#RnDjC

Trochę już to jest użalania się nad sobą. To będzie więcej.

Poznałam męża na studiach w dużym mieście. Oboje pochodzimy ze wsi, mimo to ja czułam się tam jak ryba w wodzie, dużo lepiej niż w rodzinnych stronach. On przeciwnie. Widziałam że ciągle jest coraz bardziej smutny, przybity i mówił że właśnie przez to miasto - przez korki, hałas, mnóstwo ludzi wszędzie. U moich lub jego rodziców był innym człowiekiem, tryskał energią, dużo się śmiał.

Po studiach i odbytym stażu poszukałam pracy w okolicy w której on chciał mieszkać i się przeprowadziliśmy (on ma pracę w większości zdalną, więc to nie był problem). Rodzice i przyjaciele odradzali mi to, ale ja wolę sama decydować o swoim życiu. I... Nic się nie zmieniło na lepsze. On nadal jest przybity, kończy pracę i nic mu się nie chce. BARDZO rzadko widzę żeby się chociaż uśmiechał, a co dopiero śmiał. Ciągle jest zmęczony, mimo wszystkich wyników w normie.

A ja żałuję. Zrezygnowałam z aktywnego życia, bo tu nic nie ma. Wszystkie moje przyjaźnie i znajomości zostały w większym mieście, tutaj nie znam nikogo i nie mam jak poznać. Przestałam tańczyć (uwielbiam to), bo tutaj nie mam gdzie. Z bardzo aktywnej osoby stałam się kurą domową, w dodatku bez pracy, bo "redukcja kosztów, upadłość", a ja już byłam w ciąży.

Jakby chociaż mąż był szczęśliwy, to bym nie żałowała. Zapytany wprost mówi że jest, ale w ogóle tego nie widać. A ja się duszę coraz bardziej i nie wiem co mogę z tym zrobić. Nawet wygadać się nikomu nie mogę, bo będzie "a nie mówiłem" i marudzenie, więc przed wszystkimi udaję zadowoloną z życia. Mężowi powiedziałam, ale to jeszcze pogorszyło jego humor. I tak się nie wyprowadzimy, bo mamy kredyt na mieszkanie tutaj, życie tu jest tańsze, a ja pracy nie mam.

Ciągle zadaję sobie pytanie, dlaczego postawiłam jego pragnienia nad swoimi, skoro nic dobrego z tego nie wyszło.
Hustla Odpowiedz

Może mąż na depresję?

Alinkalinka

Dokładnie. Może warto się zastanowić, gdzie leży problem męża i co można zrobić, żeby mu pomóc, zamiast myśleć tylko o sobie, szczególnie, jeśli autorka sama twierdzi, że szczęście męża sprawi, że i ona nie będzie żałować.

chlef123 Odpowiedz

bardzo ciężka sprawa i rozumiem potrzebę wygadania się z niej. jeśli mogłabym coś poradzić - po pierwsze gorąco namawiaj męża na wizytę u psychiatry. zapoznaj go z tematem depresji, powiedz, że to żaden wstyd itp., i że boli cię, że musisz oglądać go wiecznie przybitego. po drugie - nie rezygnuj z hobby i przyjaźni! jeśli tylko możesz, znajdź grupę/zajęcia taneczne w najbliższym dużym mieście i rób to, co kochasz. będzie ciężko, ale warto. co do znajomych - odwiedzaj w mieście albo zapraszaj do siebie. zrób imprezę w ogrodzie, zorganizuj wypad nad jezioro, w góry, zaproś na zwiedzanie pobliskich zabytków... jest dużo opcji, ale warto, bo za parę lat takiego odcięcia od wszystkiego, co lubisz, możesz skończyć jak twój mąż.

bazienka Odpowiedz

Kochana jakze cie rozumiem. Mialam epizod, kiedy z Gdanska przeprowadzilam sie do Krakowa dla faceta. On tam mial wszystko- dom, prace, znajomych (co prawda towspolni znajomi, ale zawsze, no nie zwierzysz sie z problemow w zwiazku jak jakies wystapia...), w nowe znajomosci nie umiem i nie mam potrzeby i tak sobie siedzialam w domu szukajac pracy. calymi dniami. teskniacza ludzmi, ktorych zostawilam na drugim koncu PL

moze porozmawiaj z mezem powaznie i rozwazcie przeprowadzke?

Dragomir Odpowiedz

Wyglada na to, ze maz ma taki temperament i juz. Sa ludzie, ktorzy niemal zawsze sa skwaszeni i tyle. Nie wiem czy cos zrobisz. Ludzie odnajduja radosc w roznych rzeczach - wlasnie w pracy, w hobby, w pomaganiu innym ludziom czy zwierzetom. Ostatecznie kupcie jakas dzialeczke jak nie macie, jak taki wiesniok to niech sie zajmie zaciem wiejskim na dzialce skoro tak lubi i teskni. Moze aktywnosc w zyciu koscielnym. Samo uzalanie sie nic nie da.

casioswamp Odpowiedz

Wszystkie wyniki, czyli co? Poziom d3 niech sobie zmierzy. Wszystkich problemów nie rozwiąże, ale powinno pomóc na wieczne zmęczenie.

Poziom wszystkich witamin, minerałów i hormonów jest w porządku, co wyklucza chorobę. Przynajmniej fizyczną. Do psychiatry niestety nie chce się wybrać, mimo próśb z mojej strony.

nata

To wyślij go do psychologa. Zawsze to łagodniej brzmi.

parohot Odpowiedz

otworz szkole tanca dla dzieci

Jascul Odpowiedz

Dzięki za początek. Przynajmniej nie zmarnowałam czasu na to wyznanie.

Dragomir

Ale na komentarz juz tak?

Czaroit Odpowiedz

A może Twój małżonek to po prostu wieczny malkontent? Zapytaj jego starych znajomych, jaki był przedtem, zanim Ciebie poznał. Wiadomo, że jak człowiek się zakocha, jego energia się zmienia, oczy błyszczą, nagle tryska witalnością. Ale to zawsze się kończy, gdy minie pierwsze zakochanie. A zatem - jaki był wcześniej?

Co innego się ożywić raz na parę miesięcy podczas wizyty u mamusi, a co innego być stale zadowolonym.
Oczywiście, ludzie od razu sugerują depresję, problemy zdrowotne. Może być i tak. Ale nie każda osoba z nosem na kwintę ma depresję. Czasem ludzie tacy po prostu są. Lubią grać ofiary, lubią wyszukiwać sobie problemy. Paradoksalnie, bardzo często zachowują się tak ludzie, którym naprawdę w życiu się układa. Znam wiele takich osób, których życie jest łatwe, lekkie, mają dobrą pracę, udane pożycie domowe i ciągle chodzą niezadowoleni. Oni zawsze znajdą dziurę w całym i powód do marudzenia i zatruwania życia innym.

nacomi13 Odpowiedz

nienawidze takich facetow narzekaczy

ShadowBlack Odpowiedz

Zaprowadź męża do psychiatry

Dodaj anonimowe wyznanie