#P7Xrq

Bardzo kocham moich rodziców, dzieciństwo wspominam szczęśliwie. Mama i tata zawsze byli dla mnie ciepli, gdy potrzebowałam uzyskiwałam ich wsparcie. A jednak mam do nich żal.

Gdy miałam 13 lat, dostałam pierwszej miesiączki. Mama mi niby wszystko wyjaśniła w tych sprawach, ok. Minął rok, a miesiączka się nie powtórzyła. Mama machnęła ręką i stwierdziła, że tak bywa i to normalne. Ufałam jej, więc się uspokoiłam.

W ciągu kilku następnych lat, miesiączki pojawiały się bardzo nieregularnie, nie mam tu na myśli "ojej, o 3 dni za wcześnie!"
Nie. Miesiączka mogła przyjść kiedy chciała i jak chciała. Bywała Niagara, ale zazwyczaj nawet nie zauważyłam, że coś się działo. Panie powiedzą, że to fajnie, powinnam się cieszyć, no nie do końca...

Już mając 16 lat, miałam ogromne kompleksy. Okres nadal pozostawał kwestią "to naturalne, jeszcze ci się nie wyregulował", ale bolał mnie fakt, że wszystkie koleżanki miały piękne kobiece kształty i duże piersi, a ja miałam po prostu figurę ziemniaka. Piersi miałam takie jak grubi mężczyźni, bo sama też od zawsze byłam "+ size".
Po jakimś czasie zaczęłam zauważać, że włosy na rękach i nogach były ciemniejsze niż u innych dziewczyn, w dodatku odrastały zdecydowanie szybciej. Mama to olała.
Zauważyłam ciemne włoski na podbródku, dekolcie i ramionach. Ponownie brak odzewu.

Mając 17 lat przeszłam totalne załamanie. Otaczały mnie koleżanki o dużych piersiach i ładnych kształtach. Były po prostu kobiece, a ja im okropnie zazdrościłam. Żaden chłopak nie zwracał na mnie uwagi, nawet już odstawiając na bok fakt mojej nadwagi.
Poszłam do mamy i płakałam żeby wzięła mnie do lekarza, że miesiączka raz na 3/4 miesiące (czasem rzadziej) to nie jest coś normalnego, że nie powinnam mieć futra na dekolcie, i że mając w genach z obu stron rodziny biuściaste kobiety, nie powinnam być płaska. Mama stwierdziła, że ona nie będzie ze mną po lekarzach biegała... Znów zostałam zignorowana..

Poddałam się. Odpuściłam sobie, przestałam trzymać dietę żeby chociaż nie tyć, bo po co? Kto będzie chciał wstrętną, zarośniętą małpę...

Pisze to będąc już po studiach. Na moim kierunku był bardzo miły chłopak, Adam, który zwrócił na mnie uwagę. Opowiedziałam mu o swoich problemach, razem poszliśmy do lekarza. Okazało się, że produkuję więcej hormonów męskich niż żeńskich, zaczęłam terapię.
Z Adamem jesteśmy razem, planujemy ślub. Już mniej przypominam małpę, z lekami waga zeszła sama, bowiem hormony spowalniały metabolizm. Niby wszystko pięknie, a jednak nie mogę mieć dzieci.
Gdyby ktoś wcześniej zareagował na moje problemy, wszystko byłoby do wyleczenia, ale teraz jest za późno. Adam nie jest zły, bardzo mnie wspiera.

Kocham rodziców, ale mam do nich żal. Gdyby nie ich olewcze podejście, byłabym o wiele szczęśliwsza i sama mogłabym zostać matką.
Achnoniewiem Odpowiedz

"gdy potrzebowałam uzyskiwalam wsparcie". No chyba jednak nie. Zawalić w tak ważnej sprawie, przez tyle lat igonorwac tak poważne sygnały i nawet nie przejść się z dzieckiem do lekarza. To nie są wspierający rodzice.

klakson

Zgadzam się. Nie wyobrażam sobie, że istnieją idealni rodzice, ale tego nie mogę zrozumieć. Serce się kraje na myśl, jak musiałaś się męczyć, a oni Ci nie pomogli :( Twojej mamie brakowało wiedzy, zaangażowania, troski, empatii? Nie wiem czego. Nie rozumiem, jak mogła to wszystko co z Tobą się działo zignorować :(.

