#P820W
Mojego najlepszego przyjaciela poznałem w gimnazjum. Pierwszy papieros, alkohol, te sprawy. Mieliśmy klasę śmieszków, która uwielbiała docinać sobie nawzajem, wyzywając się (to nie jest dobre słowo, bo cały proceder był powszechnie akceptowany i nikomu to nie przeszkadzało) od gejów/lesbijek. Tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy ze wspomnianym przyjacielem rozmawiać na tego typu tematy, ale nic na serio nigdy między nami nie było, ja miewałem dziewczyny, on też.
Kiedy pierwszy raz nawaliliśmy się obaj jak stodoły, po pijaku pieprzyłem coś, że całe życie na niego czekałem, on mi wtórował, ale rano obiecaliśmy sobie do tego nie wracać (naprawdę, nic do niego nie czułem, kompletnie nic poza zwykłą, przyjacielską sympatią. Uważałem go za przystojnego faceta, ale nie na tej zasadzie, na której patrzyłem na ładne dziewczyny). Później jeszcze parę razy zdarzyło nam się obściskiwać po pijaku, raz chyba nawet go pocałowałem, nie wiem, niewiele pamiętam, a nigdy nie miałem odwagi doprowadzić się do stanu takiej nietrzeźwości przy kimś innym niż on. Zwyczajnie mu ufałem.
Wszystko skończyło się w momencie, kiedy on poznał pierwszą swoją dziewczynę na poważnie. Nie potrzebowaliśmy żadnej umowy, zwyczajnie przestaliśmy pić razem, żeby nie kusić losu. Nadal chodziliśmy do tej samej klasy (liceum) i tak sobie czas leciał. Aż do dwudziestego pierwszego września tego roku.
To były moje urodziny. Moja dziewczyna wyjechała do swoich rodziców (uroki internatu), więc, choć w innych warunkach spędziłbym ten dzień z nią, a z przyjacielem dzień później lub wcześniej, zaprosiłem go do swojego mieszkania (mieszkam sam, ale to oddzielna historia). Siedząc na kanapie sporo wypiliśmy, włączył się tryb mówienia rzeczy, o których się nigdy wcześniej nawet nie myślało, i tak od słowa do słowa sytuacja przybrała niebezpieczny kierunek. Jego dłoń tam, gdzie nigdy nie powinna się była znaleźć, ja uwieszony na jego szyi niemal błagam o więcej... Na szczęście po kilku minutach się opamiętaliśmy, do teraz nie wiem, jakim cudem.
Sytuacja co najmniej niezręczna, od tamtego wydarzenia trudniej nam się rozmawia, choć spędzamy ze sobą nadal dużo czasu (to chyba siła przyzwyczajenia po takim okresie czasu, no, i nie jest obojętne to, że jako osoba raczej aspołeczna nie mam zbyt wielu znajomych poza nim, moją dziewczyną i paroma innymi gośćmi od „cześć”).
Moja dziewczyna nic nie wie, jego też, bo do niczego w gruncie rzeczy nie doszło. Kocham ją, tak sądzę, ale mam świadomość, że nie żałuję tego, co się stało i... sam już nie wiem.
może jestes Bi :)
Jeśli jest, to i tak powinien uważać, bo raz może, chcąc, nie chcąc, zrobić coś więcej z tym swoim przyjacielem. A to, że zrobi "coś więcej" z chłopakiem, nie oznacza, że nie jest to zdrada
moj chlopak tez jest bi, ja tez :)
Hmm, może jesteś biseksualny ale bardzo to przed sobą wypierasz?
Chyba jednak sam już wiesz... Śmiem ryzykować tezę, ze starasz się oszukać... sam siebie...
Albo okres, albo czas, nie łączymy tego w "okres czasu". ;)
W sumie przecinek przed 'albo', daje się tylko przy trzecim powtórzeniu tego łącznika :) a przynajmniej tak mnie uczono
Zawsze kiedy powtarza się spójniki, trzeba postawić przecinek.
@wiwerna być może masz rację, ale myślę, że znajdzie się jakiś wyjątek :)
W sumie przed "a" daje się też przecinek.
W sumie okiem fizyka "okres czasu" nie jest aż taki zły xD
Nawet Łona rapował o tym w swoim kawałku "To nic nie znaczy" ;)
Ale czas okresu jest prawidłowym określeniem
Historia jak z filmu wzięta. Bądźcie razem, będzie romantiko
Taa, a później historia dziewczyny, że facet świnia rzucił ją dla przyjaciela, a ona była tylko przykrywką :>
Porozmawiaj z nim o tym wszystkim :)
Niezgubka :D ciekawi mnie dalszy los tej historii, pozdrawiam wszystkich anonimowych :D
Ja też Cię pozdrawiam i wszystkich fanów Twenty Øne Piløts :3
możesz być biseksualny, to nie jest nic nienormalnego ;)
Też mam urodziny 21 września :D
2,5-tygodniowe spóźnienie, ale wszystkiego najlepszego ;)
Dlaczego czułam jakbym czytała Joshler? ;-;