwonię na policję. Mam dosyć stresów.
Oh, zanim zapytacie, dlaczego wcześniej tego nie zgłosiłam to Wam odpowiem. Starszy brat tego chłopaka, który jest właścicielem psa zadzwonił kiedyś do mnie i powiedział, że ktoś podtruł mu tego psa. A, że ja najczęściej krzyczałam, żeby trzymali psa w kojcu to wina poszła na mnie. Straszyli mnie, że jeżeli coś psu się stanie to i ja będę mieć przerąbane. Bałam się, bo policja i tak by nic nie zrobiła (nie raz już u nich była), a na moim podwórku stało moje auto, nie wiem, stodołę by mi podpalili (i tak nieużywana, ale stoi w pobliżu domu z sentymentu). Po prostu się bałam.
To wszystko działo się ze 3 lata temu, pies dalej atakuje, z tym, że rzadziej, a ja mieszkam za granicą. Ale jak tylko wrócę na święta i zobaczę tego psa na drodze, to...
To dobrze, że się godzisz na terror. Na pewno to do nich dotrze i odpuszczą :) Nie wiem, w bloku mieszkają ludzie, którzy uważają, że są sami i raczą sąsiadów głośnym, okropnym jazgotem. Myślisz - przeprowadzę się do domu, penis mu w odbyt. I co? Trafiasz na samca alfa, który uważa, że cała wieś jest jego i wszystko może. No ja pierdzielę. Trutkę to bym podłożyła, ale jemu, a nie psu, tylko niestety potem odpowiadasz jak za człowieka ;/
Kup gaz pieprzowy. Może wówczas oduczy się wybiegania na ulicę.
@WhereIsMyBrain, strasznie Ci współczuję. Jestem w podobnej sytuacji co Ty i już powoli odechciewa mi się wychodzić z domu. Policja totalnie zlewa wezwania do właścicieli-debili i właściwie nie wiem już, co mam zrobić
to sie odmienia " golden retrievera" , nie " goldena"
I właśnie specjalnie na takie okazje samowolki psów noszę przy sobie gaz pieprzowy
Jestem właścicielką psa który ma problemy z socjalizacją. Są psy które lubi, a są takie na które się rzuca. Nie wyobrażam sobie żeby wyjść z nim na spacer bez smyczy i kagańca. Czasem bezmyślność właścicieli mnie przeraża. A tłumaczenie że tylko szczeka ale nie ugryzie, denerwuje mnie jak nic innego.
Wielki żółty pies. Ktoś może wie o jaką rase moze chodzić?
Mastiff jest duży, jasny i pomarszczony.
Przecież autorka napisała, że to był kundel.
Nie napisała że to kundel tylko opisała wygląd. Mogła po prostu nie wiedzieć jaka to rasa.
Autorka napisała, że to kundel
Wydaje mi się, że ten 'kundel' w wyznaniu to takie obraźliwe określenie na tego psa.
Obstawiam shar pei, lub kundel w typie, źle prowadzone mogą wykazywać takie niepożądane zachowania jak opisane powyżej, mogą też być żółte. Ewentualnie właśnie jakiś inny mastiff.
Shar pei na pewno nie jest większy od goldena. Bulmastif może? Albo dog bordeaux?
Cane corso też bywają żółte, a to spore psy, którym często nie po drodze z innymi czworonogami.
Żółte też są dogi kanaryjskie i z Majorki, ale niezbyt są one pomarszczone... Poza tym ich jest w Polsce bardzo mało.
Do opisu pasują też boerboele i mastify angielskie (a mastify angielskie są naprawdę duże).
Ale dziecięca wyobraźnia zadziałała. 3 razy wiekszy od goldena i obezwładniła go nastolatka xD dobrze że nie miał 3 głów i 2 ogonów.
Kopnięcie w szyję jest takie trudne
i niewiarygodne, wow.
Skoro wiedziałaś że jest tam groźny pies to po co się pakowałaś ze swoim?