StaryTapczan Odpowiedz

Bardzo drażni mnie ignorowanie problemów nastolatków, jakie by nie były. Niektórzy dorośli (bo nie tylko rodzice) wolą zrzucić winę na hormony, bo dorastasz i ci przejdzie, do tego słynne „przesadzasz”. Kurczę, a jak ma się czuć taka owłosiona nastolatka? Jak ma nie „przesadzać”, skoro widzi, że tylko u niej pojawiają się włosy w takiej ilości i w takich miejscach? Rodzicom nie chce się poświecić chwili i pójść z córką do lekarza, podpytać, co można z tym zrobić, nawet dla zwykłego komfortu swojego dziecka, dziecko widząc brak zainteresowania problemem popada w jeszcze gorsze samopoczucie. Bo nie dość, że ma problem, z którym sobie nie radzi, to dochodzi mu kolejny- brak zainteresowania ze strony najbliższych i z problemem zostaje samo. Ludzie cisną bekę z nastolatków i ich „nikt mnie nie rozumie”, ale w wielu przypadkach to prawda. Nikt ich nie rozumie i nie chce zrozumieć, każdy zbywa, bo „hormony, przesadzasz, jak dorośniesz, do zobaczysz, czym są prawdziwe problemy” ewentualnie dochodzi jeszcze „za naukę się weź, a nie problemy sobie wymyślasz”. Czym to jest, jeśli nie nierozumieniem nastolatka? Potem są nastoletnie depresje i znów beka z nastolatków, bo „oh, nikt mnie nie rozumie, mam depresje”. Te wszystkie zachowania i teksty sprawiają, że taki nastolatek naprawdę czuje się jeszcze gorzej, bo nie dość, że ma problem, z którym sobie nie radzi, to jeszcze każdy go zbywa i wyśmiewa jego problem. Co jest z niektórymi ludźmi?

Mruczek09

Tu faktycznie winne są hormony, tyle że zaburzone. Dziewczyna potrzebowała wizyty u endokrynologa i leczenia.

StaryTapczan

Tak, winne owłosieniu były hormony, ale Autorka miała też inny problem- rodziców, którzy nie rozumieli jej samopoczucia związanego z tym, jak wyglada, jej problemem było również to, że rodzice to wszystko ignorowali. Jej owłosienie, jej kompleksy, jej prośby o to, by coś z tym zrobić. Kto miał jej pomoc, kto miał ją zrozumieć w tej sytuacji, jak nie rodzice? Jej problem został zignorowany przez najbliższe osoby. To też przekładało się na jej samopoczucie, nie tylko włosy ale i to, że nikt nie zechciał jej zrozumieć. I tak postępuje wielu dorosłych.

Owsiankozerca

Myślę, że wiele osób, w tym ja sama, mieliśmy wiecej problemów I cięższe życie codzienne jako nastolatkowie niż jako ludzie dorośli.

Heppy

Owsiankozerca w sumie masz racje. Ja poczułam się naprawdę szczęśliwa dopiero gdy poszłam do pracy i moja edukacja była już bliżej końca. W życiu bym nie powtórzyła gimnazjum - tylu dzbanów w jednym miejscu to nigdy więcej w życiu nie spotkałam.

SzaraCzarownica Odpowiedz

Jak bym o sobie czytała z tym ignorowaniem nieregularnych miesiączek. Mama jest z tych kobiet, które uważają, że ginekolog przed ciążą niepotrzebny. Na szczęście na studiach w innym mieście sama chodziłam i podregulowałam hormony. Dziś mam kochaną pociechę. Nie wiem jak u Ciebie ale może jakiś lekarz coś jednak poradzi, chociaż na tego typu leczenia potrzeba dużo czasu.

tramwajowe Odpowiedz

Początek jakbym czytał o mojej kuzynce. (Szczegóły znam, bo słyszałem jak ciotka mojej mamie wszystko opowiada). Rzadkie miesiączki, 3-4 razy w roku, ciągłe 'jeszcze się ureguluje'. Owłosienie też (wiecznie długie spodnie).
I może ciotka bagatelizowała. Ale jak kuzynka poszła na studia, to w końcu ją wzięli do ginekologa, na badania hormonalne i endokrynologa. Ileś lat sie leczyła.
I dzieci ma z pomocą lekarza. Ale ma!

cantbelive Odpowiedz

Mam 21 lat. Od zawsze byłam ‘+size’ i także zaczęły mi się pojawiać włosy na brodzie, dużo silniejsze włosy na rękach czy brzuchu niż u innych. Moi rodzice też od zawsze to zbywali.
Zmotywowałaś mnie tak, że już umówiłam się na wizytę u endolrynologa :)
Dziękuje i powodzenia!

Hauke Odpowiedz

Doskonale Cię rozumiem, przez ignorancję moich rodziców w wieku 23 lat mam chorobę zwyrodnieniową stawów i ogromne problemy z kręgosłupem, przez co nie mogę nawet wyjść na dłuższy spacer, a nawet leżąc odczuwam ból i prawdopodobnie będę do końca życia. Niektórzy naprawdę nie powinni mieć dzieci..

Softkitty1 Odpowiedz

Kompletnie debilne jest to że dziecko musi iść z rodzicem do lekarza. Od 15 lat może uprawiać seks, ale nie może iść na wizytę lekarską. Kto tworzy takie ułomne prawo.

nata

Od 16 lat można iść samemu.

Softkitty1

Nieprawda. "Po skończeniu 16. lat młody człowiek również wyraża zgodę lub sprzeciw w temacie świadczeń zdrowotnych (to się fachowo nazywa zgoda kumulatywna). Czyli może odmówić wszystkiego, np. wizyty u lekarza, badania fizykalnego, przyjęcia na oddział, wykonania różnych badań.

Jeśli rodzic chce, a dziecko nie chce (bo to częstsza sytuacja), to „Huston, mamy problem”. Jeżeli rodzice i dziecko nie ustalą wspólnej wersji, a oboje upierają się przy swojej, decyduje sąd opiekuńczy. (Podobnie jest, jeżeli rodzice mają odrębne zdanie).". Lekarz bez zgody rodzica pomoże tylko w stanie zagrożenia życia. W wypadku wąsów u dziewczynki to jeśli rodzic ma to w dupie, musi czekać do 18 lub iść do sądu rodzinnego.

Satanismus Odpowiedz

Ja będąc po mocnej farmakoterapii (prawie sepsa na łbie to można się domyślić) nie krwawiłam na 4 miesiące po wypadku. Jak tylko poinformowałam o tym matkę to już na za 3 dni byłam zapisana do lekarza. Na szczęście odezwało się to cholerstwo na 1 dobę przed wizytą.
Jeśli Ty mówisz, że jak było Ci potrzebne wsparcie to je dostawałaś... To jesteś w ogromnym błędzie.

Selevan1 Odpowiedz

Dramat nie rodzice. Współczuję.

bazienka Odpowiedz

nie rozumiem, jak mozna zlac problemy hormonalne dziecka i to te rzutujace tak bardzo na przyszle zycie (plodnosc)
jasne, miesiaczki na poczatku sa nieregularne, ale jesli po roku-2 sie nie ustabilizuja z dokladnoscia do kilku dni, to nalezy isc dolekarza
podobnie jak nie wystapia do 16 roku zycia
jesli nie pojawia sie 2rzedowe cechy plciowe
a pojawiaja sie cechy niecharakterystyczne (owlosienie)
nie rozumiem, jak mozna tak zaniedbac swoje dziecko...

Pomarancza007

Dla mnie odpowiedź jest prosta - zachowanie rodziców jest wyniesione z ich rodzinnych domów, czyli sami byli tak traktowani i ich problemy były po prostu ignorowane. Możnaby tutaj użyć słynnych sformułowaniń 'bo za moich czasów...' / 'nie wymyślaj sobie problemów / 'nie mam czasu na głupoty' / 'kiedyś to kobiety rodziły w polu, przy wykopkach'. Ostatnie to moje ulubione. Po prostu czysta ignorancja tego, że czasy się zmieniły (i to dość znacząco), że jest dużo większa dostępność wszystkiego. No i świadomość tego, co się dzieje z ciałem też jest większa, tak jak w przypadku Autorki - widziała, że coś nie gra.
Ja miałam do czynienia z brakiem czasu, bo się dorabiamy i budujemy dom. W latach 90.ojciec wyjeżdżał do Niemiec, matka pracowała w Polsce. Ciągła budowa, na nic nie było nas stać. Do tej pory żyją w takim kieracie - praca, dom, praca. Wszystko kręci się wokół ładowania pieniędzy właśnie w dom. Zawsze w biegu, ciągle wszystko jest ważniejsze od odpoczynku i chwili spokoju i zwykłej rozmowy. Każda rozrywka poza domem (kino, kręgle, wyjście do knajpy) jest głupia i szkoda na nią pieniędzy i o życiu dziecko nie myślisz. Dlatego też przypuszczam, że przez takie zachowanie w moim domu NIGDY nie było rozmów nt.okresu, seksu i antykoncepcji. Wszystkiego dowiedziałam się w szkole na biologii i na jakiś zajęciach - osobno chłopcy i osobno dziewczyny (co teraz uważam za głupie, bo te sprawy w takiej samej mierze dotyczą obu płci).
Do ginekologa poszłam, bo zostałam skierowana przez lekarza rodzinnego. Miałam już 18 lat, więc wszystko odbyło się po cichaczu, poza wiedzą rodziców. Baa nawet miałam skierowanie od ginekolożki na usg i również nie czułam potrzeby poinformowania rodziców o tym (nie, nie było żadnego podejrzenia ciąży, spokojnie). Zresztą do tej pory, a dobijam 30tki, nie mówię o tego typu sprawach, ale teraz uważam, że to już są moje sprawy i moje życie.

Zobacz więcej komentarzy (3)
Dodaj anonimowe wyznanie